Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🖤66🖤

Opisane trochę bez ładu i składu, przez to, że nie mogę zebrać myśli, bo jak tylko o tym myślę to czuję, jak robię się czerwona ze wstydu...

Już pisałam, że miałam bardzo udanego sylwestra. Spędziłam go z moim przyjacielem W. i jego przyjaciółką. Bardzo dobrze czułam się u niego w domu i zakosiłam mu różowe uszka kotka.

Nawet się załapał na zdjęcie, dolny prawy róg xD
A może to jego przyjaciółka, nie wiem

(moja fryzura umarła, ale co ja poradzę jak wszyscy mnie po włosach miziają)

Oczywiście o godzinie 22  zachciało mu się iść do żabki po picie (serio, jakby nie mógł pić wody), a że mieszka na takim trochę zadupiu to do żabki była chwilą drogi. Godzina 22, sylwester. Huk, przeraźliwy. Myślałam, że się tam zsikam ze strachu. Jak wreszcie dotarliśmy do tej żabki, mijając przy okazji parę nieprzyjemnych typków, nastąpiło godzinne kontemplowanie półki sklepowej w dziale napoje. Miałam ochotę ich zadusić. Zbliżamy się do punktu kulminacyjnego tej jakże ciekawej przygody. Wreszcie sobie coś wybrali, więc podchodzimy do kasy. Przy kasie taki sobie chłopaczek, lat ok. 25 i jego kumpel, wiek podobny. Lekko już wstawieni, pomimo, że w pracy.
- Dobry wieczór
- Dobły wieczórrr, łoo ajakie ty masz ładne uszszszka - odpowiedział nam lekko pijacki bełkot
Oczywiście ja, jak to ja, zarumieniłam się. Wypełzł mi taki rumieniec, że chciałam się zapaść pod ziemię. Wręcz czułam jak się spalam.
- Eee, nooo, dzięki?
- Łoo, a teraz jeszcze bałdziej.
Mój przyjaciel chyba chciał mnie dobić i posmyrał mnie za kocim uchem
- O daj ja też chcę dotknąć! - koleś zza lady już zaczął wyciągać łapy do mojej głowy. Zapalił mi się alarm. Czas przejść do defensywy. Zbliżyłam się do przyjaciela, położyłam mu głowę na ramieniu, przybrałam najbardziej romantyczny wraz twarzy na jaki mnie było stać i powiedziałam:
- Niestety, ale to jest... - zrobiłam pauzę i odwróciłam twarz do W.
-...tylko dla niego.
Oczywiście mój przyjaciel przybrał postawę, która wręcz krzyczała "F*ck yeah, i co teraz przegrywy?" Miny gości zza lady, bezcenne haha. Wreszcie się odezwał ten drugi koleś.
- Widzisz? To nie dla ciebie! - po czym rzucił się mu na plecy. Tak niby po przyjacielsku.
- GEJOWO - W. zakończył naszą rozmowę w żabce.
Wyszliśmy jak najprędzej zostawiając dwóch potpitych gości z minami "co tu się właśnie stanęło".
W tej żabce, nie pojawię się już nigdy...

Zażenowana
Mayumi Hikoori

P. S. Trzeba było zarządać jakiegoś numeru pracownika, albo nazwiska i podawalić go do przełożonego
P. P. S. Mam ferie! Yaay! Ale jak sobie pomyślę ile przedmiotów muszę zaliczyć po feriach, to chcę umrzeć

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro