Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Miasto... miłości?" cz.1

-Chwila, chwila, wait.... Po pierwsze-nabrałam powietrza do ust, nadal będąc zdziwiona całą sytuacją- Czy to prank? Po drugie, kto załatwił bilety, po trzecie, gdzie będziemy spać, i po czwarte...-na chwilę ucichłam, by wykrzyczeć po sekundzie- JAK?!
-[T/I], spokojnie-odparł Edd, siadając na kanapie z puszką Coli, po czym dodał- 1. Nie, 2. Matt, 3. W hotelu, najlepszym ze wszystkich, 4... MAGIA!
-Aaaaa, kiedy jedziemy-Tom zadał krótkie pytanie, biorąc łyk Smirnoffa, i obejmując mnie ramieniem.
-Aaaa.... Hehe... -zaśmiał się nerwowo brunet- Wiecie.... Za 4 dni....?-wykrztusił i podrapał się po głowie, robiąc niewinną minkę.
-CO?!- ja i Tord krzyknęliśmy jednocześnie.
-Ale, Matt naprawdę nic nie mówił? Bo on tam ma sesję zdjęciową, czy coś...
-Ja gram w filmie Eddku!-przerwał mu rudzielec, i strzelił focha. W tym czasie, ja i Rogacz pobiegliśmy do naszego pokoju, wyciągnęliśmy walizki spod łóżka, i zaczęliśmy pakować potrzebne nam ubrania. Po chwili, zdałam sobie sprawę, z tego, że mam tylko jeden "stylowy" zestaw, i muszę (znowu) jechać do sklepu.
-Emmm.... Tord?
-Tak, gwiazdeczko?
-Możemy jechać... na zakupy???
-Tak, sam chciałem... Powiedz, że my idziemy, jak ktoś jeszcze chce, to ma iść do auta, ok?
-Tak, tak... Już idę-odparłam, i wyszłam z pomieszczenia. Najpierw udałam się do pokoju Matta. Oczywiście podziwiał samego siebie w lustrze, ale cóż... ludzi nie zmienisz, prawda?
-Hej, Matt, jedziesz na zakupy...?
-Nie, nie muszę. Wczoraj byłem-mruknął rudzielec, i powrócił do swojej wcześniejszej czynności. Zamknęłam drzwi, i poszłam do Edda. Kiedy zapytałam się, czy chce iść ze mną i Tordem na zakupy, odparł, że musi robić coś bardzo, ale to bardzo ważnego, i nie powie mi co. Nah. Został jeszcze Tomek. Lekko zapukałam, i usłyszałam ciche "Proszę". Bez wahania weszłam do pokoju chłopaka.
-Tom, chcesz iść ze mną i Tordem na zakupy?
-Hmm.... Z tym komuchem, nie, ale jak ty tam idziesz, moja droga, to bardzo chętnie-rzekł szatyn, wstał i podszedł do mnie. Lekko mnie pocałował w usta, złapał za rękę i pociągnął do wyjścia. Zeszliśmy po schodach, Tord już czekał w wozie. Ja usiadłam z przodu, a Tom na tyłach. Podróż minęła szybko.

~~~~~~~~~Po zakupach~~~~~~~~~

Weszłam do domku z 24 torbami, w których znajdowały się ubrania zakupione dla mnie przez chłopaków. Chciałam to sama kupić, ale oni musieli się popisać i takie tam... Udałam się do pokoju, torby rzuciłam na kanapę, a sama walnęłam się na łóżko. Po chwili, do pokoju wszedł Tord. Nie miał na sobie bluzy, tylko szary T-shirt. Udawałam, że śpię. Nie zauważył tego, że mnie obudził. Podszedł do łóżka, położył się obok mnie, i objął rękami. Poczułam, że przybieram kolor pomidorka. Chłopak wtulił się we mnie i zasnął, ja chwilę później również...

~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka, wiem, że dość długo nie wrzuciłam kontynuacji, ale sprawdziany w szkole jeszcze mamy. Kolejny rozdział chyba dzisiaj około... sama nie wiem.... dzisiaj i tyle xd Wow, jestem szczęśliwa, że tak szybko wbijacie mi te gwiazdki, i wyświetlenia xd Nie zaprzestajcie tej czynności. Dobranoc :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro