Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 2

Państwo Potter szli przez stację King's Cross na peron 9 i ¾. W tym roku ich dzieci - Annie i James Potter - miały jechać do Hogwartu. Bliźniacy ustalili że muszą trafić do domu lwa, czyli Gryffindor, bo nie wyobrażają sobie być w innym domu. A szczególnie nie zamieżają być w domu Salazara, czyli Slytherinie. Wracając, kiedy doszli do miejsca znajdującego się pomiędzy peronem 9 a 10 Pan Potter powiedział:
- Dzieci, musicie wbiec z kuframi w tamten mur. Nie bójcie się, nic wam się nie stanie. - to powiedział głównie do pobladłej Annie- Kiedy już będziecie po drugiej stronie - i tu wtrąciła się Pani Potter:
- ... Poczekajcie na nas bo chcemy z tatą z wami się pożegnać. Wszystko jasne?
- Tak jest.- krzyknął James. Pierwsza wbiegła Annie. Trochę się bała ale myśl że zobaczy dużo czarodziei jej pomagała. Bardzo lubiła magię i czarodziei. Kiedy znalazła się po drugiej stronie magicznego przejścia oniemiała. Zobaczyła wiele rodzin czarodziejskich żegnających się z dziećmi, wiele kufrów i magicznych zwierząt, i w końcu pociąg "HOGWART EKSPRES". Chwilę po niej na peronie znalazł się James a po nim rodzice jedenastolatki.
- Macie 5 minut do odjazdu pociągu, dzieciaki - powiedział pan Potter.
- To co, wielki przytulas na pożegnanie- zapytała z uśmiechem pani Potter. Teraz już cała rodzinka Potter trzymała się w uścisku. Annie jeszcze na pożegnanie pocałowała tatę i mamę z myślą że nie zobaczy ich do ferii. Annie i James szybko wskoczyli do pociągu bo by odjechał bez niech, weszli z kuframi do wagonu i szukali wolnych miejsc. W końcu znaleźli wolny przedział. Nie licząc jednego chłopaka z jakąś książką. Dokładniej z podręcznikiem do transmutacji. James otworzył przedział a Annie zapytała:
- Można?

POV REMUS
Czytałem podręcznik do transmutacji. Już wiem że będzie z tym przedmiotem ciężko. Drzwi przedziału otworzyły się a w nich stanęła dziewczyna o długich do pasa czarnych włosach. Za nią stał chłopak o kruczoczarnych włosach i w okularach. Byli bardzo podobni, chyba rodzina. Dziewczyna zapytała:
- Można?
Nasze spojrzenia się spotkały. Nie mogłem odwrócić wzroku od jej błękitnych oczu. Te jej błękitne oczy.... Boże, Remus, jeszcze się zakochasz. Coś mnie w tej dziewczynie intrygowało. Na szczęście chłopak się odezwał:
- To jak, można? Moja siostra się zapytała i nie dostała odpowiedzi.
Czyli jednak są rodzina. Powiedziałem:
- Ach...A... Tak, tak można.
Chłopak włożył kufry a dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę i rzekła:
- Jestem Annie. Annie Potter. A ty?
- Remus. Remus Lupin. Miło poznać.
Naprawdę miło było ją poznać. Wyciągnąłem do niej dłoń i odwzajemniłem uścisk. Gdy dotknolem koniuszków jej palców zrobiło mi się gorąco. Czy to normalne? Nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie.

POV ANNIE
- Remus. Remus Lupin. Miło poznać.- chłopak odwzajemnił ušcisk dłoni. Gdy tylko dotkną moich palców poczułam jakby motylki w brzuchu. Czy to normalne? Czy ja dorastam? Nie umiem sobie na to odpowiedzieć. Trzymaliśmy się przez chwilę i patrzyliśmy sobie w oczy. Mój brat, zdziwiony, powiedział:
- Em, okej. Jestem James Potter, brat tej panienki.- i wyciągnął rękę do Remusa. Ten odwzajemnił uścisk dłoni i odpowiedział:
- Remus Lupin, największy wróg podręcznika od transmutacji.
Zachichotaliśmy. Spojrzałam na jego twarz. Była cała w bliznach. Dziwnie to powiedzieć, ale jakby one dodają mu uroku. Czuję że to będzie ciekawa podróż.

NARRACJA TRZECIOOSOBOWA
Drzwi od przedziału otworzyły się i ustał w nich chłopak o czarnych włosach do ramion i szarych oczach. Powiedział:
- Wolne?
- Tak. - odpowiedziała trójka. Brunet usiadł obok Jamesa, przy oknie. Nie odzywał się, tylko patrzył przez okno. James nie wytrzymał i powiedział:
- Jak się nazywasz?
- Muszę odpowiadać? - zapytał znudzonym głosem brunet. Annie odpowiedziała:
- Chyba łatwiej będzie ci jeśli my się najpierw przedstawimy. Ja jestem Annie Potter, to jest mój brat bliźniak James, a to jest Remus Lupin. Więc jak, powiesz nam swoje imię czy mamy cię nazywać brunet?
- Ech, no dobra. Jestem Syriusz Black. Tylko nie patrzcie tak na mnie, nie jestem jak moja rodzina - powiedział patrząc na wzrok nowych znajomych. Westchnął. - Dlatego nie lubię mówić kim jestem. - odwrócił się znów do okna. Pierwsza się obudziła Annie.
- Sorki, myśleliśmy że jesteś jak twoja rodzina. Przepraszam.
- Tak tak zawsze to samo - westchnął ponownie Syriusz. Wkońcu Remus się odezwał:
- Do jakiego domu chcecie trafić?
- Mmm, rodzina mnie zabije jeśli nie trafię do Slytherinu.
- Dlaczego? - zdziwił się James.
- Bo mają świra na punkcie czystości krwii. Ale ja taki nie jestem.
- Mam nadzieję - mruknął pod nosem Lupin. Powiedział:
- A wy?
Spojrzeli na siebie.
- Gryffindor!- powiedzieli jednocześnie. Lupin powiedział:
- Ja albo Raveclaw albo Gryffindor. Jeszcze nie wiem.
- Syriuszu, a ty byś do jakiego chciał trafić? Nie do jakiego twoja rodzina chce żebyś trafił tylko ty do jakiego chcesz.
- Hm... Chyba do Gryffindoru. Chyba tam bym się odnalazł.
I tak na rozmowach i wygłupach minęła im cała podróż. Pod końec drzwi otworzyła jakaś ruda, zielonooka dziewczyna ubrana w szaty. Powiedziała:
- Konduktor powiedział że zaraz będziemy w Hogwarcie i mam każdemu przekazać że macie już ubierać szaty. Narka.
I poszła. Trochę to było dziwne ale posłuchali jej. Ubrali szaty i czekali na przyjazd do stacji Hogsmeade. Kiedy wychodzili z pociągu zobaczyli mnóstwo uczniów wychodzących i spieszących się do szkoły. Annie zauważyła wielkie faceta, największego którego do tond widziała. Krzyknął:
- Pirwszoroczni za mną!
Annie pociągnęła Jamesa za rękaw szaty żeby zwrócić jego uwagę.
- Jamie, tamten wielki facet mówi żebyśmy szli za nim. Chodź. - powiedziała.
- Oki. Remus, Syriusz chodźcie.- i poszli.
Ten wielki facet przedstawił im się. Nazywał się Rebus Hagrid i był gajowym Hogwartu. Zaprosił ich na łódki i popłynęli przez jezioro. Weszli do Sali Wejściowej, gdzie przywitała ich wysoka kobieta z kokiem na głowie.
- Witajcie, jestem profesor Minerwa McGonagall i będę was uczyć transmutacji.- powiedziała.
- Czyli mój największy wróg- szepnoł Remus. Stojąca przy nim Annie zachichotała. Minerwa kontynuowała:
- Teraz przekaże wam instrukcje. Więc tak, kiedy dyrektor Dumbledore zaprosi was, wejdziecie do Wielkiej Sali i ustaniecie rzędem przed stołem nauczycielskim. Po krótkim przemówieniu dyrektora wyczytam wasze nazwiska, a wy podejdziecie do stołka z Tiarą Przydziału, usiądziecie, a Tiara wybierze wam domy. Kiedy już powie kim jesteście, podejdziecie do stołu swojego domu i usiądziecie. Potem prefekci pokażą wam wasze domy i dormitoria. Wszystko jasne?
- Tak jest, Pani profesor!- krzyknęły zgodnie pierwszaki. Annie w tłumie pierwszorocznych zauważyła rudą dziewczynę, tą samą która przyszła do i przedziału podczas podróży. Postanowiła się przywitać.
- Cześć, jestem Annie Potter, a ty?
- Lily Evans, miło mi. Jak myślisz do jakiego domu trafisz?- zapytała ruda.
- Muszę być w Gryffindorze.- odpowiedziała. Dziewczyna się skrzywiła. Zapytała:
- Mania czystości krwii?
- Co? Nie! Po prostu to moje i brata marzenie. Nie wyobrażamy sobie być Ślizgonami.
- A to dobrze. Masz brata?
- Tak, widziałaś go kiedy przyszłaś do naszego działu. Jesteśmy bliźniakami.
- Ale masz fajnie. Ja mam starszą siostrę która mnie nienawidzi, przez to że jestem czarownicą.- powiedziała. Miała smutny głos. Annie zapytała:
- Jesteś mugolką?- Lily lekko się ukłoniła i powiedziała:
- Czysto krwisty mugol z domieszką magi we własnej osobie.- zachichotała.
- A jak to jest...- i tu przerwał jej głos profesorki:
- Ustawcie się w rzędzie i idziemy!
- To do zobaczenia, Evans.
- Narka, Potter.
Lily poszła do swojego przyjaciela, Severusa Snape'a, a Annie do brata i nowych przyjaciół. Pierwszoroczni ustawili się w rzędzie i wyszli. Wielka Sala powitała ich brawami i pięknym zapachem. Ustawili się przed stołem nauczycielskim i czekali aż dyrektor przemówi.
- Witamy was w Hogwarcie, moi mali. Zaraz profesor McGonagall wyczyta wasze nazwiska i będziecie musieli usiąść na stołuk z Tiarą Przydziału. Chodziaż pewno profesor McGonagall już wam podała instrukcje, prawda? Więc bez większych przeszkód ogłaszam: niech rozpocznie się Ceremonia Przydziału!- krzyknął. Minerwa zaczęła czytać nazwiska znanych Annie osób jak i nie znanych.
- Black, Syriusz!
Syriusz wyszedł z szeregu i usiadł na stołku. Po chwili Tiara krzyknęła:
- GRYFFINDOR!
Wszyscy Gryfoni klaskali na cześć nowego Gryfona a Ślizgoni mieli zdziwienie na twarzy bo dobrze znali ród Blacków, i wiedzieli że każdy Black był ze Slytherinu. McGonagall czytała dalej.
- Evans, Lily!
Lily trochę wystraszona podeszła do Tiary. Usiadła na stołku czekając na werdykt.
- GRYFFINDOR!! - krzyknęła Tiara. Lily ucieszona podbiegła do stołu Gryfonów.
- Lupin, Remus!
Wilkołak podszedł do starej czapki Godryka i usiadł na stołku. Tiara znów krzyknęła:
- GRYFFINDOR!
Remus uśmiechnięty podszedł do stołu Godryka. Czas na kolejnych pierwszorocznych.
- Potter, James!
James trochę zdenerwowany usiadł na stołku.
- GRYFFINDOR!!
James schodząc ze stołka pokazał Annie kciuk, na znak, by się nie bała. Teraz była jej kolej.
- Potter, Annie!
Annie modląc się w duchu żeby nie zemdleć podeszła na sztywnych nogach do do starej czapki i usiadła na stołku. Tiara długo się zastanawiała.
- Huffelpuff ci nie pasuje, dziecko moje. Jesteś mądra, odważna i przebiegła, a te trzy cechy należą do trzech różnych domów. Popatrzmy dalej. Jesteś też lojalna i ambitna. Raveclaw też odpada. Hmm, Slytherin czy Gryffindor? Widzę, że pragniesz być w domu z bratem i przyjaciółmi, tak? Zrobię jak chcesz.
I krzykneła:
- GRYFFINDOR!!
Annie w duchu dziękowała Tiarze. Nie chciała być Ślizgonem. Uśmięchnieta, pobiegła do stołu Gryfonów i usiadła pomiędzy bratem a Lily Evans. Zaczęły rozmowę. Annie dowiedziała się że rodzice młodej Evans cieszyli się z magii córki. Nie to co jej starsza siostra, Petunia. Ona już od małego jej pałała do niej nienawiścią, a kiedy dowiedziała się że jej siostra jest czarownicą, wpadła w szał i jeszcze bardziej znienawidziła Lily. Kiedy ruda to opowiadała miała łzy w oczach. Annie miała już ją pocieszyć ale przerwał jej głos dyrektora.
- A teraz zapraszam na ucztę. Smacznego, moi mili.
W tym momencie na złotych półmiskach pojawiło się jedzenie. Lily otarła łzę z jej policzka i zaczęła jeść. Annie nie miała nic innego do roboty i też zaczęła jeść. Jedzenie było przepyszne! Dzięki Bogu za skrzaty domowe pomyślała. Kiedy uczta się skończyła Prefekci domów prowadziły pierwszorocznych do swoich domów. Prefekt domu Godryka przekazał im hasło: indromen. Weszli do Pokoju Wspólnego i poszli do swych dormitorii Annie miała pokuj ( na szczęście) z Lily Evans i jeszcze dwiema dziewczynami: Dorcas Maedowes i Marleną MacKinon. Oby ten roku był najlepszym jaki do tej pory miałam pomyślała.

______________________________

OD AUTORKI

Hej, hej. Właśnie myślę jak zeswatać Annie z Remusem. Chyba zrobię coś w stylu Skip Time o pięć lat. Nie wiem pomyśle jeszcze. Do zobaczyska w kolejnym rozdziale. Narka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro