Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33: Sen na jawie

Cosimo

Obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Mocniej przytuliłem do siebie kobietę, śpiącą obok, niechcący budząc ją pocałunkiem na szyi. Wydała z siebie niezadowolony pomruk, po czym wstała, przecierając oczy.

- Musiałeś mnie obudzić? Miałam taki piękny sen - jęknęła typowym dla siebie, delikatnym i jednocześnie mocnym głosem. Lubiłem, kiedy marszczyła nos w złośliwym uśmieszku, takim jak teraz. Zgrabna, powabna, wysoka kobieta o długich rudych włosach i zielonych oczach, które mogłyby bez problemu przewiercić moją duszę na wskroś. Dowiedziałem się już co oznaczał ten uśmieszek. Rzuciła we mnie poduszką.

Ze śmiechem chwilę się wygłupialiśmy, ale wszystko nam przerwała Tamara. Prze-szczęśliwa piętnastolatka wbiegła do naszej sypialni z kartką w ręce. Odtańczyła na środku sali kilka piruetów, a 3 blond kucyki wirowały wokół jej uśmiechniętej twarzy.

- W życiu nie zgadniecie co się stało!

- Masz rację - stwierdziła Flora. - Nie zgadniemy, jeśli się nie uspokoisz i nie powiesz co się stało. - Natychmiast zeszła z mojej klatki piersiowej i usiadła obok. Podciągnąłem się na łokciach i spojrzałem na naszą pociechę. Wtedy coś mnie tknęło.

Miałem prześwit dziwnego krajobrazu. Przez moment moja piękna żona była... martwa. Skóra nagle jej pobladła, a z piersi wystawał miecz. Potrząsnąłem głową, a wizja zniknęła. Dziwne.

- Dostałam się do Akademii Magicznej! - wypiszczała zachwycona.

- Wspaniała wiadomość! Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny - powiedziałem, głaszcząc jej włosy.

- Panie i panowie! Oto pierwsza w historii pół-mag i córka strażniczki ziemi, która ukończy Akademię Magiczną z wyróżnieniem! - zaanonsowała Flora. - Kto ma ochotę świętować tę wspaniałą okazję z wujkami Romulusem i Hektorem?

- Nie za wcześnie na świętowanie? - zapytała ze zmartwioną miną. Ta mina też wywołała przebłysk. Była zdecydowanie młodsza, kilkuletnia. Zapłakana twarz, głośny krzyk o pomoc i ciemna uliczka w tle. Zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem znowu wróciło do normy. Co tu jest grane? 

- Wszystko w porządku? - zapytała Flora, dotykając mojego ramienia. 

- Tak, wszystko w porządku. To kiedy odwiedzimy pałac Hektora?

Dziewczyny wymieniły się radosnymi spojrzeniami i uśmiechami, a następnie wybiegły przygotować się do podróży. Droga ze świata ludzi do czar-wymiaru jest długa.

narracja trzecioosobowa

- Tak dłużej być nie może! - krzyknęła Fiona. - Rachel, jesteś telepatką, nie możesz wejść im do głowy i ich stamtąd wyprowadzić?

- Każda ingerencja z zewnątrz może tylko pogorszyć sprawę. Muszą chcieć wrócić - odpowiedziała dziewczyna. Z bezczynności, unosiła się w powietrzu i usiłowała medytować. Usiłowała, bo co jakiś czas musiała uspokajać Fionę, umierającą ze strachu o Billy'ego. Albo Tamarę.

Dziewczyna chodziła w koło, nerwowo przygryzając dolną wargę. Co jakiś czas zerkała na Hektora i Cosima, unoszących się w powietrzu.

Rose i Ace też byli zdenerwowani. Rose ze stresu zjadła prawie całe zapasy, a chłopak na siłę starał się być silny, żeby pocieszyć przyjaciółkę. Sam też martwił się o pozostałych.

Agnes

Siedzieliśmy na plaży przed Górą Sprawiedliwości i świętowaliśmy moje urodziny. Na kocu, rozłożonym na piasku stała masa półmisków z jedzeniem. Samochodowe lampy oświetlały plażę, a ja wirowałam na bosaka po piasku do muzyki lecącej z radia.

Wally był na prawdę dobrym tancerzem. Dick i Zatanna miziali się na kocu. Nasi rodzice obserwowali wszystko z domu. Wszyscy z wyjątkiem mojej mamy. Królowej parkietu, której nie dotrzymali kroku ani Kal, ani Conner, a nawet Roy. Artemis, Megan, Barbara, Raquel i Patty gadały o wszystkim i o niczym. 

Jest też jeszcze jedna okazja do opicia. Ja i Patty zostałyśmy parą! Tak samo jak Wally i Artemis albo Conner i Megan i Dick z Zatanną. 

Właśnie nadjechali Jason i Thula! Nigdy nie lubiłam Thuli, ale musiałam ją akceptować, bo była dziewczyną Kala. No nic. Ideałów nie ma.

Życie jest piękne. Niestety miałam przeczucie, że ktoś mnie obserwuje.

Cosimo

Przyjęcie, które Hektor wyprawił dla Tamary, było mocno przesadzone. Ściągnął chyba połowę czar-wymiaru. Stracił rozum.

Kiedy o tym pomyślałem, pojawiła się kolejna wizja. Tym razem Hektora, przebranego za wikinga z toporem w ręku, który zabija demony.

- Wszystko w porządku? - zapytał mnie Romulus. Nie wiedzieć czemu przez chwilę był siwym, zrzędliwym członkiem Rady Starszych, ale później znowu był czarnowłosym młodzieńcem o błękitnych oczach i roześmianej twarzy. Małżeństwo z faunistką mu służy.

- Czemu wszyscy mnie o to pytacie? - odparłem z uśmiechem.

- Jakoś tak nieciekawie wyglądasz. Wydajesz się być nieobecny.

- Wydaję się. - Kolejny przebłysk Romulusa w Radzie Starszych, który razem z Hektorem opiekują się osieroconą Tamarą.

- Chodź, musimy porozmawiać - zaciągnął mnie do komnaty Hektora.

Tak. Hektor był bogaczem, który całymi dniami mógł polować. Do tego był królem Camelotu i mężem Morgany. Ale ciągle miałem przebłyski jego walk z demonami.

- Dobra, Rom. Jesteś jedyną osobą, z którą mogę pogadać o wszystkim. Mam wizje.

- Też mi nowość. Zdaję mi się, że twoja moc to przepowiadanie przyszłości.A czym się objawia? Wizjami.

- Widzę, chyba, przeszłość.

- A to ciekawe. Co tam widzisz?

- Ciebie w Radzie Starszych, Hektora-wikinga-pogromcę demonów, martwą Florę i Tamarę.

- To już niepokojące.

- Wiem. - Kolejny przebłysk. Tym razem jak spojrzałem w lustro. Zamiast wysokiego, barczystego, rudego mężczyzny z wąsem, jakim byłem, zobaczyłem małego, rudego kota w białe pasy. Olśniło mnie. - Klątwa sennego marzenia.   

- Co takiego? 

- Klątwa sennego marzenia. Stworzona przez mnichów z wymiaru Azerath - wyciągnąłem rękę w kierunku regału, z którego wyleciał Hexagram, najpotężniejsza księga w świecie magii. Jeżeli nie cofnę klątwy, będzie nieciekawie. Nawet nie chcę wiedzieć jakie okropności mogą spotkać mnie i moich przyjaciół. Ale muszę poznać prawdę, żeby nas stąd wyciągnąć.  

Przeczytałem zaklęcie. Niemal natychmiast przeniosłem się do własnej podświadomości. Moim oczom ukazało się całe prawdziwe życie. Jak oglądanie filmu w przyspieszonym tempie (trzeba podziękować strażniczce wody i bratu obecnej strażniczki ziemi za zapoznanie z cudem kinematografii). Najpierw, to co się nie zmieniło. Ukończenie Akademii Magicznej, mianowanie na członka królewskiej gwardii, ale później zaczęło się zmieniać. Śmierć matki. Życie pod dyktando mojego ojca. Nieszczęśliwa miłość Romulusa do faunistki. Narzeczeństwo z księżniczką elfów. Moje zdrady z innymi kobietami oraz Florą. Flora. Co za kobieta. Moja przemiana, dzięki niej. I scena, w której została zamordowana przez Morganę. Osierocona Tamara. Próbowałem zemścić się na tej podłej wiedźmie, ale nie udało się. Zamiast mnie zabić, postanowiła zabawić się moim kosztem i zamieniła mnie w kota. Moja kara za romans ze strażniczką i zdrady członkini rodziny królewskiej, czyli zostanie chowańcem. 

Ale były też pozytywy. Nawrócenie Hektora. Współpraca z obecnymi strażnikami. Polubiłem ich. Wesolutka strażniczka wody, zbuntowana strażniczka ognia, zabawny strażnik elektryczności, egoistyczna, ale o wielkim sercu strażniczka powietrza oraz inteligentna, nowa strażniczka ziemi. Kate, Fiona, Agnes, Ace i Rose w niczym nie przypominają swoich poprzedników. Są nierozważni, miejscami nieodpowiedzialni, egoistyczni i nie trzymają się zasad. Ale życie bez nich byłoby takie... puste. I najważniejsze. Tamara ich uwielbia. I ich przyjaciół. Przewijały mi się przed oczami wszystkie sceny naszych misji, treningów i prywatnych spotkań. Nie wyobrażam sobie życia bez tej piątki. Romulus, mimo że sztywny odkąd narzeczona go porzuciła, przy nich odżył. Tak samo Hektor i... ja.  

Mamy misję do wypełnienia.

Hektor

- Na serio myślisz, że zrezygnuje z władzy, pieniędzy i masy innych korzyści, tylko po to, żeby być podnóżkiem Romulusa? 

- Nie tak to ująłem - bronił się Leonard.

- Ale to miałeś na myśli. Skoro tu trafiłem, znaczy, że spotkało mnie coś złego, a skoro spotkało mnie coś złego, znaczy że moje życie jest do kitu, a jak jest do kitu, to po co mam zostawiać krainę marzeń?

Odszedłem od niego oburzony. Morgana to zauważyła. Podeszła do mnie w długiej, obcisłej, czarnej sukni. Mojej ulubionej.

- Pokłóciłeś się z nim?

- I tak nie uwierzysz.

- Ciągle mi to powtarzasz - przez tego cholernego Leonarda mam zwidy. Moja piękność nagle stała się bezduszną królową piekła na parę sekund. Tym bardziej nie chcę stąd odchodzić.

Już miałem udać się z nią na górę, ale mój kumpel mnie odciągnął. Tęsknym spojrzeniem obdarzyłem Romulusa w roli błazna. Te głupie buciki, nadmuchane spodnie i całą resztę.

Leonard położył mi dłonie na głowie, a ja zobaczyłem coś zupełnie innego. Moje życie na królewskim dworze jako rzemieślnika, miłość do Morgany, pracę dla niej jako wojownik, koszmar związany z zabijaniem tylu niewinnych strażników, przyjaźń z chłopakami i Florą. Wspomnienie jej słów: 

- To ty decydujesz o tym, kim jesteś, nie ona. Czy chcesz to robić? Chcesz dalej zabijać niewinnych? Chcesz być Hektorem-postrachem strażników, czy Hektorem-bohaterem? Wybór należy do ciebie

Nikt inny nie dał mi tak bardzo do myślenia, jak ona wtedy. Jej śmierć. Nieudana próba pomszczenia jej. Próby odkupienia moich zbrodni, opieka nad Tamarą. Te wszystkie wspomnienia z małą. Ta duma, kiedy nauczyłem ją moich technik bitewnych. I wspomnienia ze strażnikami. Fajne dzieciaki.

- Przekonałeś mnie. Nie chcę być dłużej Hektorem-egoistą. Przy okazji utrę nosa Romulusowi, kiedy powiem, że rzucono na mnie klątwę marzenia sennego i zrezygnowałem z tego dobrowolnie.

- Ale się rozgadałeś. Musimy odratować resztę.

Billy

Moje dotychczasowe życie było cudowne! Nie musiałem się ukrywać z tym, kim jestem. Fiona była dobrą osobą, do której nie wstydziłem się przyznawać, ale nawet chwaliłem się, że to moja najlepsza przyjaciółka. Rodzice mnie akceptowali.

A tu nagle wbija do mnie dwóch facetów rodem ze średniowiecza i pokazują mi, że moje wspomnienia cudownego dzieciństwa w Chinach i wszechobecna tolerancja to ściema i mam magiczną misję do wykonania. W pierwszym odruchu zatrzasnąłem im drzwi przed nosami.

Ale problem polega na tym, że nie mogłem tu zostać. Nie chcę umierać. Jeszcze nie. I pewnie do końca życia będę miał wyrzuty sumienia, że zostawiłem Fionę samą z tym wszystkim. Ku pamięci Dziadka Lee. Ruszyłem za nimi. Nie pozwolę, żeby tak dobry człowiek odszedł bez uhonorowania. Muszę zaopiekować się Fioną. I moim chłopakiem.

Agnes

Ciągle miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ignorowałam to uczucie i skupiałam się na zabawie z przyjaciółmi.

- Jesteś - powiedziała Zatanna.

- Tia, o co chodzi?

- Musimy wyjść. To wszystko nie jest prawdziwe. Tkwimy w klątwie marzenia sennego. Jeżeli się nie uwolnimy, to utkniemy tu na zawsze!

Wybuchnęłam śmiechem. 

- Masz pojęcie jak to absurdalnie brzmi? 

- Owszem. Mam. Ale to prawda. To bujda. Mój ojciec... Mój prawdziwy ojciec jest uwięziony w hełmie Doktora Fatum, matka nie żyje, tak samo jak twoja, chodź, musimy iść - pociągnęła mnie za rękę w kierunku samochodu. 

- Mowy nie ma. Za dużo wypiłaś i teraz bredzisz.

- Obie wiemy, że to prawda - usłyszałam swój głos. Odwróciłam się i wzdrygnęłam. Stała tam dziewczyna w czerwonym kombinezonie, pelerynie z kapturem do kolan i czarnymi uzupełnieniami w formie wysokich butów i rękawic. Dodatkowo złoty pas i bordowy symbol płomienia na piersi.

- Kim jesteś? - zapytałam zdziwiona.

- Twoim sumieniem. Dawno nie gadałyśmy.

- To jakiś żart?

Pojawiło się trzech mężczyzn. 

- Dobra... Co tu robi jej alter-ego? Skoro to jej wymarzony świat, to czy Fire Girl nie powinna nie istnieć? Albo być inną osobą? - zapytał szatyn w różowej koszuli i jeansach. Rudy kolo w gajerku postanowił to wyjaśnić:

- Jest strażniczką ognia. Jej moc musiała się jakoś zmaterializować, chcąc ją bronić.     

Spojrzałam na jej twarz, ukrytą za maską. Zdjęła ją razem z kapturem. To byłam ja. Przyjrzałam się jej uważnie.

Niczym się nie różniła. Włosy ufarbowane na czerwono i obcięte do ramion. Była piegowata jak ja, ale miała jedną różnicę. Na lewym policzku miała bliznę. Dotknęłam jej, a wszystkie wspomnienia z prawdziwego życia, wróciły.

Sieroctwo, kradzieże dla jedzenia, praca dla Braghi, adopcja przez Matthewsów, odnalezienie Dicka, Fire Girl, Wally, Roy, Kaldur, Zespół, przyjaźń i miłość do Patty. Jej zdrada i śmierć. Umarła w moich ramionach. Później uzależniłam się od dragów. Nawaliłam na misji przez co zginęła Thula. Wyrzucili mnie z Zespołu. Nie dziwie im się. Jason i jego nawrócenie, tylko po to by później zginąć z rąk Jokera. Odwyk. Przyjaźń z Narou, zakończona faktem, że nie potrafiłam odwzajemnić jego uczuć. Pozorny powrót do normalności, a później śmierć matki Garfielda. Ja i Megan musiałyśmy się nim zaopiekować. Poszerzanie Zespołu. Przyjaźń i współpraca z Barbarą/Batgirl. Inwazja Sienghan. Upozorowana zdrada Kaldura, śmierć Artemis, a później fakt, że to wszystko było spiskiem mojego brata. Śmierć Wally'ego. Ucieczka Dicka. A później współpraca z tymi strażnikami. Kłótnia z Barbarą.

Otworzyłam oczy z łzami. 

- Zostaję - wyszeptałam.

- Co?! - wszyscy stanęli jak wryci.

- Poddajesz się? To zupełnie nie w twoim stylu! - krzyknęła Zatanna.

- Nie będziesz decydować co jest w moim stylu, a co nie. 

- Jesteś strażniczka. I super-bohaterką. Nie czujesz żadnego poczucia obowiązku, czy coś? - zapytał zaskoczony Billy.

- Już wystarczająco dużo zrobiłam dla dobra tego świata.

- Wiem, że twoje życie nie było szczególnie szczęśliwe, ale... - próbował oponować Cosimo. Dziwnie wygląda bez sierści.

- Ale co?! Za każdym razem, kiedy coś zaczyna się układać, przychodzi moment, w którym wszystko się wali!

- Też tak miałem. Ale jakoś się ułożyło - stwierdził Hektor.

- U mnie się nie ułoży!

- Skąd wiesz? Na prawdę chcesz umrzeć w taki sposób? - zapytała Zee.

- Dobrze wiesz, że zawsze coś idzie nie tak.

- Pomyśl o Wally'm. On poświęcił życie, żebyśmy wszyscy mogli żyć. Jak myślisz, co by teraz powiedział? Czy umierając tu, bez walki, zasługujesz na jego gogle? Albo Jason, czy Thula. Byli bohaterami. Zginęli w walce. 

Zatanna miała rację. Stać mnie na mniej frajerską śmierć. Podałam im rękę. Ale i tak spojrzałam smutna w stronę plaży. Żegnaj mamo. Żegnaj Wally.

Obraz zasłoniła mi uśmiechnięta Fire Girl. Skurczyła się. Wyglądała na dziecko.

- Jestem z ciebie dumna - powiedziała.

Wszystko wróciło do normy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #fantasy