Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!

Teraźniejszość... Czerwiec 2021

Filiz od dwóch dni mieszkała pod dachem rodziny Kunt. Dzieliła pokój razem z Naz, co wynikało z tradycji panujących w większości tureckich rodzin. W ich myśl młodzi ludzie pozostają pod ścisłą kontrolą rodziny aż do ślubu. Rodzice starają się chronić swoje dzieci przed sytuacjami, które mogłyby prowadzić do społecznego potępienia lub skandalu.

Sevgi była dzięki temu spokojniejsza. To był jej sposób na zapewnienie swoim pociechom lepszej przyszłości, wolnej od bólu i niespełnionej miłości, którą ona sama przeżyła. Nie chciała, aby jej dzieci powtórzyły jej los sprzed trzydziestu lat. Genco spotykał się z Filiz dość krótko, a ich miłość przecież nie była akceptowana przez rodzinę dziewczyny.

Po jednym dniu gościny Naz zauważyła, że ich gość rzeczywiście zostanie z nimi na dłużej. Postanowiła więc, że warto zaangażować dziewczynę brata w codzienne obowiązki i pokazać jej, jak żyje się w ich kręgach.

Postanowiła zacząć od śniadania, które dla tureckiej rodziny jest ważnym posiłkiem, łączącym wszystkich przy jednym stole.

— Filiz, czas wstać. Musimy przygotować śniadanie. Bana yardım edebilir misiniz? (Czy mogłabyś mi pomóc?)

— Dzień dobry, Naz — powiedziała Filiz, próbując się uśmiechnąć, mimo że była jeszcze w półśnie. — Oczywiście, zaraz przyjdę.

Spotkały się w kuchni, która była już oświetlona ciepłym, porannym słońcem. Na stole leżało świeże pieczywo, sery i warzywa. Wymagały jedynie odpowiedniego przygotowania.

— Dobrze, że się obudziłaś — zaczęła Naz, układając na stole talerze i sztućce. — Chciałabym, żebyś zobaczyła, jak wyglądają nasze przygotowania do śniadania.

Ece podeszła do blatu, gdzie siostra Genco już zaczęła kroić pomidory i ogórki.

— Co mogę zrobić? — zapytała, próbując zacząć działać.

— Możesz zacząć od przygotowania herbaty. — Naz wskazała na czajnik i herbatę. — Po jej przygotowaniu będziesz mogła pomóc mi w krojeniu chleba i układaniu sera na talerzach.

Filiz przejęła czajnik i zaczęła gotować wodę. Kunt, widząc jej trudności, powoli tłumaczyła, jak zaparzać herbatę i jak ważne jest odpowiednie dozowanie liści herbaty.

— Pamiętaj, że każdy ma swój sposób na jej przygotowanie — mówiła z uśmiechem. — Ważne jest, żeby było smacznie i świeżo.

Po chwili Ece udało się zaparzyć herbatę, a gdy woda zaczęła parować, jej twarz się ożywiła. Następnie pomogła w krojeniu chleba i układaniu dodatków na talerzach.

— Widzisz, to nie jest takie trudne, prawda? — powiedziała Naz, kiedy obie skończyły przygotowania. — Najważniejsze jest, żeby dzielić się obowiązkami. Wspólne posiłki to świetna okazja, by spędzać czas razem i budować więzi.

Filiz uśmiechnęła się, czując się coraz bardziej pewnie.

— Tak, teraz jest trochę lepiej. Dziękuję za pomoc i cierpliwość.

Gdy Sevgi i Genco zeszli na dół, do kuchni, byli zaskoczeni widokiem, jaki zastali. W kuchni panował porządek, a na stole znajdowało się starannie zrobione śniadanie.

Sevgi uśmiechnęła się szeroko. Była pod wrażeniem tego, jak szybko ich gość zaadaptował się do nowych warunków i jak poradził sobie z przygotowaniem posiłku.

— Och, to wygląda wspaniale! — powiedziała Sevgi, podchodząc do stołu. — Cieszę się, że tak szybko się odnalazłaś w naszym domu.

Genco, również zauważając pozytywne zmiany, spojrzał na ukochaną z uznaniem.

— Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że pierwszy posiłek będzie wyglądał tak świetnie. Dzięki, że tak się postarałaś, kochanie. — Uśmiechnął się do niej, a jego słowa sprawiły, że poczuła się jeszcze bardziej doceniana.

Ece, chociaż nieco zawstydzona, odpowiedziała z uśmiechem:

— Dziękuję. To było trochę trudne na początku, ale Naz mi pomogła. Cieszę się, że wszystko się udało.

Naz, widząc, jak jej rodzina reaguje, poczuła satysfakcję.

— To świetnie, że wszyscy jesteście zadowoleni.

Podczas śniadania, gdy wszyscy usiedli przy stole, atmosfera była ciepła i przyjazna. Sevgi i Genco siedzieli naprzeciwko Filiz i Naz, a rozmowy toczyły się swobodnie. Pomimo wczesnej pory rozpoczęcia dnia, dwudziestopięciolatka czuła, że powoli przyzwyczaja się do nowej rzeczywistości.

Genco, zauważając, jak dobrze poszło przygotowanie posiłku i jak jego dziewczyna adaptuje się do życia w ich domu, postanowił dodać coś od siebie.

— Muszę przyznać, że śniadanie wyszło naprawdę świetnie. — Genco uśmiechnął się do Filiz, a potem zwrócił się do wszystkich obecnych. — W przyszłym tygodniu czeka mnie pierwsza trasa jako kierowca ciężarówki. Dzięki temu, że widzę, jak Filiz radzi sobie w innym otoczeniu i jak dobrze wszystko funkcjonuje, czuję, że mogę bez zmartwień skoncentrować się na swojej pracy. To dla mnie ważne, żeby wiedzieć, że będziecie się wspierać, podczas gdy mnie nie będzie.

Sevgi spojrzała na syna z ciepłym uśmiechem, a potem na Filiz, której twarz ożywiła się w odpowiedzi na jego słowa.

— Możesz wyjechać w swoją pierwszą trasę i nie martwić się o nic. Skupisz się na nowej pracy, a jednocześnie będziesz wiedział, że u nas wszystko jest w porządku. — Sevgi zwróciła się do Filiz. — Bardzo doceniam to, jak szybko się dostosowujesz.

Ece, choć lekko zawstydzona, odpowiedziała szczerze:

— Dziękuję, pani Sevgi. To dla mnie zupełnie nowa sytuacja, ale się staram. Cieszę się, że mogę być częścią tej rodziny.

Naz spojrzała na zegarek, a jej oczy rozszerzyły się z przerażeniem.

— Ojej, spóźnię się na autobus! — zawołała, rzucając ostatnie spojrzenie na stół. — Muszę już lecieć, żeby zdążyć do pracy!

Filiz i pozostali przy stole spojrzeli na nią zaskoczeni, a ona, nie tracąc czasu, szybko zebrała swoje rzeczy.

— Trzymajcie się! — zawołała, a potem wybiegła z kuchni, w stronę drzwi.

Naz szła szybkim krokiem w stronę przystanku autobusowego, jej tętno przyspieszyło z powodu pośpiechu. W drodze analizowała, jak partnerka Genco stara się odnaleźć w nowym otoczeniu.

Filiz naprawdę stara się, mimo że jest w obliczu tak wielu zmian. Nie spodziewałam się, że tak szybko się zaaklimatyzuje, pomyślała.

Dotarła na przystanek tuż przed odjazdem autobusu.

Wsiadła do środka, a tłum ludzi przywitał ją spokojnym szumem codziennych rozmów i odgłosami silnika. Usiadła przy oknie, patrząc, jak miasto budzi się do życia w porannym słońcu.

*

Serkan odczuwał coraz większe napięcie związane z niewiedzą na temat uczuć Naz. Jego cierpliwość zaczęła się wyczerpywać, a obawy o to, co się dzieje w jej wnętrzu, stawały się coraz bardziej przytłaczające. Pragnął poznać prawdę i znaleźć jasność w tej sytuacji. Jego naturalna charyzma i umiejętność perswazji były teraz skierowane na to, by odkryć, na czym stoi.

W popołudnie, gdy większość pracowników była zajęta swoimi obowiązkami, postanowił, że nadszedł czas na bezpośrednią rozmowę z asystentką. Chwycił za firmowy telefon i wezwał ją do swojego gabinetu.

— Naz, możemy porozmawiać? — zapytał, gdy zamknęła za sobą drzwi. Starał się utrzymać spokojny ton, mimo narastającego napięcia.

Ona, zaskoczona jego bezpośredniością, spojrzała na niego z lekkim zaniepokojeniem.

Tabii ki. Ne oldu? (Oczywiście. Co się stało?)

Serkan wziął głęboki oddech, starając się zebrać myśli.

— Wiesz, od dłuższego czasu próbuję zrozumieć, co się dzieje między nami. Zauważyłem, że unikasz tematu, który wydaje się dla nas obu ważny. Powiem wprost — nie potrafię dłużej żyć w tej niepewności. Potrzebuję wiedzieć, na czym stoję? Czy ty też coś do mnie czujesz?

Serce Naz zamarło. Jej umysł z trudem próbował przeanalizować, jak najlepiej odpowiedzieć na jego pytania. Wiedziała, że szef zasługuje na jasność, ale nie była pewna, czy jest gotowa wyrazić to, co naprawdę czuje.

— Wiem, że to, co mówisz, jest ważne. — Jej głos był pełen wahania. — Jestem w trudnym okresie i... trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Chciałabym móc powiedzieć ci wszystko, ale muszę najpierw zrozumieć swoje własne uczucia.

Aslan, widząc jej zaniepokojenie, poczuł, że jego stanowisko musiało być jeszcze bardziej zdecydowane. Zależało mu na klarowności, a jego uczucia były teraz na wyciągnięcie ręki.

— Rozumiem, że możesz być zagubiona, ale ja potrzebuję wiedzieć, czy jest jakakolwiek szansa, że możemy być razem. Nie zamierzałem cię popędzać ani do niczego zmuszać, ale życie w niewiedzy zaczyna mi doskwierać. Nie chcę trwać w niepewności bez końca.

— Będę z tobą szczera. Problem nie tkwi w nas, lecz w tym, co dzieje się w moim życiu prywatnym. — Jej głos drżał nieco, gdy kontynuowała. — Ostatnio moje myśli są całkowicie pochłonięte przez sprawy rodzinne.

Serkan zmarszczył brwi, czując, jak jego napięcie wzrasta, ale starając się zachować spokój.

— Co masz na myśli? Jakie sprawy rodzinne? Twój brat znów wpadł w kłopoty?

Naz wahała się, jakby rozważając, czy powinna dzielić się tymi informacjami. Ostatecznie, poczuła, że uczciwość wobec niego jest najważniejsza.

— Właściwie... — zaczęła, patrząc w podłogę, jakby szukała siły w nieobecnych wzorach na dywanie. — Twoja była dziewczyna, zamieszkała u mnie.

— Filiz? — powtórzył, z trudem przełykając ślinę. — Jak to się stało?

— Nie powinnam tego mówić, ale ufam, że zachowasz to dla siebie. Genco jest jej nowym chłopakiem. Możesz się domyślić, że jej rodzina jest temu przeciwna. Pan Ece kazał im zakończyć tę relację. Był absolutnie przeciwny, żeby się spotykali. Myślał, że to po prostu młodzieńczy kaprys, który minie. Jednak gdy zobaczył, że sprawy stają się poważniejsze, postanowił działać bardziej stanowczo.

Mężczyzna zaczął powoli kiwać głową, jakby starał się nadążyć za tą nową rzeczywistością. Zrozumiał, dlaczego Genco porzucił pracę szofera.

— Zablokował jej wszystkie środki finansowe, odciął dostęp do kart. Ona w geście buntu postanowiła się wyprowadzić... i zamieszkała z nami.

Aslan wciąż przetwarzał informacje, które właśnie usłyszał. Historia, którą usłyszał, była pełna nieoczekiwanych zwrotów. Wiedział, że Naz jest osobą lojalną wobec swojej rodziny, ale pojawienie się Filiz w jej domu sprawiało, że wszystko stawało się jeszcze bardziej zawiłe.

Naz zauważyła jego milczenie, więc kontynuowała:

— Wiem, że to brzmi niezbyt jasno. Odkąd zamieszkała z nami, trudno mi skupić się na swoich sprawach. Zamiast poświęcać czas na zrozumienie własnych uczuć, teraz staram się jej pomóc... — westchnęła głęboko, próbując znaleźć odpowiednie słowa. — Jest zagubiona. Życie, które znała, zostało jej odebrane. Jest przyzwyczajona do wygód, a teraz musi zmierzyć się z rzeczywistością, której wcześniej nigdy nie doświadczyła.

Serkan zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym, co powiedziała.

— A więc ty teraz... starasz się jej pokazać to inne życie?

Naz przytaknęła, patrząc gdzieś w dal.

— Tak. Staram się jej pokazać, że życie nie zawsze jest luksusowe i proste. Próbuję jej pomóc zrozumieć...

Ich rozmowę przerwało nagłe pukanie do drzwi. Zanim Serkan zdążył odpowiedzieć, drzwi otworzyły się powoli, a w wejściu stanęła Demet Oknaz. Ubrana jak zawsze elegancko, z pewnym siebie wyrazem twarzy.

— Przepraszam, że wpadam bez zapowiedzi — powiedziała z lekkim uśmiechem, patrząc na Serkana, a potem dostrzegając asystentkę kolegi... — Myślałam, że jesteś sam. Mam coś ważnego do omówienia.

Naz natychmiast poczuła falę ulgi. Napięcie, które towarzyszyło jej od początku tej rozmowy, zaczynało narastać, a teraz miała pretekst, żeby się wycofać.

— I tak muszę już iść — powiedziała, uśmiechając się lekko, choć jej oczy zdradzały zmęczenie. — Mam nadzieję, że wszystko już jest jaśniejsze.

— Porozmawiamy później.

Kunt szybko odwróciła się do wyjścia. Opuściła gabinet, uprzednio proponując coś do picia.

Prawniczka usiadła naprzeciwko Serkana, który sprawiał wrażenie trochę zdezorientowanego, nadal myślącego o tym, co niedawno usłyszał.

— O co chodzi, Demet? — zapytał w końcu, chcąc oderwać się od swoich myśli.

Znajoma poprawiła się na krześle. Spojrzała na Serkana z lekkim uśmiechem, ale w jej oczach malowało się coś więcej. Wyraz jej twarzy był nieco napięty, co przyciągnęło jego uwagę.

— Muszę ci coś powiedzieć. Muszę wyjechać na jakiś czas — zaczęła, po czym zrobiła krótką pauzę, jakby ważyła każde słowo. — To dość nagłe, wiem, ale od razu cię uspokoję, nie wpłynie to na naszą współpracę ani na sprawy holdingu.

Serkan uniósł brwi, zaskoczony nagłością tej informacji.

— Wyjeżdżasz? Co się stało? Wszystko w porządku? — zapytał, odchylając się nieco na krześle.

Demet skinęła głową.

— Tak, wszystko w porządku, to po prostu bardzo pilna sprawa, o której nie mogę mówić. Nie wiem, ile to wszystko potrwa. Nie martw się o sprawy prawne — mój szef przejmie moje obowiązki na czas mojej nieobecności. Zna już wszystkie szczegóły naszej współpracy i będzie na bieżąco z każdą sprawą. Twoje interesy nie są zagrożone.

Serkan poczuł ulgę, ale także pewną nutę niepokoju. Liczył na to, że wesprze go w sytuacji z Naz. W końcu znała się na relacjach damsko-męskich lepiej niż on.

— Rozumiem. Oczywiście, zajmij się tym, czym musisz — powiedział, starając się brzmieć profesjonalnie. — Dziękuję za to, że dałaś mi znać.

Demet uśmiechnęła się, tym razem z większą pewnością.

— Zgadza się. Wszystko będzie pod kontrolą, a jeśli będziesz potrzebował jakiejkolwiek pomocy, zadzwoń do niego — rzekła, podając mu wizytówkę. Potem wstała, poprawiając mankiet eleganckiej marynarki. — Trzymaj się, Serkan. Do zobaczenia za jakiś czas.

Po tych słowach pożegnała się i skierowała w stronę drzwi, zostawiając go samego z jego myślami. W gabinecie zapanowała cisza, a on zastanawiał się, jak wiele spraw w jego życiu zaczęło wymykać się spod kontroli.

*

Engin przechadzał się nerwowo po swoim gabinecie, przystając co jakiś czas, by rzucić okiem na zegar wiszący na ścianie. Czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a myśli krążyły wokół Mahira. Nie chciał go zawieść, a presja, jaką wywierał na niego ten człowiek, była przytłaczająca. Ich ostatnie spotkanie zakończyło się ostrą wymianą zdań. Aslan wiedział, że kolejna porażka mogłaby go kosztować znacznie więcej niż tylko pieniądze.

Każde uderzenie zegara potęgowało jego napięcie. W końcu usłyszał delikatne pukanie do drzwi. Obrócił się gwałtownie, a w jego oczach pojawiła się iskra ulgi, gdy zobaczył Mercan, wchodzącą do pokoju. W rękach trzymała zieloną teczkę — tę, której zawartość zmieniała bardzo wiele.

— Przyniosłaś? — zapytał, starając się, aby jego głos zabrzmiał spokojnie, choć w środku wciąż kipiał od emocji.

Mercan skinęła głową, podchodząc do biurka.

— Musiałam upewnić się, że Serkan i Naz nie cofną się, idąc na spotkanie — powiedziała Mercan, kładąc teczkę na biurku. — Zawsze daję sobie chwilę, w razie gdyby ktoś coś przeoczył.

Engin nie tracąc ani chwili, ruszył w stronę niszczarki stojącej w rogu gabinetu. Każdy papier, każda kartka związana z przychodami, które były oficjalnymi danymi, musiała zniknąć. Pozbywał się dowodów na własną zdradę. Od miesięcy sabotował pozycję holdingu.

Na zebraniach zarządu zawsze przedstawiał prawdziwe dane finansowe, pilnując, aby nikt nie miał żadnych podejrzeń. Jego mowa była zawsze przekonująca, a raporty wyglądały nienagannie. Jednak jakiś czas po każdym spotkaniu wprowadzał w nich subtelne zmiany — manipulował liczbami, zamieniając kolumny z przychodami i zyskami. Te różnice finansowe trafiały na osobne, ukryte konto, o którym nikt nie wiedział.

Kwota, którą gromadził, miała swój cel. Była przeznaczona na współpracę z Mahirem, który oczekiwał od niego funduszy, które zabezpieczały ich wspólne interesy.

— Myślisz, że to się kiedyś skończy? Że przestaniesz robić to, co robisz? — spytała Sezgin, mówiąc szeptem. — Mahir może oczekiwać coraz więcej, a ja... — urwała na chwilę, spuszczając wzrok. — Boję się, że w końcu ktoś mnie przyłapie, jak podmieniam te dokumenty.

Aslan zacisnął szczęki, starając się ukryć narastające napięcie, ale słowa asystentki trafiły prosto w jego największe lęki. On także zadawał sobie pytanie, ile jeszcze wytrzymają, zanim wszystko się rozsypie.

— Nie mam wyboru — powiedział w końcu, starając się zachować spokój. — Jeśli zawiodę... — przerwał na chwilę, nie musząc dokańczać myśli. Oboje wiedzieli, co to oznaczało.

— Może powinieneś pomyśleć o innym rozwiązaniu i zgłosić to na policję. Zamknąć ten rozdział i zakończyć ten cały niebezpieczny proceder.

Mężczyzna spojrzał na nią, zaskoczony propozycją. Jego myśli na moment stanęły w miejscu. Policja? To wydawało się nie do pomyślenia. Z jednej strony, możliwość ujawnienia wszystkiego i zakończenia nielegalnych działań wydawała się kusząca. Z drugiej strony, wiedział, że taki krok mógł oznaczać katastrofę zarówno dla niego, jak i dla holdingu.

— Sądzisz, że o tym nie myślałem? Myślałem o tym nie jeden raz, ale to nie jest takie proste — powiedział z wahaniem. — Mahir ma swoje wpływy, a jeśli to zgłoszę, może się okazać, że to my staniemy się celem, a nie on. Możemy być całkowicie zrujnowani.

— Rozumiesz, jak mnie to dręczy? To, że nie mogę być w pełni szczera z nikim. Przykładem może być ostatnia sytuacja z Sapancy. Naz dzwoniła do mnie, potrzebując pomocy, a ja nie mogłam odebrać, bo akurat omawialiśmy z Mahirem nowy plan współpracy. Nie miałam wtedy wyboru, musiałam być tam, a Naz była pozostawiona sama sobie.

— Przecież Serkan jej pomógł — powiedział, starając się złagodzić jej niepokój. — To, że nie mogłaś odebrać, nie było końcem świata. Mój brat rozwiązał sytuację, więc nie powinnaś się tak obwiniać.

Mercan westchnęła, ale w jej oczach nadal tkwił cień niepokoju.

— Wiem, że twój brat jej pomógł, ale to nie zmienia faktu, że czuję się rozdarta między obowiązkami a lojalnością wobec ludzi, którzy na mnie liczą.

Engin spojrzał na Mercan, widząc, jak jej niepokój powoli ustępuje miejsca determinacji. Zamiast jednak całkowicie się uspokoić, postanowił zająć się tym, co musiał zrobić, by zabezpieczyć swoją sytuację.

— W porządku, rozumiem, co masz na myśli — powiedział, starając się brzmieć jak najbardziej pewnie. — Teraz musimy działać. Każdy dokument, który miałem, uległ zniszczeniu, więc czas przygotować nowe.

Podeszła do biurka, gdzie widziała, jak Engin już rozpoczął proces drukowania nowych dokumentów. Te, które teraz powstawały, zawierały fałszywe dane, mające na celu zatuszowanie ostatnich manipulacji finansowych. Engin pracował z pełnym zaangażowaniem, starając się upewnić, że wszystko będzie wyglądało nienagannie.

Mercan, choć obciążona wewnętrznymi wątpliwościami, postanowiła pomóc w uporządkowaniu dokumentów i ich archiwizacji. Czuła, że to, co robią, to jedyny sposób na tymczasowe zabezpieczenie sytuacji, choć było jasne, że każda zmiana, każdy krok w tym kierunku, mogła pociągnąć za sobą nowe komplikacje.

— Musimy być bardzo ostrożni — powiedziała, przyglądając się nowym, świeżo wydrukowanym raportom. — Każdy szczegół musi być dopracowany, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

Engin skinął głową, choć jego myśli były już na granicy wyczerpania. Praca nad fałszywymi danymi była czasochłonna, ale absolutnie konieczna, by utrzymać swoje położenie w grze, w której stawka była zbyt wysoka, by pozwolić sobie na błędy.

Biliyorum. (Wiem.) Będziemy działać z najwyższą starannością.

Mercan spojrzała na Engina, kiedy ten w skupieniu drukował fałszywe dokumenty. Było w tym coś ironicznego, wręcz absurdalnego — przecież to Mahir przysłał ją do holdingu, by miała oko na Engina. Miała pilnować, żeby nie zrobił żadnej głupoty, po tym jak naraził się mafiozie, bo plany nie potoczyły się tak, jak powinny. A teraz? Teraz to właśnie ona pomagała Enginowi, a przez to także i Denzi'emu w ich ciemnych interesach, o których zresztą nie wiedziała wszystkiego.

Nie miała pełnego obrazu na to, co dzieje się wokół, ale rozumiała, że robią coś niebezpiecznego. Manipulacje finansowe, ukrywanie śladów, niszczenie dokumentów... To wszystko brzmiało jak coś, co powinno zakończyć się katastrofą. Mimo to nadal tu była, pomagając im. Jej lojalność wobec Mahira była silna, ale zaczynała tracić grunt pod nogami. Czy jej potajemny szef naprawdę ufał Enginowi? Czy był świadomy, jak daleko to wszystko zaszło?

— Zabawne, nie sądzisz? — powiedziała cicho, obserwując, jak kolejne kartki zapełniają się cyframi. — Zaczęłam tutaj pracę dzięki referencjom Mahira. Po to, aby gromadzić dla niego haki na ciebie. A teraz pomagam wam obu, bo staliście się wspólnikami. A jeszcze dwa lata temu byłeś jego wrogiem.

Engin zatrzymał się na chwilę, spojrzał na nią, ale jego twarz pozostała niewzruszona. Wiedział, że dziewczyna ma rację. Denzi miał swój plan, trzymał w garści każdego, kto był mu potrzebny, i teraz Mercan, zaufana asystentka, była częścią tego kręgu.

— Wiem — odpowiedział po chwili, wracając do swojej pracy. — To, co się dzieje, to coś więcej niż tylko pilnowanie mnie. Mahir gra na wielu frontach, a my jesteśmy tylko pionkami. On wie, co robi, i musimy się dostosować, jeśli chcemy przetrwać.

Mercan nie była pewna, czy te słowa miały ją uspokoić, czy jeszcze bardziej zaniepokoić. Wiedziała, że Mahir kontroluje wszystko, ale zaczynała się zastanawiać, czy ta gra nie zaczyna wymykać się spod kontroli. Czasem miała wrażenie, że jest tylko narzędziem, które w każdej chwili może zostać odrzucone, jeśli coś pójdzie nie tak. Była pośrodku czegoś, czego nie rozumiała w pełni, ale wiedziała jedno — zarówno ona, jak i Engin byli uwięzieni w tym niebezpiecznym tańcu, który mógł skończyć się tragedią.

— Czasami chciałabym wiedzieć coś więcej o tym, w czym wam pomagam — powiedziała, przerywając ciszę. — Niekiedy mam wrażenie, że tylko wykonuję rozkazy, nie mając pojęcia, co dzieje się za kulisami.

Engin spojrzał na nią z cieniem współczucia w oczach, ale szybko zamaskował to emocjonalne pęknięcie.

— Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie — odpowiedział twardo. — W tej grze nie chodzi o to, żeby zrozumieć wszystko. Chodzi o to, żeby przeżyć.

Sezgin westchnęła, wiedząc, że w pewnym sensie miał rację.

_________________________

Spodziewaliście się czegoś takiego?

Dbajcie o siebie! Grypy i wirusy już atakują. Ja poległam, będąc na pierwszej linii frontu ;/

Hasztag na X: #PamięćCiałaPL

Instagram: autorkazwattpada

Dziękuję za gwiazdki i komentarze❤️

All the love!❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro