"Mam zwidy?"
-[T/I], co ty tu... Przecież ty... Jak...?!-widocznie był naprawdę mocno zdziwiony tą sytuacją, tak samo jak Matt, który po nim wszedł do domu.
-Jest ok, nawet nie wiem co się...-nie dokończyłam, bo chłopak obdarował mnie ogromnym przytulaskiem. Po raz pierwszy widziałam Toma, który był TAK BARDZO SZCZĘŚLIWY.
-Ja chyba mam zwidy! Ona żyje, ona naprawdę żyje!-czarnooki krzyczał tak głośno, że przyszedł Eduardo.
-Co się stało, że ten... przygłup, tak drze ry... znaczy mord... znaczy twarz?! Iii dlaczego tuli tą anielicę...?
-Po pierwsze, Eduardo...! *muzyczka theme* Po drugie, Tom to nie przygłup i ta anielica ma imię, a mianowice [T/I]. Nie oddychała przez dwie godziny, i myśleliśmy że nie żyje, ale się obudziła...-warknął Edd.
-Czy śliczna panienka nie chce...-powiedział Eduardo, i zrobił lenny face, na swojej brzydkiej mord... twarzy.
-Tord...?-zawołałam rogacza, a on od razu zbiegł po schodach. Kiedy zobaczył Eduardo, chyba się mocno wkur...rzył... Bo wziął go za fraki, i wypierdo....niczył go z domu.
-Co chciałaś?
-Żebyś wywalił tego dupka z domu, ale zrobiłeś to bez mojej prośby... Więc dzięki :*-podeszłam do niego, i dałam mu buziaka w policzek.
-Ide rysować Edd, jak ktoś coś chce, siedzę w pokoju przed biurkiem...-powiedziałam i udałam się do mojego i Torda pokoju. Rysowałam tak do 14:38, aż w pewnym momencie do mojego pokoju wszedł Edd.
-Siostrzyczko, mogę Cię prosić na sekundę?
-Tak Edd, a co się stało?-zapytałam.
-Po prostu chodź-mruknął i wyszedł. Ja tylko poszłam za nim. Chłopak skierował swoje kroki na poddasze, a ja z mim. Stanął przy drzwiach od strychu i poczekał na mnie. Kiedy przyszłam, otworzył je. Ujrzałam...
()()()()()
Hejka, powiem jedno. Zaraz kolejny rozdział xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro