Zapis 2 - Dzień 3
– Kapitan Sienna Leśniewska melduje, że wczoraj nic się nie działo, więc nie chciałam zaśmiecać tego dyktafonu nudnymi i nic nie wynoszącymi zapisami. Natomiast dziś jest inaczej. – krótka przerwa na wdech. – Martwię się o Teodora. Nagle przestał się odzywać i dawać jakiekolwiek oznaki życia. Był zdrowym mężczyzną i nie wiemy skąd to zachowa... – monolog przerwał huk, na tyle głośny, iż zagłuszył kobietę, tuż po można było usłyszeć w tle krzyk. – Usłyszałam huk! Tak, to był huk, następnie krzyk przerażenia... – starała się zapanować nad emocjami. – To była Eliza. Coś się jej stało. Chyba. – chwila ciszy. – Nasłuchuję, ale nic się nie dzieje. Wszyscy zamilkli. Ta cisza jest straszna... – ostatnie zdanie szepcze i nie odzywa się przez około pół minuty. – Nie wiem co się dzieje... – ponownie cisza. – Kroki, słyszę kroki. – podejmuje nerwowo. – Trzy osoby. Teodor, Eliza i ktoś nieznajomy... – milczy, prawdopodobnie stara się rozpoznać przybysza. – Kto to...? Dobijają się do drzwi, Teo i Eli starają się mnie uspokoić, mówią, że nadeszła pomoc... – relacjonuje niepewnie. – Tylko skąd? – następuje głośny huk, jakby drzwi zostały wyważone, a zapis kończy się donośnym krzykiem pani kapitan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro