07.12.2020
Wczoraj w trakcie drogi zaatakowano nas. Przez te potwory musieliśmy się rozdzielić i wyszło na to, że jestem sama i nie wiem co z resztą. Mamy się spotkać w naszym czołgu, albo przynajmniej w miejscu, w którym go zostawiliśmy. Nie ma pewności czy dalej tam jest. Teraz nie wiem jak będzie wyglądać jutro, a jeszcze 24 godziny temu wszystko było dobrze... Takie życie, muszę ruszać dalej. Nie wolno siedzieć w miejscu, to chyba najgorsza rzecz jaką można teraz zrobić. To tak jakby skoczyć z dziesiątego piętra, śmierć gwarantowana. Ja jeszcze nie mam zamiaru umierać, więc postoje będę ograniczać do minimum. Tylko gdzie idę? Cóż... Chyba przed siebie. Z nadzieją, że znajdę kogoś z bliskich bądź przyjaciół. Nadzieja matką głupich, ale tylko ona teraz każe mi iść, a nie stać w miejscu. Oby była ze mną do końca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro