rozdział 29
Gdy obudziłam się rano patrzyła na mnie para brązowych oczu.
-hej Satoshi- przetarłam oczy rękami-co tak wcześnie?Przecież dzisiaj mam szkołę?
-no tak-odparł delikatnie zasmucony
-hej nieprzejmuj się- delikatnie pogłaskałam go po głowie.Jego czapka leżała obok łóżka-jeśli będziesz chciał przyjdź pod moją kalasę
-a co z pikachu i Leafią?
-idą ze mną.Idę się przebrać.
wróciłam do pokoju w mundurku szkolnym i wziełam plecak z książkami
-Leafia ,pikachu idziemy! Do potem Satoshi!
pikachu wskoczył ną moje ramię ,a Leafia szła po mojej lewej "pierwszy mam angielski czyli mam ,,wolne""
-dzisiejszy temat to...
"nudy!Leafia i pikachu już śpią z nudów coś wogóle się wydarzy?"
-hej...co taka zamyślona?
-wiesz przecież...
-gdzie go zostawiłaś?
-w pokoju ,ale gorzej jak wyjdzie...
-uroczo śpią -chłopak wskazał na stworki-ten żółty chyba cię lubi
-chyba tak. Mam nadzieję ,że nic mu się nie stanie...
-przecież jest starszy
-niby tak...
-no widzisz ,poradzi sobie.
-obyś miał rację...
-będzie ok.
Leafia leniwie się przeciągneła,nasłuchując swoimi liściastymi uszami dźwięki z korytarza.Pikachu także otworzył oczy
-co się dzieje?
~leaf
-wracam potem
-mogę na chwilę wyjść!
-jasne,jasne
-chodźcie
wyszłam przed klasę.Pod nogami przebiegło mi coś żółtego
-ratuj!Pikachu!
-co jest?!-odpowiedź dała się sama. Za chłopakiem biegł ktoś z innej klasy i krzyczał coś o badaniach- uciekaj.Pikachu electro webb!Leafia swift!
połączenie ataków unieruchomiło go.
-Leafia charm ! Biegniemy za nim!
"czy wbiegł do gabinetu dyrektora?!"
Zapukałam delikatnie do drzwi. Otworzył mi dyrektor szkoły
-Sparkle a ty nie na lekcji?
-przepraszam wbiegł tu może...?- skierowałam wzrok na ,,pikachu" siedzącego na ,,kanapie".Pikachu zaskoczył z mojego ramienia
-więc czego szukasz?
-Satoshi!-podbiegłam do chłopaka i przytuliłam-pikachu wracaj tu- stworek wrócił na ramie
-więc tego szukałaś?
-tak,dziękuje że pan nic nie zrobił.A ty więcej tak nie uciekaj
-poprostu szukałem twojej klasy i jakiś typek chciał mnie badać czy coś...
-wiesz jak mnie przestraszyłeś?
-nie powinnaś być teraz na lekcji?
-a ty w moim pokoju?
-przepraszam za problem dyrektorze już wracamy na lekcje.Ty również.
-chciałem tylko pozwiedzać...
-i wpadłeś w kłopoty...
gdy wyszliśmy trwała przerwa.Korytarze szkoły były zatłoczone
-pilnujcie się trzeba dotrzeć do klasy
-i tobie się tak chcę?
- przypomnę ci , że to nie jest zwykłe liceum.Codziennie jest inaczej...
-co masz teraz?
-podstawy bochaterstwa
- co się tam robi?
-to zajęcia praktyczne czyli np. będziemy walczyć między sobą...
-walczysz? z kim?
-przypadkową osobą z klasy
- trzymam kciuki
-o ile możesz tam wejść
-czemu ,, o ile" ?
-to może być niebezpieczne zwłaszcza dla ciebie
-to co ja mam tam robić
- ogłądać
-dobra idę się przebrać...pikachu zostańcie tu zaraz wracam
Weszłam z Leafią do pomieszczenia
-czemu nagle wyszłaś na angielskim?
-em...nie ważne...co mamy robić?
-znowu walki jakby nie mógł zrobić czegoś innego...
-przynajmniej znowu nie będzie nudno...dobra lecę.Chodź Leafia.
~leaf!
poszłyśmy chłopak i pikachu dołączyli do nas i wyszliśmy na arenę
-więc tu trenujeci?
-tak
-daj z siebie wszystko
-jasne!O ile nikogo nie zabije przypadkiem
-Następna para Sparkle przeciwko Midoryi!
"do dzieła Yuki,Szron pokażemy co potrafimy! Yuki forma duch! Zaczynamy!
Po przyjęciu formy ducha ruszyłam do ataku "być jak Satoshi!Jak na ostatniej wystawie! Zacznijmy od ,,baśniowego wiatru"trzeba stworzyć ,,tornado"
arenę zajęło różowe tornado" dzięki niemu mam przewagę mogę atakować z odległości" Zaczęłam od zamrożenia dołu.Chłopak próbował mnie dosięgnąć nieskutecznie."teraz"kula połączonych ataków wisiała w powietrzu "teraz Leafia!"
-Iron tail!
stworek wskoczył po lodowych drobinkach tornada jej ogon pokrył się stalą i uderzyła celując kule w chłopaka
-Leafia last resort!
olbrzymia ,,gwiazda"uderzyła w kule rozpraszając ją na mniejsze elemęty wywołując olbrzymi ,,pierścień"
-teraz! Energy ball!
leafeon położyła uszy po sobie i skoczyła przeskakując przez ataki jak obręcz.Liść na jej głowie stworzył sporych rozmiarów zieloną kulę.Została odepchnięta.
-Iron tail!
ogon stworka ponownie pokrył się stalą,pchnęła kulę w kierunku chłopaka tym razem trafiła.Nauczyciel zakończył walkę. Leafia stanęła naprzeciwko mnie patrząc swoimi brązowokarmelowymi oczami w moje na tę chwilę różowomiętowe jak moje włosy.
- świetnie ci poszło kochana!-przytuliłam partnerkę.Objęła mnie delikatnie pnączami-partnerko
Podeszłam do zielonowłosego
-to było serio super!
-serio tak uważasz?
-tak...
-wy też...w sensie stanowicie zgrany zespół...
-dzięki
~leaf!
-masz...kogoś...w sensie kogoś na kim się...wzorujecie...w sensie ,,mentora"
-chciałabym stanowić z nią zgrany zespół i lepiej je rozumieć jak...mój brat- spojrzałam na dwa pikachu-przepraszam muszę iść.
Zbiegłam z areny i pobiegłam do wyjścia mijając bez słowa brata i jego partnera.Czułam łzy w oczach .Biegłam za budynek szkoły rosło tam drzewo zwykle wychodziłam na nie teraz nie miałam dość siły.Usiadłam opierając się o pień.
-przepraszam Leafia
~leaf?
Zamknęłam oczy.Przypomniałam sobie Sun'a to znim i Satoshi wszystkiego się nauczyłyśmy gdy ojciec gdzieś wychodził , a matka zajmowała się pracą "zawsze był gdy go potrzebowałam ,a teraz on potrzebuje mnie...szkoda ,że nie wiem jak mu pomóc"
~pika?
-pikachu?Przepraszam ,że uciekłam...-stworek podszedł bliżej dając mi szansę na pogłaskanie.Usłyszałam wołanie brata.Szybko otarłam łzy "nie chcę go martwić ani denerwować"
-Wszystko ok?!Gdzie uciekłaś!?Gdzie jesteś?!
-tu jestem!-wyjżałam zza drzewa
-co się stało?
-nic takiego...poprostu...
-poprostu?
-myślałam ,że...
-co się stało?
-już nic...
-wiesz twoja walka była super i...widać ,że naprawdę wiesz co robić...i...jestem dumny...
-dobrze się czujesz?
-tak...
-chodź odprowadze cię
-dokąd?
-do pokoju...i tak niedługo kończę
-poradzisz sobie?
-nie jestem sama mam przecież swoje stworki i pikachu.Jakbyś chciał wrócić do klasy szukaj albo mnie albo białoczerwonowłosego chłopaka
-zgoda...
-idziemy nie zgób się
Po zamknięciu pokoju udałam się na kilka ostatnich lekcjii "podstawy bohaterstwa dwa razy pod rząd idealnie.Muszę potrenować z Nimphią na tej lekcji mamy wzmacnianie idealny czas na treningi"
-Wiecie co robić.Zaczynajcie!
-Nimphia!-eevee stanęła naprzeciwko mnie-shadow ball!-wskazałam na drzewo przed nami ,gdy kula w nie uderzyła zaczęły spadać gałęzie-quick attack!
Zadaniem stworka było unikanie
-uderz!Duble eage!-eevee uderzyła w drzewo- swift!
gwiazdki prędkości uderzyły w drzewo
-quick attack wokół drzewa!
prąd powietrza krążył wokół drzewa.Zatrzymała się.Świeciła na błękitno.Rosła. Jej ciało stało się biało różowe z jej ucha i szyi wyrastały kokardki ,z których wychodziłe czółki podobne do wstążek, miała niebieskie oczy.
-sylveon-podeszłam bliżej do stworka.
wyjełam swój pokedex i skierowałam na eeveelucje
sylveon
typ:baśń
pokemon splecenie.Podczas wędrówek czóle oplata ramie trenera
-super.To co próba?
~sylv!
-Nimphia fairy wind!
fala wiatru udarzyła w drzewo niemal je łamiąc
-Nimphia świetnie!
-przystań się znęcać nad tym drzewem...
-Nimphia spleć
Sylveon szybko się odwróciła używając swoich czółek do związania
-fairy...
-spokojnie to tylko ja...
-Oh...wybacz...Nimphia puść.
-dzieki...jest silna...
-a proszę... właśnie evoluowała
-co z nimi zrobiłaś?
-zamknęłam w pokoju...nawet był cicho...to u niego nie dokońca normalne-westchnęłam
-przecież nie jest duchem jak ty ,chyba, przecież nic mu się nie stanie w końcu...
-tak wiem jest starszy,ale czuje że muszę ...
~sylv!
-oco chodzi Nimphia?
~sylv!
-zwiąż!Charm...!
-jesteście niebezpieczne idioci !-usłyszałam męski głos
-Oh wybacz, nie lubie być podchodzona od tyłu.Puść Nimphia
~sylv!
-mogłam cię tak zostawić Kacchan.
-oj tak , tak nie dałabyś rad...
-fairy wind!
"tego się nie spodziewał" Chłopak kontrował wybuchami "nie długo to potrwa jego querk jest w rękach"
-żyj to!
-Nimphia chwyć i fairy wind
~sylv!
związała chłopaka swoimi czółkami przytrzymując ręce.Zaczęła wirować chłopakiem tworząc tornado z różowego wiatru
- podajesz się?!
-...
-Nimphia koniec, jest koniec lekcji
Wir wiatru zwolnił po jakimś czasie całkowicie znikając.Chłopak był czerwony ze złości.
-następnym razem pożałujesz!
-ta napew..."muszę wracać"Nimphia wracaj,Leafia biegniemy!-zawróciłam sylveon i ruszyłyśmy w stronę akademika "rozwiązanie problemu...może być tam, gdzie wszystko się zaczęło, ale jeszcze sprawdzę jedno miejsce. Czemu musiałam zostawić ją w pokoju!"-szybciej Leafia!
~leaf!
Przed akademikiem stała ona "matka?!"
-Oh już jesteś...
-co ty tu robisz? "mam nadzieję ,że nie mam przechlapane"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
witam w kolejnym rozdziale
do następnego (już niedługo raczej)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro