Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«epilepsy»

13.08.2005r.

–Na co? – zapytał dziewięcioletni Jungkook, skubiąc nerwowo skórki przy paznokciach. To była kolejna z tych nocy, kiedy został obudzony przez opiekunki i wyproszony z małego pokoju, który dzielił ze swoim najlepszym przyjacielem.

– Padaczkę – powtórzył pediatra, uważnie przyglądając się reakcji bruneta siedzącego na dużym fotelu pokrytym skórzanym obiciem z błękitną poduszką w rysunki kolorowych kosmitów i planet w dłoni. Doskonale wiedział, że nie było sensu ukrywać przed malcem tego, co dzieje się z jego drugim podopiecznym. W końcu, mimo młodego wieku, zdawał już sobie sprawę z tego, że z jego współlokatorem coś się dzieje i potrzebował wyjaśnień.

– To... nie jest groźne, prawda? Nic mu nie będzie? – dopytywał przestraszony stanem zdrowia starszego o rok chłopca.

– Nie martw się, wyzdrowieje. Taehyung choruje na... taki specjalny rodzaj tej choroby, wiesz? I jest jeden bardzo łatwy sposób, żeby szybciej wrócił do pełni sił. – Lekarz uśmiechnął się do niego, podpierając łokciami o solidne, mahoniowe biurko, na którym w rządkach poukładane były równo ołówki, długopisy i kredki dla tych najmłodszych.

– Łatwy? Niech mi pan powie, zrobię wszystko, mogę nawet oddać mu wszystkie moje zabawki! – Od razu się ożywił, praktycznie podskakując na siedzeniu, które aż zaskrzypiało w ten charakterystyczny dla starych mebli sposób. A mężczyzna tylko uśmiechnął się ciepło, kręcąc głową, wyraźnie rozbawiony.

– Myślę, że to nie będzie konieczne, wiesz? Najważniejszą rzeczą, jakiej teraz potrzebuje jest ktoś, kto będzie go pilnował i był przy nim.

– Tylko tyle? – zapytał zaskoczony, na co starszy pokiwał głową , dalej uśmiechając się do niego ze współczuciem.

– Tylko tyle, a za jakiś czas znowu będziecie razem biegać na placu zabaw. – Na ustach chłopca zakwitł ogromny uśmiech. Zeskoczył z fotela i obiegł duże biurko z zamiarem przytulenia się do swojego wybawcy. Ten pogłaskał go po kruczoczarnych kosmykach i podał jagodowego lizaka, każąc już zmykać do pokoju, bo pielęgniarki zapewne uspokoiły sytuację.

– Będę najlepszym opiekunem Tae... – wyszeptał do siebie cicho, chowając słodycz do kieszeni, z zamiarem późniejszego podzielenia się ze starszym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro