28.10.2020
Tata wraz z bratem znowu musieli iść po zapasy. Niestety te kończą się szybko, a sklepach powoli zaczyna wszystkiego brakować. Staramy się oszczędzać co się tylko da, ale to nie takie proste.
Przez ostatnie trzy tygodnie wyszłam z domu tylko cztery razy, a za każdym razem z tatą. Cały czas trzymałam się niego, na szczęście nikogo, ani niczego nie spotkaliśmy. Właśnie... dziwne. Zawsze jak wychodzę, ulice są puste. Nie ma nawet Old huntera, a tych często się tu spotyka.
Jeśli zaś chodzi o ten pamiętnik, to miałam go regularnie prowadzić, a jest tu ponad miesięczna przerwa... W sumie, to przez ten miesiąc nie wydarzyło się za dużo. Każdy dzień wyglądał podobnie. Pobudka około ósmej rano, bardzo skromne śniadanie, wpatrywanie w okno, mały obiad, ewentualnie wyjście po zapasy lub ponowne siedzenie przy oknie i pójście spać. Nic nadzwyczajnego. Pamiętam jak jeszcze na początku wszystko było normalne. Chodziliśmy z bratem do szkoły, po powrocie czasami zamiast zrobić lekcje oglądaliśmy filmiki na YouTube. Chcieliśmy pojechać na jakiś meet up, ale nie było okazji, a teraz już jej nie będzie... Chciałabym wrócić do tamtych "czasów". Te śmieszne teorie spiskowe o apokalipsie, która nie miała nadejść, witały mnie na stronie głównej. Nie wierzyłam w to. Koniec ludzkości? Jakby ktoś podszedł do mnie dwa miesiące temu i powiedział: "Szykuj się na zagładę", wyśmiałabym go. A teraz? Okazuje się, że miałby rację. Co do tych potworów... Chciałabym móc tu opisać jak wyglądają zarażeni, ale żadnego nie widziałam na żywo. I chyba nie chce.
Obecnie martwię się o tatę i brata. Powinni już wrócić. Nie chcę ich stracić. Jeszcze nie teraz. Idę ich wypatrywać. Może będą potrzebować pomocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro