19.12.2020
Teraz siedzę i myślę o tym, co stało się w nocy. Czy przypadkiem nie był to tylko głupi sen. Jednak z drugiej strony był aż za realistyczny. Zaczęło się od tego, że słyszałam jak coś krąży wokół domku, w którym miałam w planach przenocować. Wolałam nie wiedzieć co to, bądź kto. Siedziałam cicho na strychu i czuwałam, bo kto normalny by zasnął? Po jakiejś godzinie usłyszałam jak po schodach ktoś idzie. Mało tego, poznawałam ten sposób chodzenia, ten krok... mama. To, co po chwili mi się ukazało wywołało u mnie rozpacz. Dopadli ją, a te kroki na zewnątrz to pewnie byli mój tata i brat. Nie chciałam w to uwierzyć. Kiedy ja tak myślałam, mama, a to czym teraz była, zbliżyła się do mnie i zaczęła swoją smutną opowieść. Wiedziała, że powoli sobie nie radzę i postanowiła mi pomóc, mimo, że ledwo może mówić. Opowiedziała mi jak nam przez cały czas pomagali, ten czołg i ,,czyste" ulice to ich sprawka. Nie pozwalali innym do nas dotrzeć... A to wszystko po to, żeby mnie chronić. Niby to ja mogę stworzyć antidotum. Dowiedziałam się również, że to nie potwory. Tylko coś każe im to robić i niektórzy nie potrafią się temu przeciwstawić. To największy problem, ale tego można się pozbyć. Tylko ja mogę ich uratować. Muszę to zrobić. Dla rodziny, ale i dla tych, których nie znam i prawdopodobnie nigdy nie spotkam, dla wszystkich.
____________________
Witam wszystkich czytelników! Tak się zastanawiam czy dalej publikować rozdziały skoro i tak prawie nikt tego nie czyta. Równie dobrze mogę cofnąć publikację, ale czy wy tego chcecie? Piszcie, o ile ktoś to przeczyta.
I... Mam pewniej pomysł. Piszcie co waszym zdaniem stanie się w kolejnych rozdziałach, bo jestem ciekawa ( o ile się one pojawią ) :3
~Teni
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro