Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

List

Pov James

Siedzieliśmy  z chłopakami przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Brakowało tylko Remusa. Na noc też nie wrócił do dormitorium. Trochę się martwiłem ale Syriusz powiedział że na pewno siedzi w bibliotece od samego rana, a całą noc miał randkę z Annie. Nie wiem dlaczego, ale wczoraj też odkryłem że Syriusz jest zakochany w mojej siostrze. Zarzekał się że to nieprawda, ale ja już wiem co jest prawdą a co nie. Graliśmy w gargulki kiedy drzwi od korytarza prowadzącego do dormitorium dziewczyn nagle się otworzyły a z nich wybiegła przerażona Lily. Miała łzy w oczach. Szybko podniosłem się z dywanu i podbiegłem do niej uspokajając ją. Zapytałem.

- Lily, co się dzieje?

- Annie... Ona... Ona... - nie dokończyła tylko wcisneła mi list do ręki i usiadła w fotelu płacząc.

List był zaadresowany do Lily. Otworzyłem go i przeczytałem na głos:

Kochana Lily,
Jak się czujesz? Co tam u ciebie i twojego chłopaka. Wiem że pewno bardziej interesuje cię fakt, dlaczego nie ma mnie w łóżku i piszę ten list. Zaraz wszystko wyjaśnię.

Kiedy wczoraj wyszłam z dormitorium pobiegłam korytarzami na randkę z Remusem. Kiedy weszłam na ostatni schodek prowadzący do Wierzy Astronomicznej usłyszałam odgłosy. Użyłam zaklęcia Kameleona i się przysluchałam. Były tam dwie osoby. Remus i Alicja. TA Alicja. Obściskiwała się z Remusem. Powiedział on że myśli że go zdradziłam. A potem zrobił najokrutniejszą rzecz na świecie - pocałował ją. Szybko ściągnęłam z siebie zaklęcie i dałam mu plaskacza. Rostaliśmy się. On nawet nie wie jak bardzo teraz cierpię.

Ale pewnie bardziej wolisz się dowiedzieć gdzie jestem.

Spakuje się i pujde do gabinetu Dumbeldore'a. Poproszę go o wezwanie moich rodziców. Poproszę ich trójkę żebym przeniosła się do Beauxbatons. Jeśli to czytasz to znaczy że się zgodzili i teraz jestem w domu. Jeśli tego nie czytasz znaczy się że zostaje w Hogwarcie.

O więcej informacji poproś Dumbeldore'a. O mnie się nie martw. Będę pisać codziennie. Przekaż ten list komu chcesz. Nawet temu idiocie Lupinowi.

Twoja przyjaciółka na zawsze,
Annie Euphemia Potter

Skończyłem czytać w szoku. To na pewno jest głupi żart, przecież to właśnie robią huncwoci. Żartują. Popatrzyłem się na moich przyjaciół. Lilka dalej płakała. Glizdogon wstrzymał oddech. A Łapie spłynęła łza z oka ale szybko ją wytarł. Rzuciłem list na kanapę i szybko pognałem do dormitorium. Annie na pewno gdzieś jest w Hogwarcie. Przecież to tylko żart! Prawda...? Dotknąłem różdżką mapę i wyszeptałem.

- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.

Mapa szybko ukazała się i poszukałem szybko Annie. Albo chociaż Remusa. Nie było obojga na mapie. Są na pewno w pokoju życzeń i na pewno to zaplanowali oboje. Na pewno... Wybiegłem z dormitorium z mapą w ręku i wybiegłem na korytarz. Biegłem ile sił w nogach aż wkońcu dotarłem do Pokoju Życzeń. Drzwi ukazały się a ja tam wbiegłem. Pokój był mały, ale przytulny. Była kanapa przy kominku, dywanik i stół. Widziałem blond włosy wystające z ponad kanapy. Szybko podbiegłem i chwyciłem Remusa za koszulkę. Podniosłem go lekko do góry i krzyknąłem.

- Debilu, coś ty narobił?!!

- Że co?

- Nie udawaj debila, chodzi o Annie.

- Czyli już wiesz? Nie chciałem tego.

- Ooo wiem już za dużo, więcej nawet od ciebie. Przez ciebie debilu moja siostra jest w drodze albo już jest w Beauxbatons!

- Co?!

Walnąłem go w nos tak że stróżka krwi poleciała mu z nosa. Wybiegłem z Pokoju Życzeń i pobiegłem do gabinetu dyrektora. Powiedziałem hasło, ponieważ przed wczoraj narobiłem sobie szlabanu i usłyszałem jak McGonagall je wymawia. Podałem gargulcowi hasło a ten mnie przepuścił. Zapukałem do gabinetu Dumbeldore'a. Usłyszałem krótkie "Proszę" i wszedłem. Dumbledore przeglądał jakieś papiery, kątem oka zauważyłem że to wypisanie ze szkoły. Momentalnie serce zabiło mi szybciej. Podeszłem do biurka i spojrzałem na Dumbeldore'a.

- Spodziewałem się dzisiaj pana, panie Potter.

- Dyrektorze, czy ona... Czy Annie... Czy to jest prawda, że...

- Tak, panna Potter przepisała się do szkoły Beauxbatons. Jeśli o to panu chodzi, panie Potter.

Pobladłem jeszcze bardziej niż byłem przed chwilą. Usiadłem na fotelu i milaczłem. Długo milczeliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Wkońcu dyrektor się odezwał.

- Wie pan dlaczego panna Potter się wypisała?

- Napisała list do Lily Evans, w którym było napisane że przenosi się do Beauxbatons i że... Że to przez to że Remus Lupin ją zdradził.

- Zgadza się, panie Potter. Mam pytanie. Czy pan wiedział że panna Potter dostała list z Beauxbatons?

- Co..? To ona dostała list z Beauxbatons?

- Na to wygląda. Opowiedziała mi o tym wczoraj. Zapewne chce pan to wszystko przemyśleć. Proszę przekazać profesor McGonagall żeby przyszła.

- Dobrze, profesorze... Do widzenia...

Wyszedłem zasmucony z gabinetu Dropsa. Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Dlaczego rodzice mi nie powiedzieli? Dlaczego ona to zrobiła? Lily cały czas mnie odrzuca. I co z tego? I tak wiem że kiedyś zostanie panią Potter. A dlaczego Annie tak na to zareagowała? Te pytania kłębiły mi się przez cały czas w głowie.

Witajcie!
To jest ostatni rozdział pierwszej części tego ff. Jak wam się spodobała? Mam nadzieję że jest chodziaż zadowalająca. To ten... Widzimy się w drugiej części!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro