Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«monster»

03.07.2006r.

– Kookie... – Cichy szept szatyna rozniósł się po pomieszczeniu, sprawiając, że młodszy szybko otworzył oczy, choć dopiero był tak bliski snu.

– Co się dzieje, Tae? – zapytał, szybko wstając ze swojego łóżka i po sekundzie znajdując się przy tym sąsiednim. Od razu spojrzał na ekranik podłączonej do Taehyunga aparatury, ale na całe szczęście nie wyczytał z niego żadnych nieprawidłowości.

Przez te miesiące zdążył się nauczyć, jakie znaczki wskazują prawidłowe funkcjonowanie organizmu chłopaka, a jakie mogą zapowiadać nadchodzący atak. Na początku nie było to łatwe do przyswojenia, jednak z czasem brunet zdążył przywyknąć do tej technologii, która zaczęła być dla niego jak prawa ręka.

– Boję się... – wymruczał nieco niezrozumiale, ponieważ gruba kołdra przykrywała jego usta, jak i praktycznie całe jego ciało. Jedynie oczka i bujne włoski wydostawały się spod pierzynki, a te dwa migdały wpatrzone były w młodszego, jak w jakiegoś magicznego bohatera.

– Znowu potwory? – dopytał, siadając na skraju łóżka i zaczął wodzić dłonią po omacku wzdłuż całej długości pościeli, w poszukiwaniu drobnej rączki jego przyjaciela, a kiedy w końcu ją odnalazł, ścisnął ją mocno, chcąc zapewnić, że nic mu nie grozi.

– Tym razem w szafie... – dodał jeszcze ciszej, odwracając wzrok od dużego mebla, który stał zamknięty w rogu pokoju. Wcześniej już kilka razu zdarzało mu się budzić w nocy przez wymyślone stwory mieszkające pod łóżkiem, dywanem, a nawet na lampie.

– Mam sprawdzić? – Nawet nie czekał na odpowiedź, tylko wstał z posłania i już miał iść w stronę rzekomego mieszkania stworzeń, straszących w nocy Taehyunga, jednak nagły uścisk na nadgarstku mu na to nie pozwolił.

– Proszę, nie idź... Nie chcę, żeby cię zjadły... Nam obojgu nie dadzą rady, więc... więc połóż się obok i mnie przytul... – Z każdym kolejnym słowem zdawał się mówić o wiele ciszej, jednak Jeon zrozumiał wszystko aż zbyt dokładnie. Starszy wydawał się dla niego strasznie uroczy i mimo tego, że Jungkook był o ten głupi rok młodszy, chciał być dla niego opiekunem i oparciem. Nawet mimo tego, że byli jeszcze młodzi.

Wiedział, że żadnych potworów nie ma, od zawsze należał do osób mało strachliwych (no może oprócz burz, bo kiedy tylko słyszał grzmoty, lał w portki) i nie wierzył w żadne niestworzone rzeczy. Ale dopóki jego współlokator się ich boi, będzie jego obrońcą.

Sam już nie pamiętał, ile czasu minęło, odkąd spali na jednym łóżku. Zdarzyło się to tylko raz i to zanim doczepiono do starszego tę dziwną aparaturę, więc teraz bał się, że coś strąci albo zrobi mu krzywdę. Jednak mimo wszystko musiał wykonać jego prośbę.

Powolutku i ostrożnie wdrapał się na miejsce, który starszy mu udostępnił, i położył się pod ścianą, kilka centymetrów od niego. Wsunął się pod kraniec kołderki, nie chcąc zabierać jej szatynowi i ułożył się wygodnie, patrząc na swojego łóżkowego towarzysza.

– Już jest dobrze? – zapytał cicho, mając nadzieję, że jego towarzystwo choć trochę uspokoi Kima i pomoże mu spokojnie zasnąć. Jednak ten wydął wargę, patrząc na niego smutno.

– Pamiętasz... pamiętasz co mówiłem ci wtedy? Jak była burza i nie mogłeś spać...? – Po niecałej minucie do uszu Jeona doszedł szept tak cichy, że ledwo słyszalny. Zaczął przywoływać w pamięci te wspomnienie, jednak zanim udzielił mu odpowiedzi, Taehyung odezwał się ponownie, tym razem głośniej i pewniej. – Proszę, przytul mnie... Przy tobie będę bezpieczny...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro