6 października 2004, środa, 15:00
W szkole Marta miała nienajlepszy humor. Ja też. Nie wiedziałam już sama, co powiedzieć. Nadal jest mi strasznie głupio. W dodatku Marcela przeżywała swoje nieszczęśliwe zakochanie (właściwie nie wiadomo, czy nieszczęśliwie, ale ona jest zbyt nieśmiała, by się o tym przekonać).
Inne dziewczyny też były jakieś nie w sosie. Jolka chodziła po korytarzu i stresowała się kartkówką z fizyki, która miała nas dzisiaj czekać. Nakręcała nas wszystkich, że nikt jej nie zaliczy, no może poza Tomkiem.
Poszła nawet do mojego brata i zapytała, czy jako przedstawiciel klasy może poprosić nauczyciela o przełożenie jej na inny dzień. Niestety facet od fizyki był nieugięty i kartkówka odbyła się zgodnie z planem.
Nie poszła mi najlepiej.
Padał strasznie deszcz. Patrzyłam za okno w klasie i zrobiło mi się bardzo melancholijnie.
Przez to wszystko ani wczoraj, ani dzisiaj nie miałyśmy głowy do tego, żeby zająć się petycją. Na razie więc sprawa jest w zawieszeniu. Ale mamy już sporo podpisów i na pewno chcemy kontynuować.
20:05, po angielskim
Tak strasznie padał deszcz, że aż mama musiała nas zawieźć na angielski samochodem. Gdy spotkaliśmy się z Martą w korytarzu, miała minimalnie lepszy humor niż w szkole.
–No lipa trochę wyszła, ale co mam, skoczyć przez to z mostu? – zapytała.
Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że oczywiście, że nie i, że dobrze, że się nie poddaje.
Na lekcji, jak Świerczyńska w pewnym momencie wyszła z sali, Michał Modrzew zapytał nas, czemu jesteśmy takie smutne i czy nie cieszymy się, że nowe porcje wiedzy czekają na pożarcie, jak to ujęła nasza dyrektorka na rozpoczęciu roku. Zaczął się uroczo śmiać z własnego żartu.
Powiedziałyśmy, że to tak beznadziejna sytuacja, że lepiej o tym nie gadać.
–Okej – odrzekł. –To mam nadzieję, że będzie lepiej.
–Musi być – powiedziała Marta. –Nie ma wyjścia.
–Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było – stwierdził.
Jaki on jest empatyczny! Nie dość, że ładny, to jeszcze miły!
Daniel również próbował nas rozweselić, ale w dziwny sposób. Włożył sobie 2 ołówki do dziurek od nosa i zaczął się uśmiechać. Oczywiście zaczęłyśmy się śmiać, ale z jego głupoty! Hahahahaha!
Krzysiek miał na nas wywalone i pisał pod stołem SMS–y, a Tomek korzystał z chwili, by zrobić dodatkowe zadanie z ćwiczeniówki.
Alicja siedziała i w ogóle się nie odzywała, czekając, aż wróci nauczycielka.
Konkluzja jest taka – najbardziej przejął się nami Michał!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro