𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀Ł 𝟐
𝐒𝐎𝐅𝐈𝐀
- Panienko Shöger...Jestem oficer Karl Sholtz...i ja...chciałem się zapytać...czy chciałaby Panienka wybrać się ze mną do restauracji?- zapytał Karl i wyjął zza pleców bukiet fiołków. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Panie Oficerze...
- A ten tu czego?- przerwał nam głos Kiry. Rudowłosa patrzyła na Karla nieufnie.
- Cóż...Pan Oficer, chciał mnie zaprosić na kolację do restauracji.- odpowiedziałam jej.
- Ty? I on? Restauracja? Proszę mi wybaczyć, PANIE KAPITANIE- powiedziała ironicznie akcentując "Panie Oficerze". - Ale nie sądzę, aby Sofia chciała iść z kimś takim jak Pan na kolację.
- Przepraszam?!- Karl spojrzał na nią wrogo
- Bardzo chętnie pójdę z Panem na Kolację, Panie Oficerze.- przerwałam im tą gównoburzę. Twarz Oficera rozjaśniła się uśmiechem, a Kira spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Pani Shöger... Dziękuję, Pani. To zaszczyt! Odpowiada ci w piątek o 18:00 w restauracji Adlon?- zapytał z ekscytacją.
- Oczywiście. To będzie przemiłe spotkanie.- uśmiechnęłam się słodko. Karl uśmiechnął się szeroko.
- To...do zobaczenia...Panno Shöger!- powiedział z rumieńcem i wybiegł z mojej garderoby. Kira spojrzała na mnie z wściekłością i niedowierzaniem.
- Что, черт возьми, ты сделал?! - (Ros. Co ty do cholery wyprawiasz?!)krzyknęła łapiąc mnie za dekolt sukienki.
- USPOKÓJ SIĘ!- krzyknęłam do niej. Puściła mnie.
- Przepraszam...Ale co to kurwa miało być, Sofia?! Od kiedy bratasz się z...Naziuchami? - powiedziała wypluwając ostatnie słowo.
- Robię to dla misji, jeśli chcesz wiedzieć. To jest nasz as w rękawie.- odrzekłam. Od ponad roku ja, Kira i kilka innych osób planowaliśmy zamach na Hitlera. Mieliśmy kilka planów, lecz każdy był strasznie skomplikowany. Jednak Karl i jego propozycja randki otworzyły nam drzwi do zabójstwa kanclerza III Rzeszy.
- Oh! No jasne! Bo szanowny Pan Kapitan pomoże ci zamordować wodza Rzeszy. Bardzo realistycznie.- powiedziała sarkastycznie.
- Idiotko, nie w ten sposób!- puknęłam się w czoło.
- Ehhhh....to jaki masz pomysł?- zapytała, odpalając papierosa.
- Okay...mój plan polega na tym. Rozkocham w sobie Karla do szaleństwa...co nie będzie trudne. Następnie poczekamy na jakieś wydarzenie, gdzie będzie nasz cel...i załatwione.- wyjaśniłam.
- A myślałam, że to ja jestem głupsza...-mruknęła dziewczyna.- To brzmi jak cholerny banał w twoich ustach. Ale w praktyce to jest jak...pokonanie armii Czerwonej w pojedynkę!
- Mhm. To podaj lepszy plan.- Kira miała coś powiedzieć, ale chyba zrezygnowała.
- Po prostu... przedstaw to na spotkaniu w Środę...- powiedziała z westchnieniem.- Ale to się nie uda!- powiedziała i wyszła z garderoby.
Ś𝐫𝐨𝐝𝐚. 𝟏𝟗.𝟎𝟎
W kamienicy przy ulicy Bernauer Straße, odbywało się spotkanie Anti-Hitler-Nationalarmee (niem. Armia narodów anty hitlerowskich) w skrócie AHNA. Byłam jednym z założycieli tej tajnej organizacji. Spotkania odbywały się w Środy o 19.00. Każdy miał się stawić. Wyjątki stanowiły sytuacje wyjątkowe. Weszłam do pokoju, gdzie odbywały się spotkania. W środku czekała już Kira. Przeglądała jakieś stare gazety, paląc papierosa i klnąc cicho pod nosem. Nie daleko niej na fotelu siedziała Amelia Białecka. Była to młoda Polka o brązowych lokach i jasno niebieskich oczach. Była słodką, optimistką, wierzącą w wolną Polskę. Przy stole, koło okna siedział zawsze opanowany i spokojny, Izaak Mokuszewski. Żyd, polskiego pochodzenia. W kącie stała Rita Rewik. Czeszka o artystycznej duszy i sercu pełnym energii. Byliśmy jak jedna wielka rodzina. Podchodziliśmy z różnych krajów, byliśmy innej wiary, mówiliśmy w innych językach...ale łączył nas jeden cel : Śmierć Hitlera i Wolność.
- Witam!- stanęłam na baczność.- Podkomendantka Sofia Ingerborg Shöger, melduje się na rozkaz!- powiedziałam.
- Spocznij.- odpowiedział spokojnie Izaak. Zauważyłam, że nie ma z nami Janka Miśkiewicza. Był on młodym, wesołym Polakiem, pełnym wiary i patriotyzmu.
- Gdzie Janek? - Spojrzałam na innych. Kira tylko przewróciła oczami z irytacją.
- Jak zwykle. U tej swojej женщины ("zhenshchina". Ros. Kobieta). Wziął by się do roboty. Jemu tylko amory w głowie. - syknęła z sarkazmem. Wtedy jak na zawołanie do pokoju wszedł Janek.
- Witam! Porucznik Jan Andrzej Miśkiewicz, stawia się na rozkaz!- powiedział z uśmiechem. Kira przewróciła oczami, a Izaak kiwnął głową.
- Skoro jesteśmy w komplecie, możemy zaczynać spotkanie!- klasnęła w ręce Rita.
- Tak...chyba pora zaczynać. Sofia obmyśliła nowy plan.- Wszyscy spojrzeli na mnie. Uśmiechnęłam się do nich. Mój plan to czyste Vabank.
𝐆𝐎𝐃𝐙𝐈𝐍Ę 𝐏ÓŹ𝐍𝐈𝐄𝐉
Po dobrej godzinie analizy, poprawek i uściśleń, ulepszyliśmy mój plan. Miałam całkowicie rozkochać w sobie Karla, sprawić aby był zdolny zrobić dla mnie wszystko, udawać zakochaną, rozwijać relację. Jeśli nadarzy się sytuacja, gdzie będę miała bliski kontakt z Hitlerem, obmyślimy plan na zakończenie żywota kanclerza III Rzeszy. Rita westchnęła z zadowoleniem.
- No to co? Idziemy na piwo?- zapytała z uśmiechem. Izaak spojrzał na nią.
- Ja nie piję. Poza tym nie wypuściliby mnie.- Wzruszył ramionami. Mokuszewski do kilku dobrych miesięcy nie wychodził z domu. Często powtarzał, że cieszy się, że mieszka razem z Amelią bo inaczej by oszalał.
- Możemy się napić herbaty. Pójdę zaparzyć.- powiedziała Amelia, kierując się do kuchni. Rita, Janek i Izaak poszli za nią. Podeszłam do kominka. Stały na niej zdjęcia. Na jednym była Kira w mundurze Rosyjskim, na innym Izaak z rodziną, Amelia przy Jasnej Górze, Rita, całująca swojego chłopaka w policzek, uśmiechnięty Janek z siostrą, a na ostatnim zdjęciu byłyśmy ja i Greta. Wzięłam to zdjęcie do ręki. Miałam na tym zdjęciu 19 lat. Moja siostra i ja byłyśmy takie szczęśliwe...nie przejmujące się niczym...żadnej wojny...żadnych zmartwień...tylko ona i ja...w naszym małym Passau. Przejechałam kciukiem po twarzy Grety. Była śliczna...czarne włosy oplatały jej bladą twarzyczkę, a ciemnoniebieskie oczy błyszczały radością. Westchnęłam. Tęskniłam za nią każdego dnia. Nie dawała znaku życia. Nie mogłam dopuścić się myśli, że osoba, którą kocham najbardziej na świecie może nie żyć. Poczułam jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu.
- Też za nią tęsknię...była uroczą osobą. Nie zasługiwała na to.
- Nie waż się używać formy przeszłej, Rivistka.- wycedziłam przez zęby.
- Dobra, dobra! Przepraszam.- uniosła ręce do góry.- Po prostu staram się być realistą. Ona by....Jest Żydówką. Dla niej ani Rzesza, ani Polska nie były i nie są bezpieczne.- powiedziała patrząc na zdjęcie. Odłożyłam je na półkę.
- Może...zmieńmy temat...- powiedziałam, kierując się do kuchni.
𝐍𝐎𝐂. 𝟏.𝟎𝟎
Był piękny słoneczny dzień. Wiał lekki wiaterek. Stałam na łące z Gretą. Moja siostra trzymała mnie za rękę. Miała na sobie niebieską sukienkę i słomiany, płaski kapelusz. Na jej twarzy był lekki uśmiech.
- Piękny dzień, prawda?- zapytała. Już miałam coś odpowiedzieć, gdy nagle rozległy się strzały. Spojrzałam na Gretę. Krwawiła z czoła. Spojrzała na mnie, swoimi oczami, nadal się uśmiechając.- Do zobaczenia po drugiej stronie muru...- powiedziała.
- GRETA NIE!- Obudziłam się z krzykiem. Opadłam na poduszkę. Byłam zlana potem. Oddychałam ciężko, próbując się uspokoić. Miałam takie sny od ponad roku. Prawie co noc męczyły mnie koszmary o śnie Grety. Poszłam do kuchni, nalać sobie szklankę wody. Wypiłam ją duszkiem, po czym oparłam się o blat. Nie miałam już siły. Przeklęłam pod nosem, po czym ubrałam szlafrok i kapcie i wyszłam z mojego mieszkania. Mieszkałam w Kamienicy, gdzie również mieszkał Janek. Zapukałam do jego mieszkania. Po kilku minutach otworzył. Nie wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka. Był ubrany w koszulę, czarne spodnie i okulary.
- Sofia? Co ty tu robisz? Wejdź.- weszłam do jego mieszkania.
- Znowu to samo...koszmarny o Grecie. Nie dam rady dłużej...- powiedziałam cicho. Janek posłał mi smutne spojrzenie i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego szyję, po czym wybuchłam cichym płaczem. Miśkiewicz głaskał mnie po plecach, szepcząc uspokajająco.
- Już dobrze...spokojnie... wszystko w porządku.- mówił cicho. Poczułam się kochana. Janek był dla mnie jak brat. Zawsze mi pomagał, gdy miałam zły dzień lub koszmar. Mogłam powiedzieć mu wszystko.
- Janek... dziękuję...za to że jesteś...- szepnęłam przez łzy.
- Nie ma za co, Zosieńko...- odparł z lekkim uśmiechem. Nareszcie czułam, że wszystko będzie...dobrze...
WITAM! Jak wam się podobało? Mam nadzieję, że zainteresował was plan naszej Zosieńki.
Jeśli chcecie wiedzieć nie nazwałam Sofii "Zosieńką" bez powodu. Po prostu nasza bohaterka, chciała poczuć się częścią grupy, ponieważ jak może zauważyliście wszyscy członkowie AHNA są słowianami.
I chcę was przeprosić, jeśli akcja jest nielogiczna.
To tyle ode mnie!
Życzę Wam miłego wieczoru!
Luna 🌙
A to jest Janek :3
( Tak, wiem! Tak naprawdę to Paweł z Kamieni na Szaniec, ale ciiii 🤫)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro