Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 5

SKIP TIME (trzy lata do przodu)
Dziś jest 22 grudnia. Dziś też odbędzie się bal z okazji Bożego Narodzenia. Annie szykowała się na wypad do Hogsmeade z Evans by kupić sukienki i buty. Dziewczyna szła z Remusem, jej chłopakiem. Nie mogła się doczekać bo to ich pierwszy bal z okazji Bożego Narodzenia. Ubrała się i czekała aż dziewczyna skończy się malować.
- Lily, szybciej. Ile jeszcze?
- Minutka, An.- odpowiedziała Lily.
- Cały czas to powtarzasz. Ja już nie mogę wytrzymać.
- To idź beze mnie. Spotkamy się w Trzech Miotłach. - powiedziała Ruda.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej. Jeśli już nie możesz się doczekać, to czemu mam cię zatrzymywać?
- Lily, dziękuję. Spotkamy się o 13.30 pod Trzema Miotłami?
- Tak.- powiedziała.
- To do zobaczenia!
Pobiegła przez Pokój Wspólny i wybiegła przez obraz Grubej Damy. Zbiegła do Sali Wejściowej i wyszła na podwórze. Był mroźny grudniowy poranek. W nocy napadało mnóstwo śniegu i teraz Filch odśnieżał plac. Brunetka wesoło wybiegła poza mury Hogwartu i pobiegła wzdłuż drużki prowadzącej do Hogsmeade. Gdy dotarła najpierw skierowała się do Miodowego Królestwa by zakupić trochę słodyczy (a szczególnie czekolady, której zaczęło w jakiś magiczny sposób ubywać). W Miodowym Królestwie spotkała Huncwotów (czyli Jamesa, Syriusza, Petera i Remusa, byli oni żartownisiami i nazwali tak swoją bandę, do której Annie należała). Przywitała się z nimi.
- Hej braciszku.- potargała włosy Jamesa. - Cześć kochanie.- cmokneła Remusa w policzek. James się obruszł.
- Mi potargałaś włosy a jemu dałaś buziaka w policzek? Coś mi tu śmierdzi, i to nie jest Peter.
- Hej!- obruszł się Peter. Dziewczyna oparła się o ramię Remusa.
- Braciszku, powiedz mi. Który z was jest moim chłopakiem?
- No niby Remus... Ale ja jestem twoim bratem!
- O boże. - Annie pocałowała Jamesa w policzek.- Pasuje?
- Pasuje.- wyszczeżył się James. Brunetka zapytała:
- Gdzie już byliście i co zdążyliście kupić?
- Noo, byliśmy u Zonka i kupiliśmy kilka łajnobomb, różową farbę i fajerwerki na dzisiejszy bal. Oczywiście je trochę podrasujemy, by było wiadomo od kogo.- mrugnął Syriusz.
- Chyba domyślam się, dla kogo ta różowa farba. Dla Ślizgonów, czyż nie?
- Kurde, ty czytasz w myślach czy przewidujesz przyszłość?- zapytał zdumiony James. Annie zachichotała.
- Za dobrze was znam..
- Tia, czyżby tu tylko chodziło o "za dobrze was znam"?- zapytał szeptem Remus. Annie go szturchneła, patrząc na niego morderczym spojrzeniem.
- Uważaj, bo znowu ci się zmienił kolor oczu.- szepnął jej do ucha blondyn. Annie szybko zamrugala, by nie było widać że jest metarmofomagiem. Remus już od prawie czterech lat znał jej tajemnice tak jak ona jego.
- No dobra, chłopaki, ja się będę zmywać bo miałam jeszcze kupić sukienkę na dzisiejszy bal. Do..
- Poczekaj, a gdzie Lilcia? - zapytał James. Od roku podobała mu się Evans. Annie przewróciła oczami.
- Spotka się ze mną za jakąś godzinkę pod Trzema Miotłami, więc jak chcesz ją spotkać, to przyjdź tam o 13.30. Ty też kochanie przyjdź.- teraz patrzyła się na Remusa. Lupin przytaknął w odpowiedzi. - No dobrze, do zobaczenia chłopaki. Na razie, kochanie.,- i pocałował Remusa na pożegnanie w usta.
Tak jak przed laty na wieży astronomicznej.
Poszła do sklepu z ciuchami. Szukała sukienek idealnych dla niej ale długo jej to zajęło. W końcu znalazła jasno różową sukienkę, do kolan która idealnie pasowała do jej włosów. Wyszła ze sklepu i skierowała się do Trzech Mioteł. Była już spóźniona 10 minut. Weszła do baru i poszukała wzrokiem przyjaciółki. W oddali zauważyła rudą czuprynę Evans. Spojrzała na stół. Za stołem już siedzieli huncwoci. James próbował przekonać Lily by się z nim umówiła ale ta odmawiała. Annie uśmiechnęła się do siebie i poszła zamówić do baru kremowe piwo. Poszła do przyjaciół z kremowym piwem i usiadła na przeciw Remusa, obok Lilki. Ruda kłuciła się dalej z brunetem. Remus rozmawiał z Peterem, a Syriusz... Syriusz wlepił swój wzrok w Potter. Ich spojrzenia spotkały się.

POV. SYRIUSZ

Jaka ona piękna... A te jej błękitne oczy... Jak niebo nad bloniami... A czarne włosy jak noc... Dlaczego wcześniej tego nie dostrzegałem?
Złapaliśmy kontakt zwrokowy. Annie patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Od razu odwróciłem wzrok do kłócących się obok Lily i Jamesa. Mam nadzieję że nie zauważyła jak długo się na nią patrzyłem. Choć mógłbym się na nią ciągle patrzeć... Całować ją... Robić prezenty... Zamieszkać z nią... Mieć dzieci, potem wnuki... Nie, stop Syriusz. Nie mogę odebrać najlepszemu przyjacielowi dziewczyny. Ale ona taka piękna... W mojej głowie biły się dwie strony - dobra i zła. Nie, nie mogę jej odebrać Remusowi. Końec, kropka. Muszę o niej zapomnieć.

POV. ANNIE

Syriusz natychmiast odwrócił wzrok. O co mu chodziło? Nagle poczułam że zbliża się jakieś niebezpieczeństwo. Odwróciłam się do okna. Śmierciożercy. Atakują Hogsmeade. Powiedziałam:
- Nie wychodzicie z baru. Nie ruszajcie się z tąd.
- Co się dzieje, Annie? - zapytała Ruda.
Pokazałam na okno. Wszyscy gwałtownie wstali.
- Nie ruszajcie się stąd, mówię! Zaraz wracam. - już chciałam wyjść ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Siostra, nie będziesz ryzykować życiem, ja z Syriuszem pójdziemy.
- Nie, James, Annie musi. Tylko ona zdoła ich pokonać. Kochanie, chyba czas pokazać wszystkie karty. - powiedział Remus.
W rzeczywistości miał rację, czas pokazać wszystkie karty. Ale później. Teraz liczyli się ludzie.
- Remus, jak wrócę, nie teraz. Teraz liczą się ludzie. Wyjdźcie tylnymi drzwiami i wejdźcie też tylnymi drzwiami do Miodowego Królestwa. W piwnicy jest klapa w której jest korytarz prowadzący do pomniku jednookiej wiedźmy w Hogwarcie.
- Dobrze, ale musisz powiedzieć później prawdę. Trzymaj się, siostra.
- Do zobaczenia...
Wszyscy wyszli i tylko Syriusz został. Spojrzał się na mnie. Podszedł tak, że dzieliło nas tylko krok. Spojrzałam na niego.
- Syriusz, czy ty chcesz umrzeć?
- Co? Nie! Chodzi tylko...- zmniejszył dystans do minimum.-  Boje się o ciebie, An. Wróć do nas.- i pocałował mnie w policzek. Nie wiedziałam co zrobić. Odwrócił się i poszedł do tylnego wejścia ale mój głos go zatrzymał.
- Syriusz... Wrócę.
Uśmiechnął się i wyszedł. Ja tymczasem odwróciłam się do głównego wejść i powiedziałam:
- Czas zacząć zabawę.

_______________________________
OD AUTORKI
Hej, hej, hej. Nie miałam pomysłu na rozdział ale mam nadzieję że jest dobry. Przeczytałam jeszcze raz ten rozdział i jedyne co mi się spodobało to miłość Syriusza do Annie. A wam?  Rozkręcę go trochę ale nie będę zdradzać szczegółów. Jak by co teraźniejsze wydarzenia dzieją się kiedy huncwoci są w czwartej klasie.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro