Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«birds»

    21.03.2008r.    

Młodszy powoli i starannie zginał kolejne rogi papieru, starając się robić wszystko dokładnie tak, jak instruował go jasnowłosy, ale jego dłonie zdawały się w ogóle go nie słuchać, a kartka za każdym razem lądowała pognieciona w śmietniku.

– Tae, ja nie umiem – jęknął zrezygnowany, chowając buzię w dłoniach, a starszy spojrzał na niego jakby wyrwany z transu. Odłożył na bok swój dopiero zaczęty samolocik i wstał z krzesełka, żeby obejść stół i stanąć zaraz nad brunetem.

– Spokojnie, nie denerwuj się. Pokażę Ci jeszcze raz, dobrze? – zapytał ciepło, gładząc jego włosy i wziął do ręki czystą, kwadratową kartkę, układając ją przed nimi. Chłopak zgodził się kiwnięciem głowy i zabrał już dłonie z twarzy, układając je na blacie. Starszy ramionami objął ciało mniejszego, ale nie po to, żeby go przytulić, a żeby móc sięgnąć rękami do papieru. Jednak też korzystał z okazji na odrobinę bliskości, wtulając się w jego ciepłe plecy i układając głowę na ramieniu młodszego.

–Więc najpierw zginami na pół – poinstruował, w tym samym czasie robiąc mówioną przez siebie czynność. Wykonywał kolejne etapy, tłumacząc powoli, co robi, aby chłopak tym razem zrozumiał dokładnie i był w stanie samemu złożyć kolejnych kilkanaście sztuk. A Jeon podążał wzrokiem za dłońmi swojego współlokatora, podziwiając z jaką delikatnością muskał opuszkami papier i z jaką precyzją zginał kolejne części.

Wykonał ostatnie zgięcie, a przed nosem Jungkooka wyskoczył papierowy żuraw, który wyglądał tak pięknie i tak doskonale, jakby robił go największy mistrz origami. Chłopak od razu wziął go w swoje mniejsze dłonie, nie mogąc się napatrzeć na to cudo.

– Łał... Jest jeszcze lepszy niż ostatnio! – zachwycił się, obracając niespodziewanie głowę w prawą stronę, przez co nagle przed jego buzią wyrosła ta Taehyungowa. Jednak ten niczym się nie przejął, tylko uśmiechnął pod nosem i skorzystał z chwili, cmokając młodszego w czubek noska, zaraz odskakując ponownie na swoje miejsce.

– Ej! – pisnął, łapiąc się za nos i z rumianymi policzkami patrząc na rozbawionego bruneta.

– No co? Nic nie zrobiłem – zachichotał, biorąc do ręki swoje rozpoczęte dzieło i znowu wyłączył się, powracając w wir pracy.

A Jungkook tylko cicho burknął, przyglądając się żurawiowi i wziął czystą kartkę, starając się wykonać wszystko tak, jak mówił Taehyung.

°°°

– No, powieś tam! Tylko troszkę na lewo! – Taehyung instruował swojego współlokatora, który wyciągał się na drewnianym stołku. Mimo że był starszy, to właśnie Jungkook był tym wyższym i jemu łatwiej było przywiesić białe ptaki na nitkach pod sufitem.


Niby większość z nich zrobił Kim, jednak brunet i tak był z siebie ogromnie dumny, bo aż trzy z kilkunastu były jego (pomińmy fakt, że te bardziej koślawe).

Stęknął, stając na palcach i w końcu udało mu się przywiesić ostatnią ozdobę. Dumny z siebie zaskoczył z krzesła i stanął obok starszego, szeroko się do niego uśmiechając.

– Podoba mi się – skomentował, lustrując wzrokiem nowy wygląd ich pokoju. Zaraz przed niwielkim oknem stał ich stolik, przy którym zawsze odrabiali lekcje, a nad nim zwisały te śliczne ptaki, kołysząc się delikatnie na wietrze, który wlatywał przez uchyloną szybę.

– Mi też. Bardzo. Jeszcze trochę i będziemy tacy jak one... – Taehyung wyszeptał bardzo cicho, obejmując swojego przyjaciela ramieniem i z lekkim smutkiem obserwując papierowe dekoracje.

– Jak one? Będziemy z papieru? – zapytał, nic nie rozumiejąc, a jego brwi zmarszczyły sie, twarzac między sobą charakterystyczne kreseczki.

– Nie, nie z papieru – roześmiał się cicho na pytanie Jeona i pogłaskał go po przydługich włoskach. – Też się wzbijemy w powietrze i zaczniemy latać... Jak ptaki...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro