Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~3-Wojciech~

Nastał czwartek. Miałem mieć akurat lekcje z 1a. Właściwie dwie pod rząd. Najpierw lekcje magii, a potem godzinę wychowawczą. Z głupoty na tej drugiej lekcji postanowiłem sprawdzić obecność, bo miałem wewnętrzne poczucie, że na wcześniejszej nie wszyscy byli.

- Daria Moore? - przeczytałem z listy znane mi już imię. Nim jednak spojrzałem w stronę jej ławki, zrozumiałem, że to jej brak zauważyłem na poprzedniej lekcji. Teraz też jej nie było. Nie powinienem był nawet się tym zmartwić, bo mogła źle się czuć i nie iść dziś na lekcje, ale niepokój nie ustępował, co była dla mnie zdumiewające, że aż tak bardzo martwiłem się o uczennicę, w dodatku dorosłą. Niestety, nie mogłem nawet przestać o niej myśleć, w mojej głowie pojawiały się już różne scenariusze, że coś naprawdę mogło się stać. Czy to dziwne, że aż tak się nią interesowałem? Chyba tak. Jednak to na nic się zdało, bo wciąż myśli o niej krążyły mi w głowie. Byłem ciekawy, dlaczego nie ma jej na lekcji i co się u niej dzieje. Chyba moje zbytnie zamyślenie zauważyli inni uczniowie, bo zaczęli to wykorzystywać.

- Może pan by się z nami gdzieś wybrał po lekcjach? - zapytała odważnie Paula, wyczuwając moją słabość. Nie potrafiłem odmówić, bo moje myśli były zapewnione inną osobą. Darią.

- Może zrobimy dziś luźniejszą lekcję? - dopytywał Franek, a nie uzyskawszy mojej odpowiedzi, wziął to za zgodę. Przez resztę lekcji klasa robiła co chciała, a ja udawałem, że chociaż uważnie ich obserwuję, aby przypadkiem nie przesadzili zaraz i nie zaczęli wyskakiwać przez okno, bo z dorosłych ludzi, stali się znowu dziećmi. Nie dużo byłem od nich starszy, ale czułem się już staro i żałowałem, że nie potrafię bawić się jeszcze tak dobrze jak oni. Stałem się w pewnym rodzaju nudziarzem i samotnikiem zarazem. Trzymałem się gdzieś z daleka od ludzi i wolałem siedzieć w domu, niż imprezować, jak to robili koledzy z mojego wieku i mimo wielu zaproszeń na różne zabawy, zawsze nie przychodziłem. W końcu zaproszenia przestały przychodzić, a ja zrozumiałem, że sam z gotowałem sobie tą samotność i obojętność na wszystko. Nie miałem żony ani dziewczyny, a tym bardziej dzieci. Tylko w szkole starałem się dogadywać z uczniami, bo lubiłem pracować z młodzieżą. To było chyba jedyne zajęcia, podczas którego nie byłem samotny. Albo tak mi się wydawało, bo w rzeczywistości uczniowie nawet mnie nie słuchali. Chłopacy robili coś w telefonach albo próbowali poderwać dziewczyny z ławek nieopodal, a dziewczyny przeważnie plotkowały lub przyglądały mi się, zapewne marząc o niewiadomo czym.

Lekcja dobiegła końca, a ja szczerze mówiąc, nawet nie usłyszałem dzwonka. Uświadomili mnie o nim dopiero uczniowie, którzy zerwali się bez słowa do wyjścia. Nie miałem nawet ochoty  dawać im czegoś do nauczenia się i również bez słowa ich puściłem. Sam postanowiłem zająć się tym, co ciekawiło mnie wówczas najbardziej, byle tylko choć trochę zaspokoić moją ciekawość i niepokój. W tym celu wpierw udałem się do pokoju nauczycielskiego i od razu zagadałem do Marka. Chciałem wiedzieć czy wie co się stało z Darią, że dziś na lekcjach jej nie było. Otrzymałem jednak dość zaskakującą odpowiedź, która mnie z jednej storny uspokoiła, ale z drugiej, zabolała.

- Na mojej lekcji przynajmniej była. - oznajmił. - Nawet była aktywna bardzo. Była przy tablicy i nic nie wskazywało na to, aby źle się czuła czy coś. Wszystko wydawało się być dobrze.

- Dziwne. - wymamrotałem jedynie.

Tymczasem
Daria udała się do gabinetu pani Dyrektor. Zapukała, a usłyszawszy pozwolenie, weszła do środka. Przywitał ją ciepły i serdeczny uśmiech kobiety, więc i ona odwzajemniła się tym samym. Potem usiadła na krześle po drugiej stronie biurka i chwili zastanowienia jaką przeznaczyła na dobranie odpowiednich słów, zaczęła tłumaczyć wszystko, począwszy od tego, że nie chce uczęszczać na dodatkowe zajęcia. Pani Dyrektor jednak od razu oznajmiła, że ona nie może z tym nic zrobić i że Daria musi udać się do nauczyciela, który zajęcia prowadzi. Co prawda teoretycznie Daria nie musiała iść właśnie do pana Wojciecha, bo Dyrektor miała również możliwość wypisania ją z zajęć, ale powiedziała ona tak tylko pod pretekstem, aby nie musieć zgadzać się na prośbę dziewczyny. Nie chciała tego robić. Wiedziała, że zajęcia są dziewczynie potrzebne, ale nie potrafiła też odmówić, za to była pewna, że pan Scott o wiele lepiej poradzi sobie z rozmową, z dziewczyną. Dlatego skłamała. A Daria uwierzyła, bo nie znała się i nie mogła wiedzieć, że nauczycielka skłamała. Przecież skąd miałaby się domyślić?

***

Siedziałem w pokoju i próbowałem zapomnieć na chwilę o uczennicy, która zapadła w pamięci. Wtedy jednak do moje pokoju rozległo się ciche pukanie, które z początku potraktowałem jako moje urojenie. Jednak one nie ucichło, więc zrozumiałem, że wcale mi się nie przesłyszało i udałem się otworzyć przybyszowi. Byłem wręcz pewny, że jest to jakaś kolejna uczennica, która przyszła z daremną próbą poderwania mnie. Otwierając więc drzwi od razu ostrzegłem, że nie mam czasu na głupoty, ale widząc Darię zszokowałem się. Ona jedynie szybko przeprosiła za przeszkadzanie i od razu ruszyła korytarzem w drogę powrotną, a je będąc jeszcze w szoku, niezbyt wiedziałem jak ją zatrzymać. W końcu szybkim krokiem ruszyłem za nią i zatrzymałem ją w połowie drogi. Później zaprosiłem do swojego pokoju, bo dziewczyna chciała o czymś pomówić i byłem ciekawy o co tak naprawdę chodziło.

Usiadłem na kanapie, ale Daria widocznie niezbyt miała ochotę zrobić to samo i tylko stała dużo dalej, błądząc oczyma po ścianach i jakby zastanawiając się nad czymś. W końcu spojrzała na mnie.

- Chcę wypisać się z zajęć. - oznajmiła w końcu, a ja ze zdziwienia wstałem.

- Jak to? - starałem się panować nad emocjami, ale mimo wszystko zapomniałem już nawet zwrócić się do niej jak to zawsze robiłem.

- Nie czuję potrzeby chodzenia na nie. - wyjaśniła, a jej głos brzmiał przekonująco, ale wiedziałem, że nie mówi prawdy. Chodziło o całkiem co innego, ale nie mogłem odczytać po jej minie nic więcej. W końcu poszedłem do niej bliżej, aby, mimo że nie chciała, musiała patrzyć mi prosto w oczy. Ja sam przybrałem postawę nauczyciela, którym zawsze byłem.

- Chcę poznać dokładny powód, panno Dario. - odezwałem się poważnie i surowo, aby zrozumiała, że ja nie mówię to dla żartów.

- Nie chcę na nie chodzić. - upierała się. - Nie czuję takiej potrzeby. - pozostawała przy swojej wersji, ale ja wiedziałem prawdziwy powód. Skąd? Głośno było o tym już na całą szkołę.

- Chodzi o uczniów? - zapytałem w prost, znowu zapominając zwrotu. Chwilę się widocznie zastanawiała nad odpowiedzą, a w ostateczności, pokiwała tylko głową.

- Nie słuchaj bzdur jakie mówią. - powiedziałem, łapiąc ją za ramiona, na co ona wyraźnie się spięła. - Te zajęcia ci pomogą, a ja nie pozwolę Ci na wypisanie się, choćbyś i błagała. - zaśmiała się o dziwo. - Izabella będzie już miała problemy za rozpowiadanie fałszywych plotek, które sobie wymyśliła. Ja w tym czasie postaram się, nauczyć cię tego, co jest najważniejsze. Tylko postaraj się mnie słuchać.

Pokiwała głową. To chyba dobrze.

- To jak? Zostajesz? - chciałem się upewnić, by nie wyjść na idiotę.

- Tak. - wyszeptała cicho, a mi znacznie ulżyło. Już nawet nie miałem siły gniewać się na nią za to, że nie było jej na moich lekcjach.

- W takim razie do zobaczenia jutro, panno Dario. Chyba, że ma panna jeszcze jakieś pytania? - powiedziałem po chwili. Pokręciła głową, więc puściłem ją i wróciła już do pokoju, a ja poczułem się o wiele lepiej.

●●●

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Nudziło mi się trochę wczoraj, dlatego mam już napisane parę rozdziałów do przodu. Następne wrzucę jeszcze dziś, jak tylko je sprawdzę, bo mogą mieć dużo błędów. Pisałam dość późno, więc to nie wykluczone, że rozdziały będą potrzebowały lekkiej zmiany. Jeśli jednak zauważyliście jakieś błędy, chętnie posłucham w komentarzach jakie i poprawię je. Liczę na szczerze komentarze, i te dobre, i te złe.
Dobrego dnia/nocy:))

_TaNieznana_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro