Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!

Teraźniejszość... Lipiec 2021

Sevgi szybko doszła do siebie po krótkiej utracie przytomności. Nie chciała jechać do szpitala, tłumacząc, że to jedynie efekt stresu związanego z problemami ciastkarni. Wszyscy obecni zaakceptowali to wyjaśnienie, uznając, że była to reakcja na napiętą sytuację, która od dłuższego czasu ciążyła nad ich rodziną.

Dwa dni później, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, Aziz Ekinci ponownie ją odwiedził, aby porozmawiać na spokojnie. Tym razem spotkali się w domu rodziny Kunt. Gdy prawnik przekroczył próg mieszkania, ich spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę, a wspomnienia z przeszłości, które oboje starali się zepchnąć na dalszy plan, nagle wróciły.

Lata temu byli kochankami, a teraz, po latach, los znów postawił ich na swojej drodze. Mimo że minęło tyle czasu, dawne uczucia wydawały się nie do końca wygasłe, co oboje wyczuwali w napiętej ciszy, jaka zapadła na moment, zanim usiedli do rozmowy.

Aziz, z wyczuciem i cierpliwością, powrócił do szczegółów sprawy, starając się zachować profesjonalizm, choć w jego głosie brzmiała nuta czegoś więcej. Sevgi, bardziej wypoczęta i spokojna, otworzyła się przed nim, dzieląc się swoimi obawami, jednak nie mogła całkowicie ukryć, że ich dawna więź wciąż budziła w niej emocje.

Filiz od dłuższego czasu nie mogła zaznać spokoju. Wyrzuty sumienia narastały z każdym dniem, a świadomość, że jej związek z Genco przyczynił się do zamknięcia ciastkarni, była dla niej nie do zniesienia. Choć bardzo chciała wierzyć, że to tylko zbieg okoliczności, intuicja podpowiadała coś zupełnie innego. Wiedziała, że ojciec, był zdolny do kontrolowania każdej sfery jej życia, a tym bardziej do ingerencji w coś, co go drażniło.

Po długim namyśle podjęła decyzję. Zdecydowała rozmówić się z nim i poprosić go, by przerwał tę szopkę. Wierzyła, że tylko on może zakończył to, co się zaczęło, i dać spokój niewinnym ludziom. Zdeterminowana, wykorzystując nagły wyjazd ukochanego w trasę, pojechała do rodzinnego domu.

Gdy stanęła przed drzwiami, jej serce biło mocno, a dłonie lekko drżały. Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa, ale nie mogła już dłużej milczeć.

— Musimy porozmawiać, tato — zaczęła stanowczo, siadając w salonie. Ece zmarszczył brwi, nieprzyzwyczajony do takiej postawy ze strony córki.

— O czym chcesz rozmawiać? — spytał tonem, który był aż zbyt opanowany, siadając naprzeciw niej.

— Wiem, że to twoje dzieło — wyrzuciła z siebie, patrząc mu prosto w oczy. — Nie akceptujesz tego, że jestem z Genco, ale proszę cię, skończ to. Zrobiłeś już wystarczająco dużo. Ci ludzie są niewinni, nie zasługują na to, co im zgotowałeś.

Ojciec patrzył na nią chwilę, nie odzywając się. Filiz poczuła, jak ciężar tej rozmowy narasta, ale wiedziała, że musi być silna.

— Czy naprawdę myślisz, że to ja za tym stoję? — zapytał chłodno, choć w jego głosie było słychać cień irytacji. — To ty sama wplątałaś się w związek z kimś, kto nie jest dla ciebie odpowiedni. To ty narażasz swoją przyszłość.

— Nie chodzi o mnie — przerwała mu z determinacją. — Chodzi o nich. O rodzinę, która próbuje prowadzić swój biznes. Niezależnie od tego, co myślisz o moim związku, oni nie zasługują na wszystko, co przeżywają. Proszę cię, napraw to. Nie chcę żyć dłużej z tym ciężarem na sumieniu.

Ece długo milczał, wpatrując się w twarz swojej córki, jakby chciał dostrzec coś więcej poza jej determinacją. Filiz wstrzymała oddech, czekając na odpowiedź, a w głębi serca poczuła, jak nadzieja na rozwiązanie tej sytuacji zaczyna mieszać się z obawą, co jej ojciec może zażądać w zamian. Jego twarz pozostała niewzruszona, ale coś w jego spojrzeniu złagodniało, choć tylko na chwilę.

— Dobrze, kochanie — powiedział cicho, ale jego słowa wybrzmiały z mocą, jakby podjął decyzję, która od dawna dojrzewała. — Zrobię to. Wycofam się i dam im spokój, na który zasługują.

Filiz patrzyła na ojca z zaskoczeniem. Nie spodziewała się, że tak szybko się zgodzi, choć była wdzięczna, że miał w sobie tę odrobinę empatii, by dostrzec, że ciastkarnia i rodzina Kunt nie zasługują na cierpienie. Była gotowa rzucić się mu na szyję, ale wtedy Ece podniósł rękę, zatrzymując ją, zanim zdążyła cokolwiek zrobić.

Bir şartım var (Mam jeden warunek.) — powiedział spokojnie, choć w jego głosie słychać było coś głębszego, bardziej osobistego. — Chcę, żebyś wróciła do domu.

Filiz zamarła, niepewna, jak zareagować. Z jednej strony tęskniła za dawnymi czasami, kiedy życie było prostsze, a jej relacja z ojcem nie była naznaczona takimi napięciami. Z drugiej jednak miała teraz swoje życie, które sama budowała, niezależnie od jego pilnowania.

— Tato... — zaczęła, starając się dobrać odpowiednie słowa. — Nie mogę... Związek z Genco to jest coś, z czego nigdy nie zrezygnuję!

Ece zmrużył oczy, jakby te słowa były dla niego kolejnym ciosem, choć starał się tego nie okazać.

— Nie powiedziałem nic takiego — zaprzeczył, choć jego ton zdradzał, że to nie jest dla niego łatwe. — Chcę tylko, żebyś wróciła do domu. Tęsknię za tobą, córeczko. Rezydencja jest pusta bez ciebie, a ja... — zatrzymał się na chwilę, z trudem wypowiadając te słowa — ... potrzebuję mojej księżniczki.

Słowa te uderzyły ją głęboko. Choć ich relacja była trudna, zawsze wiedziała, że ojciec ją kochał na swój własny, czasem zbyt kontrolujący sposób. Widzieć go teraz takiego — bez tej zwykłej chłodnej pewności siebie — sprawiło, że jej serce zmiękło.

Bez słowa wstała i podeszła do niego, niepewna, jak on zareaguje. Ece patrzył na nią z lekkim zaskoczeniem, jakby nie spodziewał się tego gestu, ale nie odsunął się. Zamiast tego, wstał z fotela i otworzył ramiona. Filiz z ulgą wtuliła się w ojca, zamykając oczy, jakby na chwilę mogła zapomnieć o wszystkich problemach, które ich dzieliły.

— Zgadzam się na twoje warunki, lecz ja też mam jeden. Mój powrót nie nastąpi od razu. Genco jest w trasie i nie chcę tego załatwiać przez telefon. Wolę rozmowę w cztery oczy.

— Dobrze. — Ece pocałował córkę w czoło. — Brakowało mi ciebie, kochanie.

Filiz przytuliła się do niego mocniej, czując, że niezależnie od wszystkiego, jej ojciec był i jest częścią jej życia, której nie może tak łatwo odciąć. W głębi serca wiedziała, że nie wszystko się zmieniło.

Kiedy w końcu odsunęła się od niego, spojrzała na niego uważnie. Ece, mimo zmęczenia malującego się na jego twarzy, patrzył na nią z pewnym rodzajem dumy.

— Nie powiem, że nie jestem zaszokowany — westchnął, a jego głos, choć spokojny, nosił ślady głębokiej refleksji. — Genco... ten człowiek, którego nie uważam za odpowiedniego dla ciebie, ma na ciebie większy wpływ, niż mógłbym pomyśleć. Widziałem, jak się zmieniasz, jak próbujesz odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I wiesz co? — zatrzymał się, patrząc jej prosto w oczy. — Jestem z ciebie dumny. Naprawdę. Znalazłaś w sobie siłę, której nigdy bym się po tobie nie spodziewał.

Filiz spojrzała na ojca, niepewna, czy dobrze słyszy.

— Niemniej jednak, moja opinia o Genco pozostała taka sama — dodał, znowu przybierając bardziej poważny ton. — Jego świat i twoje przyszłe życie to dwie różne drogi, które nie będą się krzyżować. Jestem twoim ojcem i nie przestanę myśleć o twoim bezpieczeństwie.

— Tato... — zaczęła łagodnie, wiedząc, że musi stąpać po cienkim lodzie. — Wiem, że nie akceptujesz Genco. Wiem też, że zawsze będziesz martwił się o mnie, ale to moje życie. I muszę podążać za tym, co czuję. Może kiedyś zrozumiesz, że nie wszystko jest czarno-białe.

Ece przyglądał się jej przez chwilę, jakby w jego głowie trwała walka między tym, co powinien zrobić jako ojciec, a tym, co dyktowały mu uczucia. W końcu skinął głową, choć jego wyraz twarzy pozostał niezmienny.

— Może kiedyś — odpowiedział enigmatycznie. — Na razie wystarczy, że wrócisz do domu.

Filiz przytaknęła. Wiedziała, że to wszystko, co na ten moment mogła uzyskać. Krok po kroku może uda się im naprawić ich relację, choć Genco pozostanie dla ojca trudnym tematem. Wiedziała, że walka o akceptację jej wyborów miłosnych jeszcze się nie skończyła, ale pierwszy krok ku zmianie został właśnie zrobiony.

Teraz najważniejsze dla niej było to, że rodzina Kunt w końcu odzyska upragniony spokój.

*

Nowy tydzień przyniósł Sevgi nowe siły i nadzieję na lepsze dni. Wiedziała, że ciastkarnia wciąż miała przed sobą trudną drogę do odbudowania swojej dawnej pozycji, ale wsparcie, które otrzymała od Aziza i Serkana, sprawiło, że poczuła się silniejsza. Dlatego postanowiła zorganizować kolację, aby podziękować nie tylko im, ale wszystkim, za to, że byli przy niej w tym ciężkim czasie.

W środowy wieczór ogród kawiarni był oświetlony ciepłym światłem, a połączone ze sobą stoły, zostały nakryte elegancką zastawą. Na nim znalazły się półmiski pełne tradycyjnych tureckich dań, które kobieta przygotowywała z miłością przez cały dzień. Genco i Naz krzątali się wokół, pomagając matce dopiąć wszystko na ostatni guzik. Filiz, która również została zaproszona, ze smutkiem czekała na rozpoczęcie kolacji.

Kobieta siedziała na rogu stołu, obserwując, jak wszyscy zajmują swoje miejsca. Po jednej stronie usiadła Naz. Chociaż córka oficjalnie nigdy nie przyznała, że spotyka się z Serkanem, Sevgi widziała miłość i subtelne gesty, które zdradzały głębsze uczucia między nimi. Aslan, siedzący tuż obok Naz, zawsze znajdował powód, by wplątać ją w rozmowę albo spojrzeć na nią z czułością, choć starał się nie rzucać tego zbyt ostentacyjnie.

Po drugiej stronie siedział Genco ze swoją partnerką.

Na końcu stołu, miejsce zajmował Aziz. Spojrzenia jego i Sevgi co jakiś czas się spotykały. Mimo że wiele lat minęło, coś między nimi wciąż istniało, oboje starali się to trzymać pod kontrolą.

Kolacja rozpoczęła się od toastu, który wzniósł Serkan.

— Dziękujemy za ten piękny wieczór, pani Sevgi — zaczął z uśmiechem, unosząc kieliszek z wodą. — Cieszę się, że możemy celebrować ponowne otwarcie ciastkarni.

— Dziękuję wszystkim, że jesteście tutaj — odpowiedziała Sevgi, patrząc po kolei na każdego z obecnych. — Dziękuję za wasze wsparcie, wasze zaangażowanie, żeby ocalić to miejsce.

— Najważniejsze, że kłopoty Marmara Sweets & Coffee Corner to już przeszłość — stwierdził Genco.

— To prawda, możemy funkcjonować jak wcześniej. Niestety nie uniknęliśmy kary związanej z niezatrudnieniem Filiz. Mimo starań pana Aziza nie ma możliwości jej anulowania. Pogodziłam się z tym już dawno. To dla mnie lekcja na przyszłość, aby prowadzić interesy w sposób bardziej odpowiedzialny i transparentny.

— Nie chciałam, by doszło do takich problemów — odparła cicho Ece.

Biliyorum, bana yardım etmek istedin. (Wiem, pragnęłaś mi pomóc.)

— A co z klientem, który oskarżył nas o wywołanie reakcji alergicznej? — zapytała Naz. — Udało się coś ustalić?

— Po długim śledztwie i rozmowach, mężczyzna w końcu przyznał się, że celowo zataił swoją alergię.

— Twierdzi jednak, że działał sam — odezwał się prawnik. — Utrzymuje, że nie został do tego wynajęty ani przez nikogo namówiony. Nie ma żadnych dowodów na to, że pan Ece miał z tym cokolwiek wspólnego.

Filiz, która przez cały ten czas podejrzewała, że jej ojciec mógł za tym stać, spuściła wzrok.

— Zatem zamknijmy ten temat — oznajmiła Sevgi. — Nasza ciastkarnia przetrwała i to jest najważniejsze.

— Chociaż ten mężczyzna przyznał się do celowego zatajenia swojej alergii, nasza walka z nim jeszcze się nie skończyła — przyznał Aziz Ekinci. — Będę toczył z nim spór o odszkodowanie. To, co zrobił, nie tylko spowodowało straty finansowe wynikające z zamknięcia ciastkarni w szczycie sezonu, ale także zaszkodziło waszej reputacji. Ludzie przez tę sytuację mogą wątpić w jakość sprzedawanych ciast.

— Na to nie możemy pozwolić — westchnął Genco. — Dotychczas nie narzekaliśmy na ruch i dochody, ale opłaty związane z prowadzeniem własnej działalności to nie są małe kwoty.

— Dobrze, że walczysz o to, co się należy — powiedziała Naz, klepiąc mamę po dłoni. — Takie oskarżenia potrafią zniszczyć biznes, zwłaszcza taki rodzinny jak nasz.

— To słuszna decyzja, pani Sevgi — dodał Serkan. — Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o sprawiedliwość. Kiedy ktoś próbuje niszczyć czyjąś ciężką pracę, musi ponieść konsekwencje.

Sevgi spojrzała na wszystkich obecnych z wdzięcznością.

— Wiem, że czeka nas jeszcze długa droga, ale dzięki wam dam radę. Mam wsparcie ludzi, na których mogę liczyć. I to daje mi siłę, by walczyć dalej — zakończyła z uśmiechem.

Rozmowy przy stole znów nabrały lżejszego tonu. Kolacja trwała dalej w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Sevgi zdawała sobie sprawę, że przyszłość ciastkarni wciąż wymagała ciężkiej pracy, ale była gotowa się z tym zmierzyć.

W pewnym momencie Filiz cicho się podniosła i spojrzała na wszystkich zebranych. Przez chwilę wydawało się, że waha się, ale w końcu zdecydowała się przemówić.

— Chciałabym coś powiedzieć — zaczęła, a wszystkie oczy zwróciły się ku niej. — Chciałam podziękować rodzinie Kunt za gościnę. Pani Sevgi za wsparcie, Naz za pomoc w domowych obowiązkach. Byliście przy mnie, otoczyliście troską.

Ece spojrzała ciepło na Sevgi i Naz, a następnie przeniosła wzrok na ukochanego.

— Genco, dziękuję ci za to, że przyjąłeś mnie pod swój dach, kiedy najbardziej tego potrzebowałam — powiedziała z wdzięcznością. — Po miesiącu przyszedł czas, abym wróciła do domu. Mój tata nie jest idealny, ale przez lata był moją jedyną rodziną i tęsknię za nim, chociaż tutaj zaznałam innego życia, niż to, do którego byłam przyzwyczajona.

Brat Naz, choć był zaskoczony, gdy dowiedział się o tym w rozmowie w cztery oczy, zrozumiał, że dziewczyna podjęła ten krok dla siebie. Wstał i objął ją delikatnie, szepcząc coś cicho na ucho. Wszyscy przy stole w milczeniu zaakceptowali jej decyzję.

— Jesteś zawsze mile widziana w naszym domu — powiedziała Sevgi z ciepłym uśmiechem.

Filiz skinęła głową, a w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Wiedziała, że rozstanie z rodziną Kunt nie oznaczało końca więzi, którą nawiązała z Genco i jego bliskimi.

*

Kilka dni po kolacji, która zawiązała współpracę Ebru i Mahira, kobieta postanowiła wykonać kolejny ruch. Ku jego zaskoczeniu, otrzymał od niej krótką wiadomość.

Ebru: Zapraszam ciebie i twojego wspólnika na degustację win i whisky. Dziś wieczorem o 20:00 w moim klubie. Mam nadzieję, że obaj lubicie mocniejsze trunki.

Denzi odczytał wiadomość z lekkim uśmiechem na ustach.

Mahir: Oczywiście, Ebru. Ja z przyjemnością wezmę udział w degustacji.

Punktualnie o wyznaczonej godzinie Mahir pojawił się w klubie. Muzyka grała w tle. Ebru stała przy barze, z kieliszkiem wina w dłoni, rozmawiając z jednym z pracowników klubu. Była ubrana w elegancką, choć mniej formalną sukienkę, a jej fryzura była tym razem bardziej naturalna. Gdy go dostrzegła, jej twarz się rozpromieniła.

— Mahir! Cieszę się, że dotarłeś — powiedziała, podchodząc do niego.

— Cześć, Ebru. Wyglądasz świetnie, jak zwykle — odpowiedział, próbując ukryć nieco zaskoczenia jej naturalnością i urodą.

— Dziękuję!

— Mój wspólnik powinien zaraz do nas dołączyć.

Bozkurt skinęła głową. W rzeczywistości Mahirowi odpowiadało to, że Engin się spóźnia, bo pozwoli mu to na chwilę prywatnej rozmowy z kobietą.

— Cieszę się, że mnie zaprosiłaś. Alkohol to jeden z moich ulubionych tematów — powiedział Mahir, nie mogąc powstrzymać swej radości.

— I co jest dla ciebie najważniejsze, kiedy wybierasz wino? — zapytała, zbliżając się nieco.

Mahir poczuł, jak ich bliskość narasta, a on sam nie mógł oderwać wzroku od jej twarzy.

— Dobry procentowy napój to nie tylko smak. To cała historia, która się za nim kryje. Gdy otwieram butelkę, chcę poczuć, gdzie została stworzona, jakie emocje jej towarzyszyły — odpowiedział szczerze. — A ty? Co dla ciebie oznacza wino?

— Dla mnie wino to sposób na relaks, na oderwanie się od rzeczywistości. Kiedy piję, czuję się wolna. Jakbym mogła na chwilę zapomnieć o wszystkich obowiązkach i stresach — stwierdziła, patrząc mu w oczy.

— Ciekawe, że wino może dawać taką wolność. Zawsze myślałem, że to bardziej kwestia smaku i aromatu — powiedział, rozważając nad jej słowami. — Właściwie każda butelka to inna historia.

— Dokładnie! Każdy łyk przenosi nas w inny świat. Wina potrafią otworzyć umysł i duszę. Właśnie dlatego lubię zapraszać ludzi na degustacje. To nie tylko testowanie trunków, ale i odkrywanie siebie nawzajem.

Mahir poczuł, jak między nimi rośnie zaufanie.

— Więc jesteś nie tylko koneserką win, ale także przewodniczką po ludzkich emocjach? — zapytał, chcąc podkreślić jej wyjątkowość.

— Tego nie wiem — odpowiedziała, uśmiechając się tajemniczo. — Czasami wystarczy dobra rozmowa i odpowiednie towarzystwo.

W chwilach, gdy Ebru i Mahir rozmawiali o trunkach i przeżyciach, atmosfera w klubie wydawała się zacieśniać. Mahir czuł, jak napięcie między nimi narasta, a ich rozmowa staje się coraz bardziej intymna.

Wtedy Engin wszedł do klubu. Jego wysoka sylwetka i pewny krok przyciągnął uwagę zarówno Mahira, jak i Ebru.

— Przepraszam za spóźnienie! — zawołał, podchodząc do nich.

— Engin! — krzyknął Denzi, witając swojego wspólnika męskim uściskiem. — Cieszę się, że wreszcie dotarłeś. Pozwól, że cię przedstawię. To Ebru Bozkurt, właścicielka tego niesamowitego miejsca i, jak się okazuje, prawdziwa koneserka win. A to Engin Aslan, człowiek, z którym prowadzę interesy.

Ebru wyciągnęła rękę, a jej wyraz twarzy stał się bardziej formalny.

— Miło mi cię poznać, Engin — powiedziała, a jej głos brzmiał nieco inaczej niż w rozmowie z Mahirem.

— To ja się cieszę, Ebru. Mahir często opowiadał mi o twoim klubie — odpowiedział. Spojrzenie, jakie rzucił na nią, było pełne pewności, ale także odrobiny podziwu.

— Naprawdę? Mahir mówił o mnie? Muszę przyznać, że to miłe.

Aslan skinął głową.

— Tak, zawsze Mahir mówi o tobie z pasją. Jesteś dla niego inspiracją.

Mafiozo zaskoczony, przeniósł wzrok z Engina na Bozkurt, ale nie potrafił ukryć swojego szczęścia. W pewnym sensie to prawda; Ebru z pewnością była kimś, kto wzbudzał zainteresowanie.

— Mam nadzieję, że dzisiejsza degustacja będzie tematem rozmów między wami.

— Kiedy zaczynamy? — zapytał Denzi, próbując przywrócić rozmowę do normalności. — Ciekawi mnie, co dla nas przygotowałaś.

— Potrzebuję jednej chwili. Zaraz wracam, muszę upewnić się, że wszystko jest już gotowe — powiedziała, znikając im z oczu.

Engin, zauważywszy, że są teraz sami, obniżył głos, by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń.

— Wspólniku, muszę ci coś powiedzieć — rozpoczął, jego wyraz twarzy stał się poważny. — Nie lubisz spóźnialstwa, ale musiałem sprawdzić, czy nasz ostatni transport jest bezpieczny.

Neler oluyor? Bir sorun mu var? (Co się dzieje? Coś jest nie tak?)

— Dostałem cynk, że policja znów wzmogła kontrole — wyjaśnił Engin, rozglądając się, jakby obawiał się, że ktoś ich podsłuchuje. — Ktoś z ekipy Firata wpadł w ostatnich dniach. Musimy być ostrożni.

— Może zróbmy przerwę w dostawach, dopóki sytuacja się nie ustabilizuje.

— A co z Ebru? Dopiero zacząłeś z nią współpracować. Jak jej to wyjaśnisz?

— Zostaw to mnie. Zajmę się tym.

Wkrótce Bozkurt wróciła do swoich gości. Zaprowadziła ich do specjalnie zaaranżowanego pokoju degustacyjnego na zapleczu klubu, który, jak się okazało, pełnił funkcję jej prywatnej piwniczki. W środku panowała elegancka, kameralna atmosfera: ciepłe, miękkie światło lampionów padało na stoły zastawione różnymi rodzajami alkoholi, a na półkach ustawione były butelki najdroższych marek whisky i wina z całego świata.

— Masz tutaj sporą kolekcję skarbów — powiedział Mahir, rozglądając się po butelkach. — Wygląda na to, że nas czeka wyjątkowy wieczór.

— Nie mogło być inaczej — odparła Ebru, zapraszając ich do stołu. — Zaczniemy od kilku win z mojej ulubionej winnicy. A później... whisky, o której słyszałam, że jest jedną z najlepszych na świecie.

Rozmowa początkowo krążyła wokół tematów związanych z winami. Kobieta prowadziła degustację, opowiadając o poszczególnych szczepach, regionach i historii każdego trunku. Engin, choć zwykle milczący, okazał się mieć spore pojęcie o alkoholach, co wzbudziło u niej lekkie zainteresowanie Szybko jednak degustacja przekształciła się w bardziej osobistą dyskusję. Bozkurt, obserwując obydwu mężczyzn, zaczęła kierować rozmowę w stronę ich partnerstwa.

— Mahir mówił mi wiele o waszej współpracy — zwróciła się do Engina, sięgając po kieliszek z whisky, którą właśnie nalała. — Zawsze fascynują mnie historie takich duetów. Jak się poznaliście?

Engin, który do tej pory wolał pozostawać w cieniu, odłożył kieliszek i spojrzał na Ebru z powagą. W jego oczach kryła się ostrożność, ale odpowiedział pewnym głosem.

— Los nas połączył — zaczął, wymieniając spojrzenie z mafiozą.

— Los bywa przewrotny — skomentowała Ebru, bawiąc się swoim kieliszkiem, a jej oczy błyszczały, jakby starała się odczytać coś więcej między słowami Engina.

Mahir przyglądał się dynamicznej wymianie zdań między Ebru a Enginem, czując narastające napięcie w towarzystwie. Ebru miała w sobie coś, co sprawiało, że ludzie czuli się z nią swobodnie, ale jednocześnie odczuwał nieco niepewności, obserwując, jak Engin stara się utrzymać kontrolę nad sytuacją.

— Nic nie jest przypadkowe — kontynuował Engin, starając się nadać swojej wypowiedzi nieco luzu. — Każdy krok ma swoje konsekwencje.

Bozkurt skinęła głową, a jej wyraz twarzy zdradzał zrozumienie.

— Wydaje mi się, że w życiu spotykamy ludzi, którzy w pewnym momencie stają się dla nas niezbędni.

— Zgadza się. Czasem to właśnie te drobne chwile i spotkania mogą zmienić nasze życie na zawsze — dodał Mahir, czując, że ich rozmowa zmierza w nieco bardziej wdzięczny ton.

Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.

— I są tacy, którzy znikają, pozostawiając jedynie wspomnienia.

Po kilku godzinach spędzonych na degustacji, rozmowach o winach i whisky oraz nieco głębszych refleksjach, atmosfera zaczęła się uspokajać. Engin i Mahir, choć nadal czujni, czuli, że nawiązali z nią już pewną więź. Wzajemne testowanie granic i subtelne gry słów były częścią wieczoru, ale teraz przyszedł czas na zakończenie spotkania.

Mahir, odkładając kieliszek, spojrzał na kobietę.

— To był naprawdę wyjątkowy wieczór. Dziękuję za zaproszenie. Myślę, że niejeden sommelier mógłby ci pozazdrościć — dodał z uśmiechem, wstając od stołu.

Engin, który również odłożył kieliszek, przytaknął.

— Zgadzam się. Takie wieczory pokazują, że trunki to nie tylko smak, ale też emocje. Dzięki za gościnność — przyznał, podając jej rękę.

Ebru spojrzała na nich, przyjmując gest Engina a potem Mahira.

— To ja dziękuję wam obu. Cieszę się, że mogliśmy spędzić ten wieczór razem.

Mahir skinął głową, wiedząc, że ta współpraca dopiero się rozpoczyna, ale także czując, że za tymi uprzejmościami kryje się znacznie więcej.

— Na pewno tak będzie. Dobrej nocy, Ebru — powiedział, dając jej ostatni, pełen znaczenia uśmiech, po czym ruszył w stronę wyjścia, a Engin podążył za nim.

Bozkurt obserwowała, jak mężczyźni opuszczają jej klub. W jej oczach widać było mieszankę satysfakcji i głębszej, skrywanej refleksji. Gdy drzwi zamknęły się za nimi, wzięła ostatni łyk whisky, której nie skończyła wcześniej, po czym odłożyła kieliszek. Wieczór udał się znakomicie, a to dopiero początek.

Kiedy dostała znak od ochrony, że jej nowi znajomi opuścili klub, wyciągnęła telefon z kieszeni swojej torebki i przez chwilę wpatrywała się w ekran, jakby zastanawiała się nad odpowiednimi słowami. W końcu wpisała wiadomość, która miała trafić do jej zaufanego kontaktu. Jej palce szybko przemykały po klawiaturze.

Ebru: Plan zadziałał idealnie. Jesteśmy krok do przodu. Poznałam wspólnika Mahira. Znam tego człowieka lepiej, niż mogłoby się wydawać.

Po wysłaniu wiadomości uśmiechnęła się pod nosem. W jej oczach pojawiła się iskra determinacji. Degustacja była tylko początkiem. Tajemnice, które Mahir i Engin skrywali, zbliżały ją do tego, czego naprawdę szukała.

_______________

Wątek Filiz i kawiarni został zakończony, ale za to inne się pojawiają. Wokół Ebru, Engina i Mahira robi się coraz goręcej! Zaniedbałam trochę Naz i Serkana, to prawda, lecz i na nich skupię swoją uwagę. Czekajcie cierpliwie!

Hasztag na X: #PamięćCiałaPL

Instagram: autorkazwattpada

Proszę o gwiazdki i komentarze❤️ To moja największa motywacja!

All the love!❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro