Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~1-Wojciech~

Szedłem powoli korytarzem szkolnym, a za mną ciągnęła się masa ciekawskich oczu, jakby nowy nauczyciel, był jakąś wielką sensacją. Aż dziwne, że ta Akademia jest na poziomie studiów, skoro ci uczniowie zachowują się tak, jakby chodzili jeszcze do podstawówki. Z reguły trafiałem na mądrych uczniów, którzy mieli jeszcze trochę rozsądku w głowie, ale najwidoczniej trafiło mi się środowisko pełne bezmózgów. To się jednak miało okazać na moich lekcjach. Chciałem ich już sprawdzić na pierwszych zajęciach ze mną, chociaż wiem, że w ten sposób nie zyskam ich sympatii już na starcie, ale nie zależało mi tak na tym. Nauczyciel ma nauczyć, a nie zdobywać sympatię uczniów, chociaż wiem, że dobre kontakty z nimi są bardzo ważne w tej pracy, a sam wolę być lubianym, ale surowym nauczycielem niż nie lubianym i surowym jednocześnie, jak to jest w przypadku większości nauczycieli. Sam to znałem, bo w końcu niegdyś ja też byłem uczniem i to właściwie nie tak dawno, bo sam dość młodo zacząłem studia, tylko dlatego, że w szkole byłem najlepszy, a nauczyciele zauważyli mój potencjał i nie wiem do tej pory jak to zrobili, ale poszedłem na studia w wieku siedemnastu lat. Skończyłem je mając dwadzieścia jeden i wtedy zacząłem uczyć w szkole. Teraz mam dwadzieścia dziewięć i jakoś nadal mi się ta praca o dziwo nie znudziła. Chyba zbyt lubię kontakt z młodymi ludźmi, a wcale dużo ode mnie nie młodszymi, z którymi można nawet porozmawiać po przyjacielsku. Tacy mi się przeważnie trafiali, ale jak widać, teraz trafiły mi się jakieś dzieciaki, które cudem dostały się do poziomu studiów. Co do tego jednak stuprocentowej pewności nie mogłem mieć, bo przecież pozory mogą mylić, ale tutaj byłem jednak pewny swojej racji. W końcu szkoła tylko z bogatym dzieciakami? Po nich ciężko było spodziewać się czegoś więcej niż matematyki na poziomie pierwszej klasy, chyba że w grę wchodziło liczenie pieniędzy. Wtedy ich matematyka od razu pewnie byłaby na poziomie studiów, ale tak to nie było na co liczyć. Chyba, że to ja zbyt dramatyzuję, ale taki jest mój charakter i tego się nie da zmienić.

Nie uczyłem matematyki ani wf, z którego przypuszczam, że jako jedynego coś umieli. Uczyłem Walki i Samoobrony, najpierw teorii, a później praktyki. Oprócz tego miałem mieć z jedną klasą wykłady na temat magii i uczyłem języka polskiego. Z tego co wiem, to trafiła mi się klasa 1a. Nie wiedziałem czy mam się cieszyć czy nie. Wolałem starszaków z ostatniego roku, a nie początkujących, bo wiem z reguły, że starsi, mimo że też głupi, to mają choć trochę więcej rozsądku. Nie miałem jednak jak się sprzeciwić, bo szukałem już nowej pracy od kilku miesięcy i przyjąłbym każdą, dlatego zgodziłem się od razu, kiedy poinformowano mnie, że jeden z tutejszych nauczycieli zwolnił się z jakieś nieznanego akurat mi powodu. Uczył Walki i Samoobrony, a ja sam miałem w tym kierunku predyspozycje do uczenia, bo zdarzało się wcześniej, że uczyłem już ten przedmiot. Przy okazji Dyrektor dała mi właśnie początkującą klasę, abym uczył ich magii ogólnej poprzez wykłady i ćwiczenia, bo ponoć tamten nauczyciel ich uczył. Miałem też dostać ich wychowawcą. Doszedł do tego język polski, bo uczyłem już dawno tego przedmiotu. Nawet cieszyłem się ilością jaką dano mi przedmiotów w tej szkole, bo nie musiałem uczyć po trzy, cztery godziny dziennie, ale o wiele więcej, więc nuda odpadała, a dodatkowe pieniądze przydałyby mi się idealnie, bo potrzebowałem ich jak na ten czas. Moje konto bankowe jednak aż raziło pustką, a ja mimo że chciałem, nie mogłem tego zmienić, a kredyty nie wchodziły w grę. Czasem aż żałowałem, że moją mocą nie jest tworzenie pieniędzy tylko ogień, bo to pierwsz zdecydowanie bardziej by mi się teraz przydało.

Po co nauczycielowi pieniądze i co mu na nich tak zależy? Przecież sam jest oburzony bogatymi ludźmi i ich zachowaniem. Jednak w moim wypadku był to dość ważny powód. Potrzebowałem tej kasy na leczenie matki, która chorowała na rzadki nowotwór. Jedyny sposób, aby przytrzymać ją dłużej przy życiu, były lekarstwa, które w naszym kraju nie były produkowane ani sprzedawane. Tylko za granicą, a ich cena powalała z nóg. Musiałem sobie dorobić, ale jak na złość nie mogłem znaleźć ostatnimi czasy pracy. W poprzedniej szkole musiałem też przestać uczyć, bo szkoła, jak się okazało, miała jakieś powiązania z przestępczością, o czym nie miałem najmniejszego pojęcia i po prostu ją zamknięto.

***

Ciągnęły się za mną grupy uczniów, którzy uważnie mnie obserwowali. Zaczynało mnie to irytować, ale co miałem im powiedzieć. Weźcie dajcie mi spokój? No chyba nie. Musiałem więc grzecznie udawać, że ich nie widzę. Tak dla świętego spokoju.

Wszedłem do pokoju nauczycielskiego, byle trochę od ciekawskich oczu odpocząć.

- Co tam Wojtek? - zapytał jeden z nauczycieli, którego zdarzyłem już poznać. Marek, nauczyciel matematyki.

- Zrobili sensacje na całą szkołę i chodzą za mną jak pieski. - westchnąłem.

- Przyzwyczaisz się. Potem odpuszczą. - wzruszył ramionami z wyraźną obojętnością. - Jaka klasa ci się głównie trafiła?

- 1a. - przyznałem. - Jestem ich wychowawcą.

- Powodzenia. Trafiła ci się ta najgorsza. Oni nie przyszli się tutaj uczyć, tylko zrobić wrażenie pilnych uczniów. - oznajmił, jakby nad czymś przy okazji myśląc. - Jest tam jedna uczennica, która zdaje mi się, że odstaje na tle klasy i zależy jej widocznie na nauce. Albo też robi takie wrażenie. Sam nie wiem, ale z reguły nie zapamiętuje uczniów, a ona jakoś dziwnie siedzi mi w głowie. Taka czarna owca w tej klasie i ciężko zapomnieć oraz nie zauważyć jej.

- Skoro tak mówisz. Mi tam nie zależy na wyróżnianiu uczniów i mówieniu, że jeden lepszy od drugiego. Chce ich czegoś nauczyć. - stwierdziłem z przekąsem, bo nasza rozmowa zaczynała przekraczać granicę i schodzić na inne tory obgadywania i porównywania uczniów. On jednak  nic nie odpowiedział, więc wyszedłem na korytarz i ruszyłem w stronę klasy 4b, bo miałem z nimi mieć lekcje polskiego.

Co mam dużo mówić o sobie. Nazywam się Wojciech Scott i właśnie zacząłem pracę w dziwnej, ale interesującej szkole. Ciekawe jak to dalej będzie?

●●●

Wiem, że ten rozdział też jest nudny, ale przedstawienie postaci nie jest jakieś ciekawe zbytnio, na to wychodzi. Kolejny będzie o wiele ciekawszy, już tak na serio. Jeśli zauważyliście jakieś błędy lub coś jest niezrozumiałe, piszcie śmiało, a poprawię błędy. Liczę na szczere opinie i nawet chejty przyjmę dobrze i postaram się poprawić z błędów.
Dobrego dnia/nocy💗

_TaNieznana_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro