Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2-Wojciech~

Minął już tydzień mojej nowej pracy w tej szkole i musiałem przyznać, że mimo początkowych obaw co do uczniów, nie było tak źle. Byli co prawda zadufani w sobie i czasem potrafili kłócić się z nauczycielem, mimo że dobrze wiedzieli, iż oni mówią źle, a nie ja. Ale cóż. Bogate dzieciaki albo raczej bogaci dorośli, bogatych dorosłych, jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmiało, a pewnie tak było. Mniejsza o to! Narazie sobie radzę i w miarę dogaduje z uczniami. Nie wliczając do tego oczywiście tych wszystkich dziewczyn, które podrywają mnie na każdym kroku, jakby nie robiąc sobie nic z faktu, że jestem ich nauczycielem.

Miałem mieć akurat lekcje Walki i Samoobrony z 1a. Nie miałem jeszcze okazji poprowadzić z tą klasą tego przedmiotu, więc byłem ciekawy jak sobie poradzą i na jakim poziomie są. Postanowiłem, więc że na pierwszej lekcji zrobię wyjątek i zamiast teorii, od razu przejdziemy do praktyki.

Zaczęła się lekcja. Ustawili się w równym rzędzie. Równo dziewiętnastu uczniów. Każdy ubrany w opowiedni strój z grobową miną na twarzy. To mi się podobało. Porządek i opanowanie, a nie harmider i zamieszanie.

- Połączcie się w dwójki. - rozkazałem i wszyscy od razu zaczęli łączyć się w pary. Poszło to dość sprawnie i szybko, więc ucieszyłem się tym bardziej. Dopiero po chwili zauważyłem jednak jedną dziewczynę bez pary i wtedy przypomniałem sobie, że przecież ich klasa jest nieparzysta. Poprosiłem ją, żeby narazie poczekała chwilę. Sam miałem zamiar poćwiczyć z nią, żeby nie siedziała bezczynnie.

Kazałem parą rozstawić się po polu i przyjąć postawę bojową. To też poszło całkiem sprawnie. W tym więc czasie ja wyjaśniłem dziewczynie, że ona poćwiczy ze mną, dlatego od razu ustawiła się naprzeciwko mnie.

- Walczycie narazie. Na mój sygnał, możecie zacząć używać swoje moce. - oznajmiłem i wszyscy rzucili się jeden na drugiego. Ja tylko czekałem aż to samo zrobi blondynka, ale ona przyglądała mi się jedynie wyczekująco. Nie zamierzałem jednak atakować pierwszy, bo byłem silniejszy i taka walka nie miałaby najmniejszego sensu.

- Panienko, zacznij. - odezwałem się w końcu, ale ona widocznie niezbyt wiedziała jak. Nie dziwiłem się. Byłem nauczycielem, więc niekoniecznie pewnie chciała być w parze ze mną.

Postanowiłem w końcu, że zacznę ja. Zaatakowałem, a ona ledwo co się obroniła. Była słaba i delikatna. Chudszej dziewczyny chyba nigdy nie widziałem.

- Teraz! - dałem sygnał na użycie mocy i gestem ręki, kazałem dziewczynie użyć swojej. Ona jednak nagle stanęła w miejscu i nawet nie drgnęła. Przypuszczałem, że może być to jakiś sposób na aktywownie jej mocy czy coś, ale nic się nie działo, a ona spoglądała to na mnie z przerażeniem, to gdzieś indziej, jakby zastanawiając się nad ucieczką, a wyglądało na to, że miała ona na nią wielką ochotę albo tak mi się wydawało, po jej zachowaniu. Zrobiłem więc krok w stronę dziewczyny, żeby być bliżej na wypadek jej ucieczki. Uczennica zachowywała się jednak coraz bardziej niepokojąco. Obawiała się czegoś i stresowała tak, jakbym ją właśnie zaprosił do tablicy, do trudnego zadania matematycznego, ale ani nie wezwałem jej do tablicy, ani matematyki nie uczyłem, więc jej strach zdumiał mnie bardziej, ale i zaniepokoił. W końcu nie wytrzymałem.

- Wszystko dobrze, panienko? - zapytałem, delikatnie łapiąc ją za ramiona. Ona tylko lekko się spięła.

- T-tak. - wyjąkała cicho.

- Jak ci na imię? - zapytałem, bo połowy imion już nie pamiętałem.

- Da-Daria. - wymamrotała blondynka, błądząc gdzieś oczami.

- Na pewno dobrze się czujesz, Dario? - martwiłem się. Nie chciałem, żeby jakaś uczennica źle czuła się u mnie na lekcjach.

- Trochę w głowie mi się kręci. - odparła, ale przejrzałem ją. Kłamała.

- W takim razie idź usiądź. - poleciłem, bo nie mogłem przecież powiedzieć na głos, że kłamie mi prosto w twarz.

***

Lekcja dobiegła końca i dostałem wezwany do gabinetu pani Dyrektor. Trochę mnie to zmartwiło, bo bez powodu by mnie nie wezwała.

Wszedłem i zająłem miejsce na krześle, naprzeciwko Dyrektor. Wyglądała jakby stało się coś poważnego, więc nie wykluczałem, iż któryś z uczniów poskarżył się na mnie. Tylko kto i z jakiego powodu miałby to zrobić?

Nagle wyraz jej twarzy się zmienił i teraz już nie wiedziałam czy to coś poważnego, czy chce po prostu pogadać.

- Jak uczniowie? Podoba Ci się praca tutaj? Ktoś sprawia jakieś problemy? - zapytała po chwili, a mi ulżyło.

- Nie jest źle, a i uczniowie nie są tacy źli, jak na bogatych. - odrzekłem, a ona zaśmiała się.

- Rozumiem. Każdy nauczyciel mówił to samo, gdy zaczynał pracę u nas. - wyjaśniła swój napad śmiechu. - Masz może jakieś pytania? - dodała zaraz potem.

- W sumie zaniepokoiło mnie zachowanie jednej studentki. Wiem, że to dziwne, tak pytać, ale chcę wiedzieć czy to normalne, czy powinienem się zainteresować? Jestem jej wychowawcą. - oznajmiłem szczerze.

- Mów. To może być coś ważnego. - stwierdziła po namyśle.

- Nie chciała ćwiczyć na lekcji i wyraźnie zachowywała się inaczej. Potem skłamała, że niby źle się czuje. Jej zachowanie było dziwne. - wytłumaczyłem.

- Imię i jaka klasa?

- Daria z 1a.

- Daria Moore? Ma osiemnaście lat, a nadal jej moce się nie ujawniły. Jeśli walczyliście z mocami, nie dziw się. Dziewczyna bardzo przeżywa to wszystko, a wiem jak w szkole ją przezywają z tego powodu i okropnie traktują.

- Fakt, ostatnio byłem tego świadkiem.

- Ma w tej szkole nie najlepiej wśród uczniów, ale nie mogę nic zrób. Uczniowie są dorośli, a ich rodzice to wpływowi bogacze i choćbym chciała to naprawdę nic nie mogę zrobić i tobie też nie radzę. Chyba, że dasz dziewczynie jakieś wsparcie psychicznie. Ale wątpię, żeby Ci się udało. Dziewczyna nie chce pomocy żadnej. Tyle razy posyłałam do niej psychologów, ale każdego od razu odsyłała. Czuje, że z tą dziewczyną wiąże się jeszcze wiele innych spraw. Myślę, że była kiedyś krzywdzona. Strasznie nikomu nie ufa.

- Może. Aż dziwne, że tak się zmartwiłem jakąś tam uczennicą, ale mam wielką potrzebę pomocy jej.

- Powodzenia. Daje ci pełne pozwolenie. Możesz dostawać z nią po lekcjach na dodatkowych zajęciach. Resztą zajmij się już ty.

- Spróbuję coś zrobić i dowiem się, co jest jeszcze na rzeczy.

Wyszedłem z gabinetu Dyrektorki z ciężarem na sercu. Chciałem pomóc dziewczynie, a było to dziwne, bo aż tak bardzo nie interesowałem się nigdy życiem prywatnym uczniów, ale ta dziewczyna mnie zmartwiła. Wiem, że będę musiał jakoś rozegrać to dobrze, aby od razu nie przejrzała mnie. Podejdę do niej powoli i zacznę powolutku zdobywać jej zaufanie. Tak będzie najlepiej.

●●●

Wojciech pomoże Darii? Dowiecie się w następnych częściach. Mam nadzieję, że ten rozdział nie był tak nudny? Jeśli zobaczyliście gdzieś błędy, piszcie w komentarzach, a postaram się je poprawić.
Miłego dnia/nocy kochani!

_TaNieznana_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro