Rozdział III
Zrozumiałam, że doszliśmy gdy lokaj otworzył drzwi i powiedział:
-Oto pokój panienki. Za chwilę przyniosę panience piżamę. - powiedział, pokłonił się i wyszedł.
Rozejrzałam się. Pokój był naprawdę piękny. Cały kremowy. Naprzeciwko drzwi przez które weszłam znajdowało się duże okno, zasłonięte zasłoną. Po lewej stronie były zamknięte drzwi, prawdopodobnie prowadzące do łazienki. Po ich lewej stronie znajdowała się komoda, toaletka i wąska szafa. po drugiej stronie stało ogromne łoże z baldachimem, a po jego obu stronach etażerki. Przed łóżkiem stała mała sofa z rzeźbionymi podłokietnikami. Stałam tak zapatrzona w ten śliczny pokoik, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Odskoczyłam zaskoczona, ale po chwili zaprosiłam lokaja do środka.
- Przyniosłem panience piżamę. Mam zawołać pokojówkę by panience pomogła? - Zdziwiłam się, ale pokręciłam głową - W takim razie zostawiam panienkę. Dobranoc.
Ukłonił się i wyszedł. Spojrzałam na piżamę. Była to długa koszula nocna. Przebrałam się szybko i wskoczyłam do łóżka. Było bardzo wygodne, ale nie mogłam zasnąć. Cały czas rozmyślałam o zaistniałej sytuacji. Nie mam bladego pojęcia co się dzieje. Czyżbym cofnęła się w czasie? Wszystko na to wskazywało. A ta dziewczyna. Louice. Wyglądała na młodszą ode mnie, ale chyba ją polubię.Ciekawe co będzie dalej... W końcu odpłynęłam w błogosławiony sen.
Obudziło mnie światło i odgłos rozsuwanych zasłon. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tego samego lokaja, co wczoraj odprowadzał mnie do sypialni. Ukłonił się i powiedział:
-Nie przedstawiłem się panience wczoraj. Nazywam się Leon, i będę lokajem panienki. Przyniosłem panience ubrania. Czy mam zawołać pokojówkę, by panience pomogła?
Spojrzałam na przygotowane przez niego ubrania. Nie miałam bladego pojęcia jak to założyć, więc pokiwałam głową i wydukałam ciche "proszę". Nie czuję się za dobrze w jego towarzystwie. Jest taki... Idealny.
- Dobrze, ubrania zostawię tutaj, a jak się panienka ubierze, to zaprowadzę panienkę na śniadanie. - Odłożył ubrania na sofę i wyszedł z pokoju.
Nie czekałam długo. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Zaprosiłam pokojówkę do pokoju. Pomogła mi się ubrać, i zrobiła fryzurę. następnie postawiła mnie przed lustrem. Zaparło mi dech w piersi. Nigdy nie ubierałam sukienek, ale w tej wyglądałam dobrze. Nie poznałam siebie. Miałam na sobie śliczną błękitną sukienkę do połowy łydek, z pasem materiału w talii, przyozdobionego białą różą. U dołu sukienki była biała falbanka. Nie miała rękawów, natomiast jako uzupełnienie były białe rękawiczki bez palców. Moje niesforne blond włosy były zaplecione w warkocza, opadającego na moje prawe ramie. Do włosów miałam wpiętą spinkę w kształcie białej róży. Moje szare oczy, wyglądały na jaśniejsze. Nigdy nie byłam tak pięknie ubrana i uczesana.
- Jak się panience podoba? - Spytała się pokojówka.
-Jest... prześliczna.
- Bardzo się cieszę - Uśmiechnęła się - Nazywam się Marlene, proszę mnie zawołać, jakby panienka potrzebowała pomocy.
- Dobrze, dziękuję Marlene. -Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę! - zaprosiłam do pokoju. Byłam na prawdę bardzo szczęśliwa!
Do pokoju wszedł Leon. Ukłonił się i powiedział:
- Wygląda panienka prześlicznie. Czy jest panienka już gotowa?
- Tak - odpowiedziałam
- Zapraszam zatem na śniadanie.
Szliśmy pięknie ozdobionym korytarzem, po czerwonej wykładzinie. Po obydwu stronach wisiały obrazy, a na stoliczkach stały kwiaty.
________________________________________________________
Chłe, Chłe, Chłe. Nie ma dalej. Jest TVN! Nie no, chce robić rozdziały po ok. 500 słów ( bez tej bezsensownej notatki:)) No tak. Wiecie jak to jest, szkoła i te sprawy.... No ale jest! A teraz specjalnie dla Izy: Zawartość Sebastiana w opowiadaniu wynosi 0 (No bo bym spaprała:() Papatki, moje arbuziki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro