"Miasto... miłości?" cz.1
-Chwila, chwila, wait.... Po pierwsze-nabrałam powietrza do ust, nadal będąc zdziwiona całą sytuacją- Czy to prank? Po drugie, kto załatwił bilety, po trzecie, gdzie będziemy spać, i po czwarte...-na chwilę ucichłam, by wykrzyczeć po sekundzie- JAK?!
-[T/I], spokojnie-odparł Edd, siadając na kanapie z puszką Coli, po czym dodał- 1. Nie, 2. Matt, 3. W hotelu, najlepszym ze wszystkich, 4... MAGIA!
-Aaaaa, kiedy jedziemy-Tom zadał krótkie pytanie, biorąc łyk Smirnoffa, i obejmując mnie ramieniem.
-Aaaa.... Hehe... -zaśmiał się nerwowo brunet- Wiecie.... Za 4 dni....?-wykrztusił i podrapał się po głowie, robiąc niewinną minkę.
-CO?!- ja i Tord krzyknęliśmy jednocześnie.
-Ale, Matt naprawdę nic nie mówił? Bo on tam ma sesję zdjęciową, czy coś...
-Ja gram w filmie Eddku!-przerwał mu rudzielec, i strzelił focha. W tym czasie, ja i Rogacz pobiegliśmy do naszego pokoju, wyciągnęliśmy walizki spod łóżka, i zaczęliśmy pakować potrzebne nam ubrania. Po chwili, zdałam sobie sprawę, z tego, że mam tylko jeden "stylowy" zestaw, i muszę (znowu) jechać do sklepu.
-Emmm.... Tord?
-Tak, gwiazdeczko?
-Możemy jechać... na zakupy???
-Tak, sam chciałem... Powiedz, że my idziemy, jak ktoś jeszcze chce, to ma iść do auta, ok?
-Tak, tak... Już idę-odparłam, i wyszłam z pomieszczenia. Najpierw udałam się do pokoju Matta. Oczywiście podziwiał samego siebie w lustrze, ale cóż... ludzi nie zmienisz, prawda?
-Hej, Matt, jedziesz na zakupy...?
-Nie, nie muszę. Wczoraj byłem-mruknął rudzielec, i powrócił do swojej wcześniejszej czynności. Zamknęłam drzwi, i poszłam do Edda. Kiedy zapytałam się, czy chce iść ze mną i Tordem na zakupy, odparł, że musi robić coś bardzo, ale to bardzo ważnego, i nie powie mi co. Nah. Został jeszcze Tomek. Lekko zapukałam, i usłyszałam ciche "Proszę". Bez wahania weszłam do pokoju chłopaka.
-Tom, chcesz iść ze mną i Tordem na zakupy?
-Hmm.... Z tym komuchem, nie, ale jak ty tam idziesz, moja droga, to bardzo chętnie-rzekł szatyn, wstał i podszedł do mnie. Lekko mnie pocałował w usta, złapał za rękę i pociągnął do wyjścia. Zeszliśmy po schodach, Tord już czekał w wozie. Ja usiadłam z przodu, a Tom na tyłach. Podróż minęła szybko.
~~~~~~~~~Po zakupach~~~~~~~~~
Weszłam do domku z 24 torbami, w których znajdowały się ubrania zakupione dla mnie przez chłopaków. Chciałam to sama kupić, ale oni musieli się popisać i takie tam... Udałam się do pokoju, torby rzuciłam na kanapę, a sama walnęłam się na łóżko. Po chwili, do pokoju wszedł Tord. Nie miał na sobie bluzy, tylko szary T-shirt. Udawałam, że śpię. Nie zauważył tego, że mnie obudził. Podszedł do łóżka, położył się obok mnie, i objął rękami. Poczułam, że przybieram kolor pomidorka. Chłopak wtulił się we mnie i zasnął, ja chwilę później również...
~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka, wiem, że dość długo nie wrzuciłam kontynuacji, ale sprawdziany w szkole jeszcze mamy. Kolejny rozdział chyba dzisiaj około... sama nie wiem.... dzisiaj i tyle xd Wow, jestem szczęśliwa, że tak szybko wbijacie mi te gwiazdki, i wyświetlenia xd Nie zaprzestajcie tej czynności. Dobranoc :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro