05.12.2020
Wczoraj w trakcie drogi spotkaliśmy Karola i Michała. Akurat przejeżdżaliśmy niedaleko Warszawy. Wedle naszego planu, zabraliśmy ich ze sobą w dalszą drogę. Obecnie zostało nam jeszcze z pół godziny drogi do Gdańska. Mam nadzieję, że będzie tam coś, dzięki czemu będziemy mogli popłynąć tam, gdzie ustaliliśmy. Jeśli nie... trzeba będzie wykombinować coś innego. Tylko co? I czy wtedy uda nam się przeżyć? Czas pokaże. Jak narazie wszyscy oprócz mnie dostali głupawki. Max i Karol udają powódź, a Michał jest ich ,,łódką". Emilia chyba jest syreną, ale nie jestem pewna. Ta... mamy apokalipsę, a oni dostali głupawki. Ciekawe co jeszcze. Dobrze, że tu nie ma broni palnej. W przeciwnym razie byłoby jeszcze gorzej. Pistolet w rękach debili nie wróży nic dobrego, nawet jeśli nie jest przeładowany...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro