Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tajemnica

22.07.2003 Wtorek

Cóż nie wiem, czy to za sprawa Destiny, pani Rozalii czy może on sam, ale...

Dość wcześnie rano ktoś zapukał do moich drzwi, wstałam szybko, żeby otworzyć, ale nie zdążyłam, bo po chwili zza nich wychylił się Igor.

– Mogę wejść dalej? – Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam, co powiedzieć, skinęłam tylko głową. – Wiem, że jestem dupkiem!

Nie mogłam ukryć uśmiechu, więc starałam się, żeby wyszedł jak najbardziej impertynencko. Wyminął mnie i wszedł w głąb pokoju, rozejrzał się szybko i usiadł na łóżku. Bywał już i tam, gdy kilka razy zaspałam, ale dzisiaj wydawało mi się to nie na miejscu.

Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, jako że w pokoju nie ma innego siedziska. Trochę obawiałam się jego bliskości. Tak, wiem, że to głupie w tańcu niejednokrotnie przez kilka godzin trwaliśmy w uścisku, ale po prostu czułam, że nie mogę być blisko niego. Od rana mam wyjątkowo mało samokontroli.

Skrzyżowałam bojowo ramiona na piersi i wpatrywałam się w niego wyczekująco.

– Wiem, że nie robisz tego tylko dla kasy, wiem, że robisz to też dla mnie. – Wpatrywał się plakat Adamsa, który niedawno przykleiłam na ścianę (dostałam za to niezły ochrzan).

– Jeśli to były przeprosiny, to możesz już wyjść. – Odwrócił się w moją stronę, mierzyliśmy się spojrzeniami, w końcu wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju, wreszcie zatrzymał się tuż przy mnie.

– Nie mogę. – Stał tak blisko mnie, że czułam zapach jego ciała, wody i papierosów. Odchrząknął.

– Nie robisz tego często, prawda? – miało to wyjść kpiarsko. Nie ruszał się, a wydawało mi się, jakby był coraz bliżej. Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i mierzył wzrokiem milimetr po milimetrze moją twarz, wreszcie łapiąc moje spojrzenie.

– Przepraszam. – Starałam się być twarda, ale w jego głosie naprawdę słychać było żal. – Potrzebuję cię, nie mam innej opcji. Tylko z Tobą mogę wygrać Mistrzostwa Polski.

– Czy ja wiem. – Wiedziałam, ale nie mogłam tak łatwo się poddać. – Właściwie miałam w planach wyjazd z babcią do Europy na resztę wakacji. – Mina mu zrzedła z zaskoczenia.

– Ana wiem, że Europa to dla ciebie super przygodą, ale to, te mistrzostwa to też coś wielkiego.

– No nie wiem. – Udawałam, że się zastanawiam. – Jestem zmęczona Twoją osobą. To wieczne niezadowolenie, krzyki, kpiny ... – Spojrzałam wyzywająco prosto w jego zielone oczy.

– Przestanę z tym. – Jego powaga mnie bawiła, ale starałam się zachowywać niewzruszenie.

– Obiecujesz? – Musiałam się upewnić. Skinął głową. – Muszę to usłyszeć.

– Obiecuję.

– I nie będziesz mi rozkazywał?

– Obiecuję, nie będę. – Szybko połapał się w mojej grze.

– Nie będziesz mnie gonił o piątej rano na trening? – zawahał się, ale obiecał – i pozwolisz mi w spokoju zjeść wszystkie posiłki, nie wypominając, że mnie nie podniesiesz? – Oczy zawsze zdradzają emocje, jego były wyraźnie rozbawione.

– Obiecuję. – Powietrze między nami zgęstniało, a ja chciałam, naprawdę pragnęłam, żeby mnie pocałował.

– Jeszcze jedno – zawadiacko wykrzywił usta – nie będziesz mówił do mnie amatorka? –Zbliżył się, teraz zdecydowanie się zbliżył. Czułam nacisk jego klatki na moje skrzyżowane na piersi dłonie, a jego usta były coraz bliżej. Jego idealne pełne usta.

– To mogę obiecać pod jednym warunkiem – mówił już prawie szeptem.

– Jakim?

– Będę mógł mówić do Ciebie kochanie – ciche westchnienie wydobyło się z moich płuc, a może to tylko mój umysł wydał ten ledwo słyszalny odgłos. Czułam jego oddech na mojej skórze, jego zapach mnie odurzał, jego bliskość wprawiała w panikę, moje serce biło jak szalone. Gdy jego twarz była już zaledwie milimetry od mojej. Przez ten cały czas patrzył tymi cholernie zielonymi oczami w moje, nawet wtedy, gdy jego usta delikatnie dotknęły moich. Tylko mnie musnęły. Nasze skóry ledwo co zdążyły poczuć swoje ciepło i miękkość. Wtedy ktoś zapukał, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.

Babka oczywiście, któż inny, ma tak świetne wyczucie czasu. Weszła oznajmić, że wyjeżdża i nie będzie jej do wieczora. Zabawne, gdy ostatnio zniknęła na dwa dni, nie dała znaku życia, a teraz przyszła poinformować, że nie będzie jej raptem trzy godziny. Moje tętno nadal było niebezpiecznie szybkie i nie dałam rady się odezwać, ale Igor wydawał się już całkiem opamiętany, wymienił z babką kilka grzeczności, nawet z czegoś się śmiali.

Pożegnał się ze mną i wyszedł z nią.

Dziesięć minut temu wszedł tu i zdążył sprawić, że zapomniałam o rozsądku, chłopaku, sercu i języku w buzi.

A teraz wyszedł, pozostawiając mnie całkowicie ogłupiałą, jego osobą.

Czy ja zdradziłam Alexa? Tego nawet nie można nazwać pocałunkiem, więc... co to było?

Muśnięcie ust. To mogło być całkiem przypadkowe. Tylko że takie nie było. A co z faktem, że nawet jeśli to nie był pocałunek, ja całym ciałem pragnęłam, żeby nim był.

Jestem złą osobą.

23.07.2003 Środa

Wszystko wróciło na swój stary tor. Trening, trening, trening. Tęskniłam za tym. Igor nie skomentował tego, co zaszło lub nie zaszło między nami. Jedynie, gdy już kończyliśmy trening, zapytał „Ta cała Europa była wymyślona?" uśmiechnęłam się tylko pod nosem i zostawiłam to bez odpowiedzi. Oczywiście nie kto inny jak Destiny dostrzegła między nami coś dziwnego.

– On mi się nie może podobać prawda? – Oparłam się o ścianę jednego z budynków, które mijałyśmy, Destiny jak zwykle kolorowa z mocnym makijażem i w dziwnej sukience w różowe czaszki stanęła naprzeciwko mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

– Chodzisz z jego bratem, chyba że nie? – zamknęłam oczy. Alex jak mogę być taką egoistką. – Poza tym on ma narzeczoną.

– Ostatnio Ci to nie przeszkadzało – zauważyłam słusznie.

– Ostatnio myślałam, że to tylko niewinna gra – odpowiedziała, a ja westchnęłam zrezygnowana – nie chcę, żebyś cierpiała.

Powoli, dramatycznie osunęłam się po ścianie na ziemię, chowając głowę między kolanami. Destiny usiadła obok mnie i przykładając głowę do mojego ramienia, zaczęła nucić jakiś nieznany mi numer. Wiedziała, że fałszuje, przechodnie mijający nas krzywo na nas spoglądali, ale miałyśmy to gdzieś, po chwili załapałam rytm i dołączyłam do niej.

24.07.2003 Czwartek

Dzwonił Alex, przez prawię godzinę z ekscytacją, zdając mi relację z Chicago. Nigdy nie słyszałam w nim tyle podekscytowania i radości. Opowiadał, o jakich ludziach spotkał, co zwiedził, gdzie jadał, co jadał, o każdej ulicy z osobna chyba dwie godziny gadał i gadał, a ja słuchałam go z uśmiechem na twarzy, mogąc sobie jedynie wyobrazić jego szczęście i ciesząc się tym razem z nim.

– Ana to miasto jest idealne. Mówią, że ktoś albo je kocha, albo nienawidzi. Ale jak można go nienawidzi, skoro tu każda ulica, każdy kawałek ulicy, to masa inspiracji, historii, ludzi. Musisz tu kiedyś pojechać ze mną.

– Chciałabym – westchnęłam lekko rozmarzona.

– Tutaj mówi się, że niebo jest limitem, więc co tam dla nas te kilka kilometrów, które nas będzie dzielić, prawda?

– Tak. – Gdyby wiedział, że już teraz postępuję jak dwulicowa ulicznica, to by tak nie mówił.

– A co u ciebie?

– Cóż – chrząknęłam – wróciłam do tańca. – Zapadła cisza. – Coś nie tak?

– Nie. – Kłamstwo w jego głosie było słychać nawet przez te kilometry.– Miałem przeczucie, że tak będzie. Pani Rozalia cię naciskała co?

– Właściwie Igor mnie przeprosił i poprosił, żebym wróciła. – Znowu cisza. – Coś się dzieje?

– Po prostu jestem w szoku – brzmiał bardzo smutno. Jak podłą osobą można być.

– Chyba nie tylko ty. – Pragnęłam zakończyć już tę rozmowę albo chociaż zmienić temat, ale nie dało rady.

– Widać ma dar przekonywania, jeszcze kilka dni temu uparcie twierdziłaś, że nie wrócisz tam za żadne skarby i że więcej nie chcesz go widzieć.

Gdyby tylko wiedział, jaki ma dar przekonywania, to on nie chciałby mnie więcej widzieć.

– Wiesz, jak jest... – Po jego ciszy uznałam, że nie wie. – Muszę kończyć, bo babka wisi nade mną. To jak uda nam się spotkać jutro?

– Szczerze wątpię, wylot jest późno, ale zadzwonię i dam ci znać.

– Ok, w takim razie dobranoc.

– Dobranoc... – Rozłączyłam się.

Cieszę się, że wraca naprawdę, ale muszę ochłonąć do jutra. Igor ma narzeczoną, pewnie mają już datę ślubu (wcale nie ścisnęło mnie z żalu na tę myśl to zwykły ból brzucha), a Alex jest idealny!!!

IDEALNY!!!

25.07.2003 Piątek

Alex wrócił bardzo późno, bo lot się opóźnił, ale zadzwonił do mnie. Gadaliśmy długo, jednak to nie to samo. Chcę się do niego przytulić.

Na tańcach nie szło mi najlepiej. Dobra będę szczera, idzie mi strasznie. Jestem sztywna, mało gibka, nie trafiam w takt, mylę kroki. Igor prawie nie krzyczy, ale moja nieudolność nawet świętego wyprowadziłaby z równowagi.

Poza tym, gdy już zaczęłam płynąć w walcu angielskim i wiedeńskim, oni przerzucili mnie na fokstrota. Kto tak robi no kto!?

Postawa jest prosta wyprostowana, partnerzy stykają się biodrami, twarze zwrócone lekko w lewo, głowy uniesione. Partnerka dodatkowo nieznacznie odchyla tułów w lewą stronę. Ramiona opuszczone swobodnie w dół, łopatki ściągnięte do tyłu. Ale cała reszta to masakra.

Sam rytm niby jest: Wolne, Szybkie, Szybkie, Wolne, Szybkie, Szybkie.

Ale jak się szybko okazało to jedynie podstawowy krok, w naszym zaawansowanym poziomie właściwie każda figura jest w innym rytmie. A figur jest sporo. I jeszcze ten dziwny krok wydłużony krok. To okropieństwo. I ta muzyka. Nic do mnie nie przemawia.

Dziś nawet pani Rozalia nie miała już do mnie siły. A były tylko podstawy. Poprawiała, poprawiała i poprawiała. Jest cierpliwa, ale i u niej widzę już irytację nad moją osobą.

Może się myliła, nie dam rady!

Do tego dzwoniłam znowu do Anny, która w końcu odebrała telefon. Ale zbyła mnie szybko, opowiadając niewiele o sobie. Martwię się, czyżby naszą przyjaźń była tak słaba?

27.07.2003 Niedziela

Który już raz piszę o tym, jak wielką idiotką jestem? No który?!!!!

Alex jest na mnie wściekły! Na pewno! I wcale mu się nie dziwię!

Wczorajszy wieczór mógł uchodzić za idealny. Mógł.

A ja to wszystko spieprzyłam!!!

Wystroiłam się w czerwoną spódnicę i czarny top. Włosy podtapirowałam i upięłam w niedbały kok, zrobiłam lekki makijaż i czekałam na Alexa. Przyszedł punktualnie o siódmej. Zawiesiłam mu się na szyi, powtarzając, jak bardzo tęskniłam, a on pocałował mnie delikatnie. Poszliśmy na miasto, zjedliśmy kolację, byliśmy w kinie (choć z filmu nie pamiętam nic poza ustami Alexa i jego dłońmi pod moją bluzką). Spacerowaliśmy po mieście, ostatecznie wpadając do klubu o dziwnej nazwie (celowo nie wybraliśmy klubu Igora). Spotkaliśmy tam Destiny z jej znajomymi, a później znalazła się tam również Patrycja z Bartoszem i ich znajomymi. Zrobiła się z nas spora grupka, ale wszyscy świetnie się bawiliśmy. Tańczyliśmy na parkiecie, śpiewaliśmy na całe gardło teksty piosenek, wypiliśmy kilka drinków. Było ekstra. Dopóki ni stąd, ni zowąd między nami wyrósł Igor. Dostrzegłam go, tańcząc właśnie z Alexem jakiś wolny kawałek, złapał mój wzrok i uniósł wysoko brew, wykrzywiając przy tym usta.

– Ciekawe co on tu robi? – Nie wiedziałam, że i on go dostrzegł.

– Będziesz miał okazję go zapytać, bo właśnie tu idzie. – Obawiałam się tego, obawiałam się zobaczyć ich razem po tym czymś z Igorem.

Fioletowy obcisły T-shirt i jeansy czy on mógłby wyglądać kiedyś źle?

– Bracie pożyć mi swoją dziewczynę. – Chwycił mnie w talii. – Musimy coś przećwiczyć.

– Nie mam ochoty z tobą tańczyć. – Wyraźnie w to powątpiewał. Przysunęłam się do Alexa, ignorując jego kpiące spojrzenie.

– Odpuść jej! – Alex wydawał się mocno wpieniony.

– Chodź! – Igor chwycił moją dłoń. – Jeden taniec. – Alex wzruszył ramionami, dając mi wolny wybór, a ja głupia, by nie robić scen, poszłam za nim.

– Oszalałeś! – krzyknęłam ze złości, ale i po to, by przedrzeć się przez muzykę – nie jestem twoją własnością i nie będę na każde twoje zawołanie!

Przyciągnął mnie blisko siebie, zbyt blisko jak na nasze wyćwiczone pozy i objął nisko w talii. Zupełnie zapomniałam, co się dzieje, gdy jego ciało było tak blisko mojego. Zaskakujące na sali prób nie działa na mnie tak jak w każdej innej sytuacji.

– Rozluźnij się – krzyknął mi do ucha – zapomnij o krokach i wszystkim, co ci gadaliśmy i tańcz!

– Nie będę z tobą tańczyć! – Próbowałam się wyrwać, robiąc przy tym niezłe widowisko. – Przyszłam tu z Alexem.– Chwycił mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć. Zdawało się, jakby jego ramiona były ze stali.

– Jeden taniec i cię oddam, a jeśli nie powiem mu, co zaszło między nami niedawno. – Jego usta musnęły moje ucho, sprawiając, że po całym ciele przebiegł znajomy już dreszcz.

– Nic nie zaszło – przewróciłam wściekła oczami – a ty jesteś dupkiem!

– Zamknij oczy – powiedział. Wyśmiałam go. – Zamknij oczy! – Jego głos był tak rozkazujący, że posłuchałam i wolno opuściłam powieki. – Rozluźnij się. – Chciałam, naprawdę chciałam, ale jego zapach, który nie był mi już obcy, ale nadal budził we mnie skrajne emocje, jego ciało naciskające na moje tak, że w piersiach czułam bicie jego serca i jego usta co chwilę muskające przypadkiem mój policzek czy ucho. Poluźnił uścisk i chciał ruszyć, ale ja nie mogłam. – Hej, tylko ty ja i muzyka ok? – Wahałam się, ale poczułam to i skinęłam głową.

I tańczyliśmy. Jeszcze nigdy z nikim nie tańczyło mi się tak cudownie. Było naturalnie, swobodnie, lekko, płynnie...

I wiem, że jemu też się podobało, czułam to, zobaczyłam to na jego twarzy, gdy tylko otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie i zdawało się jakby ...nieważne...to wszystko jest nieważne.

Przetańczyliśmy razem prawie dwie godziny bez przerwy i dopiero potem zrozumiałam, co zrobiłam. Wściekła mokra od potu i z suchym gardłem uciekłam od Igora. Szukając Alexa po sali, znalazłam Patrycje.

– Gdzie Alex? – Posłała mi ostre spojrzenie.

– Co ty wyprawiasz on cię serio lubi, a ty miziasz się z Igorem? – Była zła, ale bardziej było jej przykro i mnie zrobiło się przykro, jak mogłam jej to robić.

– Patrycja my tylko...

– Mnie to nie obchodzi, ale krzywdzisz innych – zmieniła ton – Ana po prostu ja go znam, on nie jest dla Ciebie. Nie bądź mną i nie rób moich błędów, nie zakochuj się w nim. – Poczułam się jak totalna idiotka. A jej wyznanie jeszcze mocniej mnie poruszyło. – Alex wyszedł na zewnątrz. – Posłałam jej wdzięczne spojrzenie i pobiegłam do niego. Siedział na ławce przed klubem, paląc papierosa, wpatrywał się w transwestytów zabawiających się po drugiej stronie ulicy.

– Nie wiedziałam, że palisz. – Usiadłam obok niego ze skruszoną miną.

– Nie wiedziałem, że lecisz na mojego brata! – Wstał, nieco się kołysząc, był pijany i zdenerwowany, nie podobał mi się jego ton, ale byłam winna, należało mi się.

– Alex to nie tak my tylko...

– Tańczycie! Wiem! – Odwrócił się do mnie plecami. – Ale nie rób ze mnie idioty, już to przerabiałem nie raz i nie dam się nabrać kolejny...

– Nie rozumiem...

– Myślisz, że ty pierwsza wolisz jego ode mnie, może cię zaskoczę, ale nie! – Odwrócił się i podszedł do mnie. – Nie wiesz, ile dziewczyn, moich dziewczyn on omamił byle tylko je zaliczyć i pokazać mi kto jest górą, nie wiesz nic...nie wiesz o Agacie...nie wiesz o samobójstwie...o dziecku...nie wiesz, jaki on jest.

– Ja nie rozumiem. – Stałam naprzeciwko niego, łzy zaczęły mu cieknąć po policzkach. Pierwszy raz widziałam, jak płacze facet, pierwszy raz widziałam, jak on płacze. Próbowałam go przytulić, ale się bronił. W końcu jednak mi na to pozwolił. – Nie wiem, o czym mówisz, ale musisz wiedzieć, że ja z nim tylko tańczę. Słuchaj mnie. – Chwyciłam jego twarz po obu stronach, karząc mu tym samym patrzeć na mnie- Uwielbiam z nim tańczyć. – Skrzywił się. – Ale to tylko taniec. Ciebie uwielbiam całego, całą twoją osobę. Uwielbiam, gdy mnie przytulasz, gdy się uśmiechasz, gdy do mnie mówisz, uwielbiam, gdy jesteś. On dla mnie nic nie znaczy. Musisz mi wierzyć, bo inaczej to nie ma sensu. Wierzysz mi? – Skinął lekko, ledwo zauważalnie, a potem całowaliśmy się długo. Mimo że były to najdziwniejsze pocałunki, jakich doświadczyłam. Smakowały jego łzami, alkoholem i papierosami były smutne, wymuszone i zakłamane. Z całych sił próbowałam to przeciągnąć, próbowałam wymusić w sobie odrobinę pragnienia. Ale nie czułam nic poza żalem. Wypełniał mnie żal, bo wiedziałam, że nic z tego, co powiedziałam, nie jest prawdą. Czuję coś do Igora, uwielbiam, gdy to on się do mnie uśmiecha, gdy on poświęca mi uwagę, uwielbiam spędzać z nim czas i kocham z nim tańczyć, a nasze muśnięcie ust wywołało we mnie więcej uczuć niż wszystkie prawdziwe pocałunki z Alexem razem wzięte.

– Wiesz, nigdy Cię o to nie zapytałem, bo właściwie znamy się krótko i to wszystko jest takie niepewne, ale zostaniesz moją dziewczyną? – Nie wiem, dlaczego wtedy tego nie skończyłam, dlaczego nie zakończyłam tej znajomości. On był taki smutny. Zgodziłam się.

Złapałam taksówkę i odwiozłam go do domu, jego ojciec nie był zachwycony, ale zaprowadził go do pokoju, a mnie podziękował. Gdyby tylko wiedział, że to przeze mnie był tak pijany.

Mam mętlik w głowie i dziurę w sercu. Dlaczego coś czuję do Igora? Co czuję do Alexa? (on nie jest mi obojętny, to wiem na pewno) Kim jest Agata? O jakim samobójstwie on mówił? Czy dobrze zrozumiałam, dziecko? Igor ma dziecko?

Muszę to skończyć z Alexem.

Dzwoniła Destiny, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Babka widzi, że coś jest nie tak, ale nie pyta.

Godzina później.

Błąd. Nie pytała, dopóki, nie rozwaliłam z wściekłości poduszki. Powinnam zadzwonić do Alexa, ale nie mam odwagi.

28.07.2003 Poniedziałek

Jestem w totalnej rozsypce, nie wiem, co myśleć, co czuć...

Ten dzień nie zaczął się najlepiej, zaspałam, spóźniłam się na tańce, w drzwiach z sali wpadłam na Adama i Destiny, która rzuciła mi wymowne spojrzenie, pani Rozalia rozciągnęła mnie tak, że miałam nogi, jak z waty, przez co ledwo umiałam chodzić, nie mówiąc o tańczeniu. I jeszcze on Igor stojący nade mną z drwiącym jak zawsze uśmieszkiem.

– Nie przejmuj się moim bratem, przejdzie mu – powiedział to na tyle głośno, że większość osób na sali mogła to usłyszeć i już ciekawskie spojrzenia padały w naszą stronę.

– Wiesz, że jesteś dupkiem! Nie wiem, czy z wyboru, czy coś się stało, ale to nie ważne, twój wybór. Ale nie mogę zrozumieć, jak możesz ranić wszystkich wokół, notorycznie ich ranić i mieć to sobie za nic. – Był zaskoczony moim nastawieniem, ale mam już go dość. Przez niego staje się coraz gorszą osobą.

– Nie wiesz, sama robisz to samo – zaatakował mnie słowami – w sobotę to Ty go zraniłaś.

– My! Nie zrzucaj winy na mnie! – Mierzyliśmy się długo wzrokiem, na sali zrobiło się zupełnie cicho.

– Ana! – Pani Rozalia stanęła przy nas. – Tańczcie, fokstrot czeka!

Tańce skończyły się przed siódmą, więc postanowiłam jeszcze wpaść do Alexa. Otworzyła mi jego mama zdziwiona nieco moją osobą, ale wpuściła mnie do środka, wołając syna.

Ten również był zaskoczony, w ciszy zaprowadził mnie do swojego pokoju. Byłam tam pierwszy raz i chociaż pokoje nastoletnich chłopaków wyobrażam sobie zupełnie inaczej. Tam nic mnie nie zaskoczyło białe ściany, na nich plakaty aut i Chicago, biurko, szafa i duże łóżko. To wnętrze pasowało do właściciela.

Zdenerwowana rozglądałam się po pokoju, w końcu siadając na jedynym krześle. Alex zdecydował się usiąść na łóżku. Trwaliśmy dość długo w ciszy, a napięcie między nami stawało się nie do wytrzymania.

– Przepraszam – wydukałam – wiem, że zachowałam się w sobotę jak idiotka. Masz prawo mnie nienawidzić, ale to, co mówiłam, jest prawdą, naprawdę zależy mi na Tobie.

– Wiem, wierzę ci... – Przeczesał dłonią włosy.

– Muszę Ci coś powiedzieć. – W tej samej chwili on wypowiedział dokładnie te same słowa. Roześmiałam się trochę histerycznie, bo obojgu nam nie było do śmiechu.

– Ty pierwsza. – Wolałam, aby to on zaczął, ale już po pierwszych słowach tego pożałowałam.

– Wiesz już o Agacie, nie pamiętam, ile Ci powiedziałem. Ale wiem, że o niej wspomniałem. Igor kilka lat temu wpadł w poważne problemy z narkotykami, miał wtedy trudny okres i w domu nie było za ciekawie. Wiecznie imprezował, bawił się dziewczynami, dragi zapijał alkoholem. Jako jego młodszy brat byłem tego częścią. Kilka razy zaczął dobierać się do dziewczyn, z którymi się spotykałem. Zawsze powtarzał „Skoro ona będąc z Tobą, całuje mnie, to nie jest nic warta, to Jej wina, nie nasza, ja tylko ratuję Ci tyłek. Laski lecą na nasze pieniądze i pozycję". Wierzyłem mu, w końcu był moim bratem, ale później poznałem Agatę, to była pierwsza dziewczyna, w której naprawdę się zakochałem, a ona we mnie. Tak myślałem. Spotykaliśmy się kilka miesięcy i wtedy zdarzyła się ta noc. Była impreza pokłóciliśmy się. Myślałem, że ona wróciła do domu, a była z nim. Kilka dni później zgłosiła sprawę na policję o gwałt. A po paru tygodniach popełniła samobójstwo. Okazało się, że była w ciąży. Podobno za gwałtem nie stał Igor ani dziecko nie było jego, ale nie wiem, ile z tego jest prawdą, a ile zapłacili rodzice, żeby uciszyć temat. Fakt jest jeden, Agata zostawiła list, w którym napisała, że sprawca gwałtu był Igor i że to jego dziecko. Nie znaleziono dowód. Ale Igor zniknął na jakiś czas, wyjechał do dziadków na Sycylię. Po czym wrócił jako nowy człowiek. – Ironicznie zaakcentował ostatnie słowa. – Długo go nienawidziłem, ale rodzice przekonywali mnie, że nie znaleziono dowodów, że to nie wina Igora. Nie wiem. Czasami nie wiem, co myśleć. Ale gdy teraz widzę Cię, widzę go, jak na Ciebie patrzy, to widzę Agatę i boję się, tak cholernie się boję, że to znowu wróci.

Siedziałam tam jak zamurowana, było mi gorąco, to znowu zimno. Nie mogłam poskładać tego wszystkiego, nie mogłam nawet o tym myśleć. Alex mówił coś jeszcze, wspominał o tym, że cieszy się, że oficjalnie zostałam jego dziewczyną, że nawet ten rok osobno nic nie znaczy, bo później możemy pojechać razem na studia. Mówił dużo, ale ja już nie mogłam, nie chciałam słyszeć nic.

Na razie nie mogę napisać nic więcej. Po prostu nie mogę. Nie wierzę w to wszystko. Przed oczami mam Igora i Darka. Nie mogę oddychać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro