Rozdział II
Jakiś dziewczęcy głos krzyknął. Obudziłam się i sama krzyknęłam. Leżałam na łóżku, ale nie na moim białym jednoosobowym łóżku tylko na jakimś wiktoriańskim łożu z baldachimem. Obok mnie siedziała dziewczyna w wieku około czternastu lat. Nie mogę zaprzeczyć. Jest piękna. Jej brązowe włosy, spięte w luźny warkocz opadały na prawe ramie dziewczyny. Skórę miała bardzo bladą. Ubrana była w długą koszulę, a nogi miała pod kołdrą. Jednak najbardziej zdziwiły mnie jej oczy. Miała je duże, w tak intensywnym kolorze zieleni, że wyglądało to wprost nienaturalnie. Gapiłam się na nią, a ona na mnie. To ona pierwsza wyrwała się z odrętwienia.
- Co ty tu robisz! Kim ty jesteś! - krzyknęła. Ok, może i jest ładniejsza, ale żeby tak krzyczeć!?
- Może ty mi wyjaśnisz? Ja spokojnie spałam w moim domu, i nagle pojawiłam się tu. Gdzie my w ogóle jesteśmy? - mój głos z krzyku przechodził do szeptu. Miałam ochotę płakać. Naprawdę się bałam, jednak następne słowa brązowowłosej sprawiły że naprawdę po moich policzkach popłynęła łza:
-Jesteśmy w stolicy Alystrii, Sylvain. - Ona również się uspokoiła, musiała widzieć jak bardzo się bałam - Posłuchaj, pewnie jesteś zmęczona, poproszę służbę żeby odprowadziła cię do pokoju, a wszystko wyjaśnimy sobie jutro, dobrze?
Pokiwałam głową. Do przyjścia lokaja siedziałyśmy w ciszy. Gdy rozległo się pukanie do drzwi, dziewczyna odpowiedziała "proszę" i młody chłopak wszedł do pokoju. Miał krótkie czarne włosy, i szare oczy. Ubrany był w koszulę i czarne spodnie, prawdopodobnie założone na szybko, bo prawa nogawka spodni zawinęła się o czarne buty do kostki. Pokłonił się i powiedział:
- Witam księżno, panienko. Zaprowadzę panienkę do pokoju. - po czym podał mi rękę, którą nieśmiało chwyciłam, i pomógł mi wstać.
Po drodze zastanawiałam się nad tym wszystkim. Dlaczego on powiedział do niej "księżno"? Postanowiłam się zapytać:
-P-przepraszam... - Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Był ode mnie dużo wyższy, więc nachylił się lekko i zapytał:
- O co chodzi, panienko?
- Czy mogłabym się zapytać, kim jest dziewczyna, z którą byłam w pokoju? - wyglądał na zdziwionego, ale szybko odpowiedział:
- To jest księżna Louise Astral. - Byłam bardzo zdziwiona jego słowami. Księżna? O co chodzi?
- A kto to jest księżna? - zapytałam z czystej ciekawości, bo w sumie nie wiedziałam. Niezbyt interesowałam się historią. No właśnie! Historią. Więc dodałam po chwili. - I który mamy rok?
- Była narzeczoną księcia, jednak zarówno książe, jak i król, zginęli w trakcie wyprawy. Od tamtego czasu to księżna Louice włada krajem. Mamy 1762 rok.
Jego słowa sprawiły że prawie upadłam. Na szczęści podtrzymał mnie. Na jego pytanie, czy wszystko ze mną w porządku odpowiedziałam, że tak, i że jestem tylko troszkę zmęczona. Resztę drogi do pokoju przeszłam bijąc się z własnymi myślami.
_____________________________________________________________________________________
Cześć! Jestem! Tak tak, wiem długo nie było, ale po 2 tygodniach choroby mam do napisania 5 sprawdzianów i masę kartkówek. Mam nadzieję że się podoba i trzymajcie kciuki za naprawdę przystojnego kamerdynera ( Który nie ma na imię Sebastian :)) Papatki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro