09.11.2020
Wczoraj pół dnia zajęło nam przenoszenie wszystkiego, ale udało się. Resztę dnia spędziliśmy na rozmowie, ja i brat z Emilią i Maxem, a nasi rodzice z ich. Czas minął bardzo przyjemnie i dopiero położyliśmy się spać grubo po północy. Spaliśmy w starym skrzydle szkoły na drugim piętrze z trzech. Wspólnie ustaliliśmy, że tak będzie najbezpieczniej. Tak w ogóle, to ten budynek nie należy do jakichś mega małych. Stare skrzydło jak już pisałam ma trzy piętra, nowe posiada dwa, a pomiędzy nimi jest przedsionek i prostopadle do niego jest główne wejście oraz po przeciwnej stronie korytarzk, który jeszcze się rozwidla (to takie jakby skrzyżowanie). Z lewej jest sala gimnastyczna i wyjście na boiska (są trzy), zaś z prawej stołówka, sklepik szkolny, a kiedy pójdzie się schodami na górę, biblioteka, świetlica, pokój pielęgniarki i mała sala z lustrami. W razie czego mamy gdzie i jak uciec, co w razie niebezpieczeństwa jest bardzo ważne.
W nocy obudziłam się i słyszałam jaki mają plan nasi rodzice kiedy nas zaatakują. Chcą nas zabrać na dach i chociażby odwrócić uwagę tych potworów. Tylko... dlaczego nie możemy po prostu spróbować ich jakoś pokonać? Nie rozumiem ich. Może porozmawiam o tym z mamą przy okazji, bo to jest trochę niepokojące... Oby tylko sobie żartowali...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro