#4 „Rodzina Wariatów"
Tego ranka zwlekłam się z łóżka naprawdę niechętnie. Zachmurzone niebo za oknem wyglądało, jakby zaraz miało się rozpadać, chociaż jeszcze było sucho. Nienawidziłam takiej pogody, zwłaszcza w chwilach, kiedy musiałam gdzieś się dostać na nogach tak jak dzisiaj. Uważam, że w swoich płomienno-rudych włosach nie wyglądam za ładnie, ale w mokrych od deszczu płomienno-rudych włosach zdecydowanie wyglądam jeszcze gorzej.
Szybko pozbierałam się, aby wyjść do szkoły póki pogoda utrzymywała się we względnie dobrym stanie, ale kiedy tylko udało mi się to zrobić, od razu tego pożałowałam. Mój sąsiad, Tadeusz akurat wychodził w tym samym momencie, a ja przecież nie chciałam się na niego natknąć. No cóż... A może rozmowa z nim jednak nie będzie aż taka zła? Skoro jest przywódcą tej całej grupy Cichociemnych, o której mówił mi Vlad, to może uda mi się przekonać go, że to, co robią jest złe? Wtedy nie musiałabym szpiegować ich dla Siergieja.
- Cześć Sara. Ładna pogoda, prawda? - zapytał szybko mnie doganiając, by zrównać się z moim tempem. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie na powitanie, nie potrafiłam nie odpowiedzieć mu tym samym. To chyba była jedna z tych charakterystycznych osób, których nie da się ignorować, kiedy są w pobliżu.
- Tak, faktycznie. - odpowiedziałam rozbawiona spoglądając w szare od chmur niebo i wyciągając rękę, jakby chcąc sprawdzić, czy jeszcze nie pada.
- Przynajmniej nie pomrzemy z pragnienia. - skomentował zaczepnie mój towarzysz. Posłałam mu zdziwione i oburzone spojrzenie, ze zdumienia aż otwierając usta.
- Zwariowałeś?! Nie będę piła deszczówki! - zawołałam, próbując teatralnie klepnąć go w bok za to co powiedział, ale szybko mi umknął. - Hej, wracaj tu! - próbowałam dalej udawać złość, ale przez minę, jaka pojawiła się na jego twarzy roześmiałam się niekontrolowanie. Zaczęłam go gonić podczas gdy on uciekał wzdłuż drogi, śmiejąc się i co chwilę odwracając, jakby chcąc ocenić czy zaraz go nie dopadnę.
W pewnym momencie z coraz liczniej napływających nad nami ciemnych chmur zaczął padać deszcz. Tadeusz zatrzymał się jakąś odległość ode mnie i uniósł twarz ku niebu, wyciągając obie ręce ku spadającym kroplom wody. Wyglądał teraz przezabawnie, zupełnie jak małe dziecko cieszące się z tak błahej rzeczy, nie zważając na to, że zaraz może stać się przez nią całe mokre. Wpatrywałam się tak w niego z zastygłym na ustach, szerokim uśmiechem, dopóki nieba nie przeszyła jasna i przeraźliwie głośna błyskawica. Skuliłam się mimowolnie pod wpływem głośnego dźwięku, czując jak razem z nim nasila się deszcz.
- Sara, tutaj! - usłyszałam głos Tadeusza zagłuszony częściowo szumem deszczu spadającego na podłoże. Blondyn trzymał nad sobą swoją kurtkę, przytrzymując drugą jej część dla mnie. Nie zamierzałam protestować przeciw temu pomysłowi. Szybko do niego dobiegłam i wsunęłam się pod prowizoryczną osłonę przed deszczem, chwytając ją ze swojej strony. Bez słownego porozumienia oboje szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę szkoły, do której na szczęście nie było już daleko. Zdążyliśmy tam dotrzeć akurat w chwili, gdy zaczęło grzmieć na nowo.
- Dzięki. Uratowałeś moje włosy przed katastrofą. - odezwałam się zaraz, gdy znaleźliśmy się w budynku szkoły i już nie groziła nam pogoda. Naprawdę byłam mu wdzięczna. Gdyby nie on, to zapewne przez parę następnych godzin wszystko by na mnie wysychało.
- Nie ma za co. To nic takiego. - znowu delikatnie się uśmiechnął, spoglądając na mnie z góry. Odwiesił mokrą kurtkę na wieszaku i przeczesał palcami jasne od słońca włosy. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż zaraz znalazło się przy nim kilku jego znajomych. Powiesiłam więc również swój płaszcz i już miałam ruszać w stronę klasy, gdy zauważyłam w pobliżu Siergieja z kilkoma chłopakami, których widziałam wczoraj na wyspie. Spoglądał na mnie ukradkiem. Z pewnością widział jak rozmawiam z Tadeuszem, chociaż wczoraj mi tego zabronił. Miałam wrażenie, że nie jest ucieszony tym widokiem.
Tym razem to ja zasiadłam pierwsza w ławce, zaraz po dzwonku rozpoczynającym lekcje. Zaczęłam wyciągać swoje rzeczy, starając się nie zwracać uwagi na idącego w moim kierunku Rosjanina. Usiadł obok mnie i dopiero po chwili milczenia i wpatrywania się we mnie bez odwzajemnienia raczył się odezwać.
- Mam rozumieć, że to twój sposób na zdobycie zaufania wroga? - zapytał tym samym spokojnym i opanowanym tonem co zwykle, chociaż miałam wrażenie, że w jego głosie wybrzmiała również nuta złości. Udałam, że tego nie zauważyłam. Przeniosłam na niego leniwie spojrzenie i spotkałam się z tym jego przenikliwym spojrzeniem, które wywoływało we mnie ciarki. Starałam się jednak zachowywać normalnie.
- Oczywiście. - odpowiedziałam prawie od razu. - Zaufanie jest najważniejsze. - wstrząsnęłam ramionami, znowu czując, że kłamię. Miałam wrażenie, że swoim spojrzeniem zaraz wyczyta ze mnie wszystko i wpadnie w furię, w której nawet nie potrafiłam sobie go wyobrazić przez to, że ciągle emanował zdecydowaniem i spokojem. Tak czy inaczej poczułam lęk, chociaż nie byłam pewna co mógłby mi zrobić gdyby w owej furii się znalazł. Uderzyć? Wybuchnąć jak tykająca bomba, do której teraz zdawał się najbardziej podobny? Ku mojemu zaskoczeniu jego wyraz twarzy złagodniał, a on sam nawet trochę się uśmiechnął.
- Dobra strategia. Liczę na ciebie. - powiedział po prostu. Te słowa uderzyły we mnie bardziej niż gdyby miał zrobić to pięścią. Nienawidziłam oszukiwać ludzi, a tym bardziej takich, którzy we mnie wierzą. Co mam zrobić? Chciałabym pogodzić obie strony, ale jak? Może faktycznie muszę najpierw zbliżyć się do obu tak samo, aby w ogóle wiedzieć co mogę zrobić?
Odwróciłam się od Siergieja i wpatrzyłam w prowadzącego lekcję nauczyciela, chociaż tak naprawdę przez zamyślenie nie słuchałam o czym mówi. Zerknęłam ukradkiem w stronę Tadeusza i zauważyłam jak kolega z sąsiedniej ławki podaje mu jakąś karteczkę, którą ten rozwija, a później odpowiada mu uśmiechem z psotnymi iskierkami w oczach. Czyżby znowu coś planowali? Chyba muszę im przeszkodzić, bo w końcu się pozabijają z tej nienawiści!
Już do końca tej lekcji nie zamieniłam zbyt wiele słów z siedzącym obok mnie towarzyszem. Starałam się skupić na lekcji i notować to, co potrzeba, aby nie robić sobie zaległości, których i tak trochę mi się nazbierało przez podróż. Siergiej również się nie odzywał.
Na przerwie usiadłam pod klasą na korytarzu razem ze swoim szkicownikiem, w którym zaczęłam dokańczać zaczęty wcześniej rysunek. Pochłonął mnie on tak bardzo, że dopiero po chwili zauważyłam wpatrującą się we mnie dziewczynę, siedzącą prawie naprzeciwko, po drugiej stronie korytarza. Kojarzyłam ją ze swojej klasy, gdyż była w niej jedną z nielicznych dziewczyn, ale nie byłam pewna czy należy do którejś grupy. Cały czas spoglądała w moją stronę, ale kiedy ja podnosiłam na nią spojrzenie, odwracała wzrok. Podobnie było na kolejnej przerwie, z tą różnicą, że gdy chciałam do niej podejść i zapytać o co chodzi, odeszła. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam zapytać Siergieja kim ona jest.
- Należy do Polaków. - odpowiedział mi. - To siostra tamtego - wskazał palcem na jednego z chłopaków, o włosach blond, trochę wpadających w rudy odcień. - Rodzina wariatów. - przewrócił oczami mówiąc to. Niczego mi to jednak nie rozjaśniło. Czemu mnie obserwuje?
***
Kiedy już skończyły się lekcje, miałam zamiar przejść się na wyspę tak jak wczoraj, aby móc kogoś bliżej poznać. Kiedy jednak tylko wyszłam ze szkoły, podeszła do mnie ta sama dziewczyna, która wcześniej się we mnie wpatrywała.
- Cześć. Jestem Zosia. - przywitała się z uśmiechem. Trochę mnie to zaskoczyło, że teraz nagle zagadnęła do mnie jak gdyby nigdy nic. - Jesteś Sara, prawda?
- Hej... Tak. - odpowiedziałam trochę zmieszana, przyglądając jej się. Była trochę wyższa ode mnie, a jasne włosy miała splecione w dwa warkocze, sięgające trochę poza ramiona. - Czemu mnie obserwowałaś? - postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość od razu, skoro już miałam ku temu okazję.
- Po prostu. Zastanawiałam się co rysujesz... - wstrząsnęła ramionami niedbale. - Pomyślałam, że skoro jesteś nowa, to może chciałabyś zaprzyjaźnić się z jakąś dziewczyną z klasy. Mogłabym pomóc ci z zaległościami, jeżeli jeszcze ich nie nadrobiłaś. - zaproponowała miłym tonem.
- Pewnie, czemu nie. - odwzajemniłam jej uśmiech. Byłam ciekawa czy postanowiła się ze mną zaprzyjaźnić z dobroci serca, czy może jakiegoś innego powodu. Tak czy inaczej nie miałam powodu, by udawać przy niej niemiłą, bo w ogóle jej nie znałam.
- Świetnie! - klasnęła w dłonie. - Wolisz żebyśmy poszły do mnie czy do ciebie? - zapytała rozweselona, nie zastanawiając się nawet czy mam ochotę się z nią spotkać. W pewnym sensie trochę mnie to rozbawiło, jednak mimowolnie zerknęłam w stronę wychodzącego ze szkoły Siergieja, z którym planowałam iść na wyspę. Nie zwrócił na mnie nawet uwagi. Szedł obok innego chłopaka, który mu o czymś opowiadał. Zwróciłam się więc znowu do swojej towarzyszki. Trudno, pójdę na wyspę innym razem.
- W moim domu ciągle jest remont... - odpowiedziałam, chcąc zaproponować, abyśmy poszły do niej, ale była szybsza.
- O, w takim razie mogę pomóc ci również w tym. Ozdobimy twój pokój, co ty na to? Mam talent do takich rzeczy, z pewnością będziesz zadowolona! - rozmarzyła się na tę myśl. Chyba naprawdę to lubiła. Zaśmiałam się na jej reakcję.
- Niech ci będzie. Chodźmy. - nadal rozbawiona skierowałam się w stronę swojego domu, idąc obok Zosi.
- Mieszkasz obok Tadeusza? - zapytała w pewnym momencie, zwracając na mnie spojrzenie swoich zielono-niebieskich oczu.
- Tak, skąd wiedziałaś? - zapytałam szczerze zaskoczona.
- Wspominał, że ma nowych sąsiadów, więc pomyślałam, że to ty. - wstrząsnęła ramionami.
- No tak, wieści szybko się rozchodzą... - pokiwałam głową na boki ze zwątpienia. Jak tak dalej pójdzie, to ludzie zaczną nawiedzać mnie pod domem. Zośka chyba odgadła moje myśli, bo zaczęła się śmiać.
***
Do mojego domu trafiłyśmy akurat na obiad, więc zanim udałyśmy się do mojego pokoju, musiałyśmy zjeść, bo w przeciwnym razie moja mama nie dałaby nam spokoju. Oczywiście Zosia nie miała nic przeciwko temu, co mi ulżyło. Miałam wrażenie, że spodobała się mojej mamie, która chyba myślała, że moja nowa koleżanka jest Rosjanką. Dziewczyna naprawdę dobrze posługiwała się językiem rosyjskim, więc nic dziwnego.
Jak się później okazało, miała również naprawdę fantastyczny talent artystyczny. Pokazała mi kilka swoich rysunków, które akurat miała ze sobą w plecaku.
- Mam pomysł. - zaczęła. - Może namalujemy na jednej z twoich ścian duże drzewo? Ładnie ozdabiałoby pokój. Może być na przykład takie jak to. - wskazała na jeden z jej rysunków, na którym znajdowało się duże, rozłożyste drzewo o ładnych kształtach. Od razu spodobał mi się jej pomysł, to byłoby coś naprawdę oryginalnego i pięknego mieć na ścianie taki malunek. Nawet się nie wahałam przed tym, by się zgodzić. Zapowiedziała więc, że jutro zaraz po lekcjach uda się do swojego domu po specjalne farby i przyjdzie do mnie malować. Obie byłyśmy naprawdę zafascynowane.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo, ale gdy powoli zaczął zbliżać się wieczór, musiałyśmy się już rozstać. Odprowadziłam swoją nową koleżankę kawałek drogą, a później się z nią pożegnałam i się rozstałyśmy. Naprawdę ją polubiłam, chociaż z początku wydawało mi się, że zamierzała się ze mną zaprzyjaźnić tylko ze względu na nasze grupy, o których jednak nawet nie wspomniała. Cieszyłam się z tego faktu.
Gdy wróciłam i już miałam wejść do domu, usłyszałam dosyć głośną konwersację dobiegającą z domu obok. Nie potrafiłam dokładnie zrozumieć o czym ktoś rozmawiał, jednak ton z jakim mówiła jedna z osób zdawał mi się niepokojący. Usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła, a później zapanowała cisza. Zbliżyłam się przejęta do jednego z okien wybiegających w moją stronę, ale kiedy tylko pojawiła się w nim postać Pani Ireny, ciotki Tadeusza, zerwałam się do domu, nie chcąc by mnie zauważyła. Jej zrozpaczona mina zdecydowanie wskazywała na kłótnię w ich domu.
~~~~~
1812 słów
Witajcie kochani! Oto kolejny rozdział Pandemonium, już czwarty! Wreszcie wzięłam się do pracy, właściwie z pomocą Juni, która mnie do tego popchnęła, za co chcę jej bardzo podziękować x'D
Mam nadzieję, że opowieść wam się podoba. Jeżeli macie dla mnie jakieś rady dotyczące książki, chętnie je wysłucham! ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro