Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drogi się rozchodzą

Annie gnała przez korytarze Hogwartu, ściśle pilnując by jej nie zauważono. Dobiegła do drzwi od wierzy Astronomicznej, i wbiegła po schodach. Była już na ostatnim schodku kiedy usłyszała jakieś głosy. Była pewna że na Wieży miała być tylko ich dwójka. Zatrzymała się i użyła zaklęcia Kameleona by nie było jej widać. Usłyszała słodki, dziewczęcy głosik.

- Remusiu mój najmilszy, będziemy się kochać do końca życia, prawda?

- Tak Alicjo, nie wiem co ja w niej widziałem. To oczywiste że Annie mnie zdradza  - usłyszała głos swojego chłopaka.

Weszła na wieżę i teraz widziała Alicję Johanson obściskującą się z wilkołakiem. Łza momentalnie zleciała jej po policzku.

- Pocałuj mnie, Remusiu. - nalegała dziewczyna.

- Z chęcią. - i pocałowali się.

Annie zdjęła z siebie zaklęcie kameleona i podbiegła do pary. Rozłączyła ich i dała plaskacza Remusowi. Lupin w szoku spojrzał na Annie. Dziewczyna miała całe oczy we łzach. Krzyknęła:

- Ja miałabym cię zdradzić?! O nie, kurwo jebana, ty zostajesz tu - zobaczyła że Alicja próbuje się oddalić, ale Annie w pore ją zatrzymała i przyciągnęła zaklęciem.

- Myślisz że nie widzę jak inni chłopacy na ciebie patrzą? Myślisz że nie widzę jak odwzajemniasz ich uśmiechy? Albo że jak wymykasz się w nocy? - odrzekł Remus. Był wkurzony na dziewczynę.

- Bo, na dropsy Dumbeldore'a, ćwiczyłam swoje moce w Pokoju Życzeń! Wiem że podobam się innym chłopaką. Odwzajemniałam ich uśmiechy, jako koleżanka! Wiem też że chłopakiem mojego życia, a raczej byłym chłopakiem był Remus Lupin. Zrywam z tobą.

- Ach tak? To ja pierwszy z tobą zrywam! - Odkrzyknął Remus.

- Dobra. Ja stąd idę.  Dla mnie już nie żyjesz. Nie do zobaczenia, Remusie Lupinie. - Odpowiedziała, i wybiegła z Wieży Astronomicznej, płacząc.

Pobiegła do Pokoju Wspólnego, gdzie już nikogo nie było. Dla mnie lepiej. Co ten idiotą sobie myślał? Że go zdradzam? Też mi coś. - myślała. Wbiegła do dormitorium. Wszystkie dziewczyny już spały. Spakowała się po cichu, ale szybko. Sporządziła jeszcze liścik, w którym wszystko opisała. Otworzyła drzwi i ostatni raz spojrzała na śpiące przyjaciółki. Brakowało Lily, która była na randce z Severusem. Tylko Nicole wiedziała że Lily chodzi ze Snape'em. Wybiegła z dormitorium i opóściła Pokój Wspólny ostatni raz zerkając z tęsknotą. Wybiegła z kufrem na korytarz i pobiegła w stronę gabinetu dyrektora. Znała hasło, ponieważ ostatnio dosyć często tam bywała.

- Fasolka toffi. - powiedziała  do gargulca.

Drzwi się otworzyły ukazując komnatę "przejsciową"*. Zostawiła tam kufer i pobiegła do gabinetu dyrektora. Zapukała mocno pięścią. Po chwili drzwi się otworzyły, ukazując trochę zaspanego, ale z tymi samymi iskierkami w oczach Dumbeldore'a. Zaprosił gestem ręki do środka i dziewczyna weszła. Usiadła na fotelu przed biurkiem. Dumbledore usiadł na swoim. Milczeli chwilę. Dumbledore bacznie, ale z uśmiechem, ją obserwował. Dziewczyna usilnie unikała jego wzroku. Wkońcu Dumbeldore zapytał.

- Co to cię sprowadza o tak późnej porze, Annie?

- Bo pan profesor widzi... Pan zapewne wie że chodziłam z Remusem Lupinem, prawda?

Dumbeldore przytaknął.

- No więc... Byliśmy dziś umówieni na Wieży Astronomicznej... I... No... Nie chcę o tym mówić.

- Rozumiem. Co byś chciała w takim razie zrobić?

- Pomyślała.... Dzień po przysłanym mi liście z Hogwartu, dostałam list z Beauxbatons i... Czy pan mógł by się skontaktować z moimi rodzicami?

- Oczywiście, poczekaj chwilę.

Podszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach. Dziewczyna zauważyła że Faweks się jej przygląda. Podeszła do żerdzi i pogłaskała feniksa. Chwilę później z kominka wyszedł dyrektor wraz z jej rodzicami. Euphemia podbiegła do córki i przytuliła się mocno.

- Annie, co się stało? - zapytała.

- Bo... Bo... - nie dokończyła bo wybuchła płaczem.

- Panie dyrektorze, wie pan o co tu chodzi? - zapytał Fleamont.

- Annie chyba ma złamane serce, z tego co zrozumiałem. I chyba chce zmienić szkołę na Beauxbatons. - odpowiedział Dumbeldore.

- COOO?! - zapytali zszokowani.

- Tak, tak, tak. Tylko jest jedno pytanie. Annie, czy ty na pewno chcesz zmieniać szkołe? Tu masz brata, przyjaciół.

- Taaak... - odpowiedziała. Tylko te jedno słowo potrafiła z siebie wykrztusić.

- A teraz pytanie do państwa, pozwalacie na przeniesienie córki do Beauxbatons?

- Jeśli Annie tego chce... To czemu mamy nie pozwolić? - zapytała pani Potter.

- No dobrze, Annie, a teraz idź powiedz przyjaciołom. I spakuj kufer. - powiedział pan Potter.

- Nie! - krzyknęła. - To znaczy... Napisałam do nich liścik. Tam jest wszystko napisane..  i kufer też spakowałam...

- No dobrze, to przynieś go tu, i jedziemy do domu. Jutro zafiuukamy do Beauxbatons. Dobrze, panie dyrektorze? - zapytała rodzicielka.

- Dobrze, niech będzie.

Annie poszła wyszła za drzwi, by pochwili wrócić z kufrem. Pożegnała się z dyrektorem, i feniksem, a potem wraz z rodzicami zafiuukała do domu.

I oto kończymy  ostatni rozdział Annie w Hogwarcie. Niedługo wpadnie rozdział z perspektywy Jamesa a potem zaczynamy drugą część historii Annie Potter. Do zobaczenia, kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro