Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 cz. 2

Rozdział 3 cz. 2

Isra nie ufała obcej przez uprzedzenie, ale pomimo jego, mogła powiedzieć, że osoba przed nią była dość miła. Wylewała się z niej uprzejmość.

— Moich rodziców tu nie ma. — Westchnęła. — Nazywam się Isra Argenis.

To wystarczyło, by dyplomatka nieco spochmurniała. To zaalarmowało księżniczkę, która od razu wykonała krok w tył. Poczuła się zagrożona, co nie uszło uwadze drugiej kobiety. Ta ponownie uniosła dłonie ku górze.

— Nie denerwuj się — poprosiła. — Nie sądziłam, że twój król poświęci kogoś tak młodego. Jesteś przecież dzieckiem! — odparła wyraźnie oburzona, odgarniając ciemne loki na plecy.

Jasnowłosa natomiast wpatrywała się w obcą, jakby wyrosła jej druga głowa. Nie pojmowała. Ta dyplomatka naprawdę musiała być zbyt miła. Co ktoś taki robił w Głębinach i jak mógł zachowywać spokój? Na pewno była świadoma losu niewolników.

— Nazywam się Demalis Sora i jestem dyplomatką Królestwa Yanna — przedstawiła, wykonując ukłon i znowu odgarniając loki, uwidaczniając tym samym znajdujący się pod prawym okiem pieprzyk. — To zaszczyt z tobą rozmawiać, Księżniczko Wichrów.

Isra była zmęczona. Musiała stąd uciec, ale nie wiedziała, od czego zacząć. Teraz spotkała osobę, która wydawała się bardzo miła, ale mogła chować węża w kieszeni. Na pewno znała prawdę o poświęceniu, mogła chcieć zdobyć jej zaufanie, byle zyskać zasługi. Nerwowo zacisnęła dłoń na wisiorku, myśląc. Przedrzeźniała się w myślach, wyrzucając, że mogła jednak ciut bardziej przykładać się do nauki strategii.

— Nie jestem dzieckiem — naburmuszyła się, dopiero przypominając sobie, że tak ją nazwano. Dziecinne zachowanie wywołało u Demalis słaby uśmiech. — Wiesz, kim jestem — zwróciła uwagę Isra, chcąc zmienić temat na coś przydatnego.

— Słyszałam o poświęceniu, a tożsamości koronowanych głów to coś, co muszę mieć w małym palcu.

Isra zachmurzyła się. Cały świat wiedział! Gdzie miała się skryć, jeśli teraz gdziekolwiek się uda i tak może zostać odprawiona?

— Znasz prawdę o poświęceniu — stwierdziła pewnie szarooka, świdrując starszą kobietę.

Demalis niechętnie skinęła głową.

— Znam. Jednak widzę księżniczko, że nie spotkał cię los pozostałych — zagadnęła, wyciągając w stronę Isry małe zawiniątko. — To karmelizowane orzechy. Mnie zawsze poprawiają humor.

Próba podzielenia się łakociami zawsze była na miejscu. Również prezent łechtał nieco królewskie ego. Nie chwyciła za przekąskę, bo była zainteresowana czymś innym.

— Skąd wiesz, że spotkało mnie coś innego? Może po prostu uciekłam — zauważyła nieufnie, zdradzając, że wciąż ma wątpliwości, co do intencji kobiety.

Demalis wskazała na własny palec serdeczny.

— Pierścionek, księżniczko. Ma w sobie smoczą łuskę. Takich rzeczy nie daje się niewolnikom, raczej to prezent dla... — Ciemnozielone oczy zostały wybałuszone, a dyplomatka nagle przyklękła, dłoń przykładając do piersi w miejscu serca.

— Milcz — wtrącił znany Isrze głos, nim Demalis otworzyła usta. — Po prostu odejdź, spotkam się z tobą później.

Księżniczka Wichrów przełknęła gulę w gardle, odprowadzając spojrzeniem podnoszącą się znajomą, po czym odwróciła się w stronę mężczyzny. Ubrany był w czarne, eleganckie szaty i biały płaszcz. Próbowała wyczytać coś z jego twarzy, chcąc wiedzieć, jak grać, ale na nic nie wpadła. Obydwoje milczeli, a nagły wiatr wywołał u dziewczyny dreszcze. Tylko Aynur nie był niczym poruszony, zupełnie jak skała.

— Masz mi coś do powiedzenia, Isro? — spytał spokojnie.

— Zakazałeś jej mówić. Dlaczego?

Zauważyła to dopiero teraz i miała wrażenie, że on po prostu nie chciał, aby o czymś usłyszała. Zastanawiała się nad tajemnicą, której tak strzegł.

— Przypuszczam, że nie zasłużyłaś na odpowiedź — podsumował chłodno, wyciągając rękę.

Isra spojrzała na nią ze wstrętem. Pamiętała, co jej zrobił. Nie chciała, by był blisko, nawet jeśli w duchu czuła, że jedynie dotyk jego skóry mógłby dać ukojenie. Skąd wzięły się te myśli? Naprawdę nie wiedziała.

— Ja mam ci się tłumaczyć, ale ty nie mo-

Ugryzła się w język, pod koniec ściszając głos. Miała być ostrożna. Zacisnęła usta, zmuszając się do patrzenia na ciemnozieloną trawę, która wydawała się bardziej wilgotna niż ta na powierzchni.

— Możesz sądzić inaczej, ale nie jestem rozczarowany twoim pobytem tutaj. Wręcz przeciwnie. Uważam, że próba aklimatyzacji to z twojej strony rozsądna decyzja.

Aynur ostrożnie dobierał słowa. Isra czuła, że chociaż mówił o próbie aklimatyzacji, to nie wierzył w nią. Miał rację.

— Wszystko byłoby w porządku, gdybyś nie zapomniała o jednej bardzo ważnej kwestii. Swoim wyglądzie. 

~ CDN ~

Wygląd? A kto by w tej sytuacji przejmował się wyglądem! Aynur, jak widać, ma całkowicie inne priorytety niż nasza Isra. Rozdział na piątek wybraliście wy i bardzo cieszy mnie tak gromki odzew pod moją wiadomością na profilu! Zachęcam do komentowania ^^

Data pierwszej publikacji: 10.02.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro