Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prawda


26.10.2003 Niedziela

Pragnie mnie!

Wiem to!

Przed kilkoma minutami, o mały włos przeleciałby mnie w kuchni swojej babci.

Po tym całym pełnym ekscytacji dniu, babka Alexa źle się poczuła i wszyscy dość szybko rozeszliśmy się do pokoi. Alex o dziwo ani nie zapytał czy może zostać na noc, dał mi tylko szybkiego buziaka w policzek i odszedł do siebie. Co mnie nie ukrywam szczerze zadowoliło.

Nie spałam dobrze. Non stop się budząc, w końcu zeszłam do kuchni.

Nalałam sobie wody i usiadłam na zimnym blacie wpatrując się w światło księżyca wpadające przez ogromne okna.

-Nie lubisz spać w obcych miejscach? -głos Igora rozległ się w pomieszczeniu, rozejrzałam się szukając go, stał w cieniu przy oknie.

-Ty chyba też

-Coś nie daje mi spać, gdy mam cię za ścianą - szedł w moim kierunku. Zeskoczyłam i chciałam odejść, ale za torował mi przejście- Chyba wolałbym mieć cię przy sobie.

-Na szczęście dla Ciebie masz przy sobie Sarę-zabrzmiałam bardziej zazdrośnie niż bym chciała, a jemu wyraźnie sprawiło to przyjemność- Igor- próbowałam się wywinąć, ale nie robiłam tego zbyt skutecznie. Jego bliskość działa na mnie zbyt mocno. Chociaż mózg podpowiadał mi bym uciekała, ciało chciało być blisko

-Nie! -chwycił mnie w pasie i posadził z powrotem na blacie-Uwielbiam jak na mnie reagujesz, jak mnie całujesz- zbliżył się jeszcze bardziej nawet nie zdawałam sobie sprawy, że całe moje ciało oblał rumieniec zdenerwowania i podniecenia

-Byłam pijana...- poczułam jego kutasa na swoim udzie. Ledwo mogłam przełknąć ślinę z zdenerwowania

-Proszę cię gdybym cię teraz pocałował zareagowałabyś tak samo- jego usta były już tuż przy moich- i chodzisz w tym-zdałam sobie sprawę, że mam na sobie jedynie cieniutką koszulkę ledwie zasłaniającą tyłek i majtki. Chwycił materiał na wysokości mojej tali i zmielił go w dłoni tak, że ramiączka osunęły się prawie całkowicie odsłaniając moje piersi. Mój oddech przyspieszył, a ciało przesunęło się bliżej, chcąc ukryć się w jego- Cholera Ana, dlaczego mnie tak wkurwiasz, dlaczego akurat na Ciebie tak reaguje! - zacisnął dłonie na moich udach. Zabolało, ale byłam tak podniecona tą sytuacja, że to tylko pobudziło mój stan-Jesteś taka piękna, a ja chcę zrobić z tobą tyle rzeczy-pocałował mój obojczyk, jego oddech i usta muskały moją skórę wywołując przyjemne dreszcze- ale nie mogę-przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Całował moją skórę w górę szyi jednocześnie ściskając moje biodra i talię

-Igor - chciałam to przerwać, nie chciałam, ale powinnam. Miałam mętlik w głowie z jednej strony pragnęłam go całą sobą, a drugiej strony bałam się zranienia

-Tak? -naprawdę chciałam to przerwać, ale on patrzył na mnie jak nikt nigdy i zdałam sobie sprawę, że naprawdę tego chcę cokolwiek to miało znaczyć. Pocałował mnie w usta z pożądaniem, a ja owinęłam dłonie wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej. Nasze języki splotły się i oboje wydaliśmy z siebie ciche jęki jakby spragnieni. Czułam jego dłonie pieszczące każdy milimetr mojego ciała jego dotyk palił mnie, budząc każdy nerw, chciałam mieć go więcej i bliżej. Chciałam go jak nikogo nigdy, zupełnie zatraciłam się w tej chwili zapominając na to, gdzie jesteśmy, zapominając na wszystko i wszystkich.

-Powinnaś to przerwać-odsunął się ode mnie na milimetr dysząc głośno-Nie powinnaś tego chcieć-jego dłonie ściskały moją talię, a moje nagie piersi z każdym oddechem ocierały się o niego. Pocałowałam go delikatnie ledwie dotykając jego ust.

-Nie chcę-pocałunek stał się mocniejszy, a jego język zaczął szukać mojego. Wplotłam dłonie w jego włosy nie pozwalając mu się oddalić ani o milimetr. Moje ciało płonęło z pożądania jego dłonie pieściły moją twarz, szyję, ugniatały piersi i talię. Ściskały pośladki przysuwając mnie jeszcze bliżej, chociaż bliżej mógł być już tylko we mnie. Ale dzielił nas skrawek mojej koszulki i jego bokserek. Nie mogłam myśleć jasno, gdy jego usta błądziły od ust po szyi. Zatrzymał się na piersiach, ssał i całował na zmianę sutki, a ja wygięłam się w łuk chcąc więcej. Moje ciało przechodziły coraz mocniejsze dreszcze.

Wtedy znalazła nas ona.

-Wiedziałam-w drzwiach stanęła zadowolona Sara, była wściekła, ale na twarzy miała wypisaną satysfakcje -Wiedziałam, że nie tylko taniec was łączy. Długo to trwa? Sypiacie z sobą regularnie? Powiedz mi Ana regularnie pieprzy Cię jeden i drugi, czy jak?

-Sara nie przeginaj-Igor wyprostował się szybko zasłaniając mnie swoim ciałem, mierzył się z nią spojrzeniem.

-Ja przeginam? - zaśmiała się -To ty znowu posuwasz dziewczynę swojego brata! Masz jakiś kompleks, że kręcą cię tylko jego laski? Wiesz Ana nawet mi cię szkoda, bo dzisiaj masz dwóch, ale jutro zostaniesz sama! Tak to jest, gdy nie umie się wybrać- odwróciła się i wyszła.

Zeskoczyłam i pobiegłam do pokoju. Słysząc za sobą jedynie uderzenie w blat i kilka przekleństw. Później pukanie i cichy głos Igora, ale nie otworzyłam, a on zrezygnował. Akurat teraz gdy chciałam by jak zwykle wszedł bez pozwolenia, nie zrobił tego.

Nie wiem, jak mogłam być tak głupia, jak mogłam do tego dopuścić. Chcę krzyczeć, płakać, a jednocześnie chcę wrócić do niego i kazać skończyć to co zaczął, bo moja skóra nadal płonie, na dole czuję nadal wilgoć po jego pieszczotach, a w środku coś boli mnie od braku jego bliskości.

W sumie mogę się cieszyć, że znalazła nas ona, a nie jego babcia, albo mama, albo...

Alex.

Cholera Alex!

Niedzielny ranek

Prawie w ogóle nie spałam, ale wstawać spod mojej jedynej tarczy ochronnej jaką jest kołdra nie zamierzam. Muszę, ale nie zamierzam. Powinnam. Muszę. Powinnam mieć plan, a jaki jest plan?

Jak powiedzieć chłopakowi, że w domu jego babki o mały włos nie zrobiłabym tego z jego bratem i gdyby nie dziewczyna jego brata pewnie byśmy tego nie przerwali.

Muszę iść na śniadanie!

Aaa nie chce!

Dwie godziny później

To wszystko jest jakieś chore!

Nienawidzę siebie za to jak kłamliwą suką jestem.

Nie powiedziałam mu.

Przyszłam na śniadanie siadając przy stole jak duch i czekając na wygnanie. Wszedł Alex z nic niewiedzącą miną. Sara nie zdążyła mu powiedzieć. Tak pomyślałam.

Pocałował mnie zadał zdawkowe pytania i usiadł obok. Mówił do mnie opowiadał o śnie, śniła mu się plaża...

-Słuchasz mnie? -Alex pomachał mi przed oczyma, skinęłam głową uśmiechając się dla niepoznaki- To o czym mówiłem?

-Opowiadałeś sen-po jego minie widziałam, że nie-przepraszam źle spałam.

Przecież nie mogłam mu powiedzieć. Nie spałam, bo prawie dałam się przelecieć Twojemu bratu w kuchni Twojej babci.

Wszedł Igor spojrzał na Alexa który niedbale przerzucił ramię przeze mnie i zaczął bawić się moimi włosami. Nawet nie spojrzał na mnie.

-Gdzie Sara-babka Zofia patrzyła niecierpliwie

-Musiała wyjechać- zrobiło się cicho. Nie mogłam na niego patrzeć, nagle strasznie zaabsorbowała mnie herbata w filiżance przede mną.

-Wyjechać z Sycylii? Włoch? -W międzyczasie reszta doszła do stołu.

-Kto wyjechał? -pani Ewa rozejrzała się dokoła szybko rozumiejąc kogo brakuje-Sara? Gdzie jest Sara

-Zerwaliśmy-dłoń Alexa zacisnęła się na moim ramieniu.

-Co się stało? -babka Wysocka spoglądała na niego z uniesioną brwią, ale na chwilę przerzuciła wzrok na mnie to było zaledwie kilka sekund, ale obie znałyśmy przyczynę jej wyjazdu.

-Po prostu nie byliśmy sobie pisani, czy to jest wystarczające?

-Igor nie złość się, ale co mogło się takiego wydarzyć, że...- jego mama była wściekła

-To naprawdę nie wasza sprawa! -zapadła cisza. Nieśmiało podniosłam wzrok, na Igora który wpatrywał się we mnie przenikliwie.

-Igor ma rację-Pan Jan sięgnął po świeże, jeszcze ciepłe bułki -Lepiej jedzmy śniadanie-Wszyscy posłusznie sięgnęli po przygotowane rzeczy, ale nikt za bardzo nie miał apetytu. Aby przerwać nieprzyjemną ciszę babka przypomniała wszystkim plan dnia. Około południa większość gości powinna być już na ogrodzie, gdzie będzie lekki brunch, o godzinie czternastej w ogrodzie zimowym dziadkowie ponownie złożą sobie przysięgę, później pierwszy taniec, tort, dużo jedzenia, występ mój i Igora rozpoczynający wieczorny bal.

-Ana dobrze się czujesz? -pan Henryk przyglądał mi się troskliwie. Nagle wszystkie głowy skierowały się na mnie. Od rana czułam się fatalnie, ale myślałam, że to z powodu wczorajszej nocy, braku snu, emocji.

- Troszkę kreci mi się w głowie- było mi strasznie niedobrze, a uderzenia gorąca coraz mocniej pokrywały potem moją twarz.

- Zaniosę Cię do pokoju- Igor już wstawał, ale jego brat zmierzył go ostro wzrokiem.

- Ja to zrobię!

- Nie trzeba ja -czułam jak coraz bardziej kręci mi się w głowie.

- Trzeba! -Igor przyglądał mi się zmartwiony.

-Alex odprowadź Anę do pokoju- babka go ponagliła- a Ty tu zostań, to nie Twoja dziewczyna! - słyszałam, jak go upomniała

- O co wam wszystkim idzie?!- Igor wściekły uniósł głos.

- Dobrze wiesz...- więcej do mnie nie dotarło, zemdlałam.

Państwo Wysoccy zawołali po doktora ten stwierdził odwodnienie. Podłączył mi kroplówkę podał jakiś dziwny płyn i już po godzinie czułam się lepiej. Strasznie mi głupio, czuje się jak kretynka. Wszyscy są dla mnie bardzo mili i opiekuńczy, ale odwodnienie? Narobiłam im kłopotu taką głupotą.

-Chyba powinnam pospać! - spojrzałam na Alexa który siedział przy mnie jak strażnik.

-Zostawię cię, gdyby coś daj znać-pocałował mnie w czoło i odszedł.

Niewiele jednak pospałam, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam przy łóżku Igora. Siedział na krawędzi gładząc moje włosy

-Hej- uśmiechnął się lekko- jak się czujesz?

-Myślałam, że Alex ci powiedział...

-Sam nie wie co gada-przyłożył dłoń do mojego policzka, taki zwykły, a jednak niezwykły gest z jego strony-Jak się czujesz? Nie wyglądasz dobrze

-Dzięki-uchyliłam się, odsuwając jego dłoń. Nie był zadowolony.

-Co powiedział lekarz?

-To może być odwodnienie

-Może...chyba powinien przyjść tu ktoś bardziej kompetentny

-Czuję się już dużo lepiej -uśmiechnęłam się fałszywie-nie przejmuj się dam radę zatańczyć

-Wiesz, że nie o to chodzi, nie będziesz dzisiaj tańczyć, zostaniesz w łóżku-rozkazujący ton jego głosu działał na mnie jak płachta na byka.

Głośno wypuściłam powietrze odwracając od niego twarz.

-Jesteś tak męczący-chciałam zakryć się cała kołdrą, ale mnie zatrzymał,

-Ja?

-Powinieneś już iść

-Nie zamierzam-zmusił mnie, abym na niego spojrzała.

-Po co tu przyszedłeś? -skoro chciał gadać zaczęłam gadać- Czego ode mnie chcesz?

-Martwię się, chyba mam prawo? - zmarszczył brwi zdezorientowany. Nie wiem czy znowu grał czy faktycznie mota się w tym wszystkim tak jak ja.

-Masz prawo?

-Tak-zamknęłam oczy biorąc głęboki wdech

- To pogadajmy, pogadajmy o tym czy Ty się mną bawisz, zwodzisz mnie, robisz ze mnie idiotkę czy coś do mnie czujesz?

- Ja Cię zwodzę? To Ty chodzisz z moim bratem on Cię kocha, a Ty jego czy to nie prawda?

- Wiesz, że nic do niego nie czuję!

-To, dlaczego z nim jesteś!

-Dlaczego Ty byłeś z Sara, skoro chcesz przelecieć mnie!

-Ana, wiesz, że to wszystko jest bardziej skomplikowane!

-Skomplikowany jest rachunek prawdopodobieństwa, życie jest takie jak je sobie poukładasz!

-Ana.

-Chcesz być ze mną czy nie? Czujesz coś do mnie czy chcesz mnie tylko przelecieć i się zabawić? -nie odpowiedział. Łzy napłynęły mi do oczu.

-Wyjdź! -nie zareagował- Wyjdź!

Wściekły uderzył pięścią w ramę łóżka, aż podskoczyłam. Przyglądał mi się z furią, wahając się, ale ostatecznie wyszedł trzaskając drzwiami.

Nie wiem na ile są tu szczelne ściany, ale szczerze wątpię, aby nikt nas nie słyszał.

27.10.2003 Poniedziałek

Czuje jakby część mnie umarła. Czuje się zdradzona, oszukana, przegrana.

Do tego jestem kompletną idiotką!

Jest dopiero kilka minut po północy, ja już od ósmej wieczorem siedzę w pokoju, ale wcześniej przez łzy nie dałabym rady nic napisać.

-Ana mogę Cię prosić na słówko! – Pani Zofia złapała mnie przy brunchu na który zeszłam mimo protestów Alexa i reszty jego rodziny.

Przeszła przez korytarz do małego gabinetu. Czekała tam na nas jej synowa. Pani Zofia oparła się o biurko i przyglądając mi się z wielkim smutkiem zaczęła swoją ewidentnie przyszykowaną wcześniej przemowę.

-Ana powiem Ci coś o czym wydaje mi się, że nie wiesz, niewielu o tym wie, a zdradzenie tego Tobie jest dla nas ciężkie i trochę nieodpowiedzialne. Wiemy jak wiele możemy zapłacić, jeśli ta sprawa rozgłośnie znowu. Dlatego proszę Cię, wiem, że proszę o dużo, ale proszę abyś tego nikomu nie zdradzała-skinęłam głową gdzieś tam głęboko w środku wiedząc o czym chcą mi powiedzieć-Kochana Igor to mój wnuk i kocham go z całego serca równie mocno jak Alexa, ale Alex jest tym dobrym, a Igor... Kiedyś podobnie jak ty była Maria, potem była Jennifer....i wreszcie Agata, kolejna dziewczyna Alexa...

-Ja wiem-przerwałam im- Oni mi o tym mówili, Alex i Igor, ale Igor mówił, że to pomyłka, że...

-Agata była z Alexem-nawet nie zwróciła uwagi na moje słowa- a co to znaczy dla Igora jego kolejnym podbojem, ale Agata nie chciała go. Igor zwabił ją, upił i zgwałcił, a później, gdy dowiedział się, że jest w ciąży dał jej pieniądze na usunięcie dziecka, krótko po tym skoczyła z mostu.

-Ana mówimy Ci to dlatego, że Ci ufamy i dlatego, że nam na Tobie zależy. Zależy nam na Twoim szczęściu i bezpieczeństwie- pani Ewa skierowała się ku mnie, ale odsunęłam się szybko.

-Musiałam ci to powiedzieć nie chcę żebyś powtórzyła los tej dziewczyny. Wierzyłam, że on się zmienił, ale teraz gdy Alex układa sobie życie z Tobą, jest szczęśliwy, Igor znowu wszystko komplikuje. Nie chcemy, nie możemy pozwolić...

- On jest moim synem, ale nie jest dobrym człowiekiem, nie jest kimś na kogo zasługujesz-pierwszy raz widziałam u mamy Igora nie niechęć skierowaną do mnie, a troskę- Przepraszam, że nie przerwałam tego od razu, w chwili, gdy się poznaliście, ale myślałam, że naprawdę czujesz coś do Alexa. Dziś wiem, że naprawdę czujesz coś do Igora. Ja nie jestem o to zła, Igor potrafi być cudowny, ale nawet jeśli zdecydujesz się z nim być musisz znać o nim prawdę.

-Ale on mówił, że nie było dowodów- jąkałam się nie mogąc przyjąć prawdy- że przecież nie wiadomo co dokładnie się stało.

-Ana, Igor to manipulant. Zranił już wystarczająco dużo osób swoim krętactwem. Do tego jest narkomanem, zostanie nim do końca życia, mam nadzieję, że nie wróci już do tego, ale wtedy zatracił się w tym- Pani Ewie głos się załamał- To po części moja wina, to wszystko, ale...

-Przepraszam ja...-schowałam twarz w dłoniach-Potrzebuję powietrza-ostatnie miesiące płynęły przed moimi oczami. Pamiętam, jak zareagował na wieść o Darku, jak go uderzył jak mówił „za gwałt nie ma wytłumaczenia", pamiętam, jak opowiedział mi o Agacie, a ja odrzuciłam wersję Alexa i ślepo uwierzyłam jemu, pamiętam jak pierwszy raz mnie pocałował i nasz ostatni pocałunek...

Skierowałam się w stronę drzwi czując wściekłość, żal, nienawiść, bezsilność krążące w mojej krwi.

-Ana! - Igor siedział na patio, widząc moje zdenerwowanie podszedł do mnie-Ana co się stało...

-Zostaw mnie!

-Ana! -spojrzał na matkę i babcie, które wyszły za mną-Co wy zrobiłyście!?

- To co Ty powinieneś zrobić już dawno...-słyszałam ich kłótnię, ale ich słowa nie docierały do mnie. Chciałam do domu, do babci, zakopać się głęboko w łóżku i wyjść z niego, gdy to wszystko minie. Pan Jan wszedł między Igora, a jego matkę uspokajając ich, bo ogród był wypełniony gośćmi.

Chciałam iść na górę do pokoju, ale Igor mnie zatrzymał.

-Ana-złapał mnie za łokieć, jego dotyk mnie palił, ale nie było to uczucie z nocy. Był to palący ból przechodzący przez skórę prosto do mego serca-To było dawno temu byłem wtedy innym człowiekiem, wiem, jak to wygląda, ale nie znałaś mnie w tamtym czasie...-brakowało mi powietrza. Jego bliskość tak mnie dusiła czuła jakby ktoś zaciskał mi dłonie na gardle- Nie ma dowodów, ja wiem co one Ci powiedziały, ale Ana spójrz na mnie-resztkami sił podniosłam na niego twarz-Ana kocham cię!

-Nie rób tego! -wyrwałam się i pobiegłam przed siebie. Przeszłam obok tłumu kierując się na drugą stronę ogrodu, gdzie stała budka ogrodnika. Usiadłam za nią na trawie, opierając głowę o deski. Nie zważałam na sukienkę, buty, włosy czy makijaż, było mi wszystko jedno. Chciałam zniknąć. I dziesięć może piętnaście minut myślałam, że mi się udało, ale wiedziałam, że w końcu będę musiała wstać i zmierzyć się z rzeczywistością. Weszłam do domu, od tyłu, przez kuchnię prosto do mojego pokoju, gdzie na jego środku stał Igor.

-Wyjdź-drzwi powoli zaczęły się zamykać- Proszę Cię wyjdź! -trzasnęły, zatrzaskując się.

-Ana ja muszę z Tobą porozmawiać-ton jego głosu łamał moją barierę, ale na szczęście myślałam w miarę rozsądnie.

-Nie mam czasu, muszę zacząć się przygotowywać, za chwilę zaczyna się uroczystość.

-Mam w dupie tę uroczystość i tę rodzinę! - wściekły skierował się ku mnie. Bezradna zaczęłam rozpinać sukienkę, która powoli opadła wokół mnie, wyjęłam spinki, a włosy kaskadą osłoniły moje ramiona i piersi zdjęłam buty, chciałam rozpiąć stanik wtedy mnie zatrzymał.

-Nie dotykaj mnie! -krzyknęłam

-Ana chcę porozmawiać-trzymałam dłonie z tyłu na zapięciu stanika, a on stał tuż przy mnie, tak blisko, że czułam jego oddech, a na tyle daleko, że mnie nie dotykał-musisz mnie wysłuchać.

-Igor nie wierzę w żadne Twoje słowo, bawisz się mną od początku, grasz moimi uczuciami jak zabawką, jesteś dupkiem, a później kładziesz mnie do łóżka, odpychasz i całujesz, zwodzisz i zostawiasz z niczym-wypuściłam powietrze, razem z resztą energii-Rano na łóżku chciałam żebyś powiedział, że coś do mnie czujesz, że coś dla Ciebie znaczę-usiadłam na podłodze, a on obok mnie-Nie potrzebowałam wiele-miałam głowę schowaną między kolanami, a łzy ciurkiem leciały mi po policzkach-chciałam tylko usłyszeć, że Ci zależy- spojrzałam na niego chciał otrzeć moje łzy, ale nie pozwoliłam mu. Nie dlatego, że się go bałam, ale dlatego, że dotyk przemawia bardziej niż słowa -A Ty teraz gdy wszystko się rozpada mówisz, że mnie kochasz, to jest dalsza Twoja gierka?

-Ana ja...

-Wiesz na sto procent, że jej nie zgwałciłeś? -patrzył mi głęboko w oczy

-Nie wiem-czułam, że sprawia mu to ból, ale musiałam pytać dalej.

-Czyli skłamałeś mi wtedy-to nie było pytanie, ale usłyszałam jasne potwierdzenie.

-Wtedy na moście, gdy powiedziałam Ci, że coś do Ciebie czuje, że wydaje mi się, że coś między nami jest zaprzeczyłeś, skłamałeś?

-Tak-chciał coś dodać, ale mu przerwałam.

-Czyli tamten pocałunek, te dwuznaczności, flirt...to wszystko nie wymyśliłam sobie tego...

-Ana.

-Czyli tak jak mówię cały czas się mną bawisz-zaśmiałam się chociaż łzy dalej płynęły-Szkoda, że w kuchni przerwała nam Sara-już na niego nie patrzyłam, nie mogłam- Miałbyś skończone zadanie. Zaliczona.

-Co? O czym Ty mówisz?

-Czy nie oto chodzi? -wstałam zdjęłam stanik i skierowałam się do łazienki-Zaliczyć mnie, jak Agatę i te przed nią. Udowodnić Alexowi, że masz racje, udowodnić sobie, że masz racje? -zatrzymałam się w drzwiach odwracając ku niemu. Patrzył na mnie udręczony, ale tym razem to na mnie nie zadziałało -Chcesz to chodź-zdjęłam majtki-Dokończ zadanie-mierzyliśmy się wzrokiem-Nie? -odczekałam chwilę, chciałam, żeby zrobił cokolwiek, a jednocześnie błagałam w duchu, żeby nie robił nic, bo się ugnę- To wyjdź i więcej się do mnie nie zbliżaj!

Było pięknie, rodzinnie, przytulnie, romantycznie. Był marsz weselny i piękna młoda para, przysięga, dużo słów o miłości, wierności, zaufaniu, oddaniu. Był tort i pierwszy taniec, były toasty.

Był Alex trzymający mnie za rękę i Igor wpatrujący się w moją twarz szukając nie wiem czego.

Nie zatańczyliśmy, nie pozwoliłabym mu się do mnie zbliżyć, na szczęście nawet nie próbował.

Alex nie odstępował mnie na krok. Nie pytał też co się stało nie wiem, czy wie czy nie. Chyba ciężko było nie zauważyć tego cyrku w trakcie brunchu, nie mówiąc o naszej kłótni w pokoju. A może ściany są tu na tyle grube...

To był piękny dzień, naprawdę cudowny.

Chcę do domu!

28.10.2003 Wtorek

Nie wiem, czy wytrzymam do jutra!

Wczorajszy i w sumie dzisiejszy cały dzień, spędziliśmy na plaży. Powiedziałam Alexowi, że nie czuję się najlepiej i oboje stwierdziliśmy, że będziemy odpoczywać i łapać promienie słonka przed powrotem do mocno jesiennej i zimnej już Polski. Alex nie pyta czemu nie mam humoru, nie sądzę, żeby wiedział o wszystkim, bo przy dzisiejszym śniadaniu był mocno zaskoczony, gdy Pan Henryk powiedział, że Igor chciał bardzo wylecieć już w poniedziałek do Polski, ale najbliższy lot jest dopiero nasz w środę. Chciał uciec.

Na szczęście Igor unika mnie równie mocno jak ja jego. Nie jada z nami posiłków, nie próbuje się skonfrontować. Cieszę się, chociaż boli mnie wszystko, bo wiem, że miałam rację. To wszystko była gra, a ja głupia dałam się nabrać.

Część mnie miała jednak nadzieję, że to jedno wielkie nieporozumienie. Teraz już nie mam tej nadziei.

Pewnie to dobrze, chociaż nie czuję się w ogóle dobrze.

Pani Zofia i Ewa patrzą na mnie z litością, jak na pobitego psa. A to ostatnie czego teraz potrzebuję. Mimo wszystko cieszę się, że nie powiedziały nic Alexowi. Muszę sama mu wszystko wyjaśnić na spokojnie po powrocie do domu.

Nie wiem jeszcze na jakie „wszystko" się zdecyduję. Wydaje mi się, że pewne rzeczy dla ogólnego dobra powinnam zachować dla siebie. Alex nie musi wiedzieć, jak podłą istotę wybrał sobie na dziewczynę.

Przeczuwam, że on już coś wie albo przynajmniej czegoś się domyśla, bo w ciągu ostatnich dwóch dni stał się bardziej obojętny, mniej natarczywy, jakby odsunął się ode mnie. Nie przeszkadza mi to jednak, a nawet cieszy, bo nie komunikujemy zbyt wiele. A ostatnie czego bym chciała to wymyślanie kolejnych kłamstw.

29.10.2003 Środa

Jeszcze kilka godzin i wracam do domu!

Widziałam Igora dzisiaj rano, obserwował mnie z okna, gdy byłam w ogrodzie. Później zjadł z nami pożegnalny obiad. Na szczęście w trakcie jego trwania nikt mnie o nic nie pytał i całą moją uwagę mogłam poświęcić na dziwnie wyglądające, ale pyszne danie z makaronu. Grzebałam w talerzu tak długo, dopóki nie dotarło do mnie, że wszyscy czekają, aż skończę.

Nieuniknione jest, że zobaczę go jeszcze na lotnisku i w samolocie, ale co potem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro