Rozdział 8
//Michael//
Zaraz po tych słowach pobiegłem do pokoju. 3 minuty i z Wacko Jacko stałem się Jackiem Dowsonem. Chłopaki z Rammstein pomogli nam nakręcić kilka scen. Ostatnią była parodia znanej na cały świat sceny na dziobie statku.
Angelika stanęła z rosportartymi rękoma, ja za nią, złapałem ją za ręce i zaplotłem palce naszych dłoni.
//Angelika//
Czas nieco zepsuć tą scenę. Odchyliłam głowę do tyłu i oparłam ją na ramieniu Michaela.
//Michael//
Znowu wykorzystałem okazję, i wyczytałem z myśli dziewczyny o co jej chodzi. Poraz kolejny wpiliśmy się sobie w usta. A co zrobili chłopacy z Rammstein? Wiwatowali. Po co? Bo im się chciało. Ale spoko, poszli. Ja z moją Angeliką udaliśmy się do łazienki, żeby się wykąpać. Później poszliśmy spać.
//Michael//
Kiedy rano otworzyłem oczy zobaczyłem, że niema obok mnie Angeliki. Przestraszyło mnie to, więc poszedłem jej poszukać. Zapukałem do Klaudii. Dziewczynka odrazu powiedziała, żebym wszedł. Kiedy zapytałem ją czy widziała Angelikę, powiedziała, że w nocy widziała jak trzech mężczyzn niosło ją przez korytarz, że próbowała mnie obudzić. Rozpłakałem się, bo gdy moja żona mnie potrzebowała, ja spałem jak zabity...nagle poczułem, że ktoś mnie przytula i głaszcze po głowie. Podniosłem wzrok. To Klaudia.
- Michael, ogarnij się, bo Angelika cię potrzebuje - powiedziała Klaudia
- Masz rację. Pokażesz mi w którym kierunku ją nieśli?
- Tak. Choć za mną. Wiem gdzie powinna być - ruszyłem za 8-latką. Doszliśmy do drzwi pokoju Georga, jednego z moich orzroniarzy. Przyłożyłem ucho do drzwi i omal niezszedłem po tym co usłyszałem:
- No mała, jeśli Michael sobie myśli, że niezmę tego co moje to się grubo myli.
- Zostaw mnie - Angelika była bliska płaczu - ja i Mike jesteśmy małżeństwem i nic nas nierozdzieli - usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i płacz Angeliki. Spróbowałem otworzyć drzwi.
- Szlak! Zamknięte! - byłem wściekły przypomniałem sobie, że przecież mój sekret daje między innymi nadludzką siłę. Cofnęłem się i wbiegłem na drzwi. Ustąpiły. Ale to zobaczyłem mnie przeraziło. Angelika stała podścianą z rękoma przywiązanymi nad głową, niedość, że płakała, miała na czole ranę, stała nago, a George się do niej dobierał. Jeszcze bardziej mnie wnerwił. Niewiele myśląc rzuciłem się na niego z pierwszą rzeczą jaką miałem pod ręką. Dostał w głowę własną pałką policyjną i obsunął się na ziemię. Znalazłem w kieszeni scyzoryk i przeciąłem liny którymi Angelika miała związane ręce. Podałem jej jej koszulę nocną żeby się ubrała. Zaraz rzuciła się na moje ramiona i zaczęła płakać wziąłem ją na ręce i wyszedłem z pokoju zamknąłem za sobą drzwi na klucz, żeby George miał nauczkę. Zaniosłem Angelikę do naszej sypialni... Nieco się uspokoiła :
- Michael... Bo George.. On.. On. Mnie... Bo on mnie...- Agelika strasznie płakała
- Wiem, widziałem, dlatego go zdzieliłem tą pałką policyjną
- Ale co ty widziałeś to jedno, ale on...on mi to zrobił - dziewczyna była roztręsiona...
- Michael wstawaj! - usłyszałem głos Angeliki... Uff to tylko sen
- Co jest?
- Masz urodziny, leniu jest już jedynasta rano!
- Wybacz, ale znowu miałem dziwny sen i wolałbym powiedzieć coś Georgowi zanim coś nam zrobi
//Angelika//
- Jak sobie chcesz... Ja mam dla ciebie niespodziankę - powiedziałam i podałam mu pudełko
//Michael//
Kiedy, otworzyłem prezent od Angeliki niemogłem ukryć zachwytu. Portret identyczny jak portret Rose... Zaraz co?
- Ależ Angel, to jest piękne. Kto to rysował?
- Leonardo Di Caprio. Jesteś na mnie zły?
- Nie. Czyj to był pomysł?
- Klaudii - czytałem jej w myślach. Niekłamała
- Oo. Spoko. Ale ja wolałbym zobaczyć tą modelkę na żywo w takim samym stroju
- To chodź
Niewiem ile trwały nasze igraszki. Zeszliśmy na śniadanie
- Kochanie - zacząłem
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć
- Słucham
- Kiedy wrócimy, czeka mnie kolejna operacja plastyczna
- Jest po co? Jak dla mnie jesteś piękny, taki jaki jesteś teraz
- Wiem, ale potrzebuję tej operacji. Chodzi o nos. Przez to, że kiedyś go złamałem mam problem z oddychaniem.
- Rozumiem, jeśli masz taką potrzebę, to nie ma sprawy. Powiedz mi tylko w którym szpitalu
- W moim prywatnym. Przynajmniej paparazzi dadzą nam spokój, bo żeby wejść na ten teren potrzeba mojej zgody.
- O, świetnie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro