26 marca 2005, Wielka Sobota
Rano święciliśmy koszyczki, a później był u nas Michał.
Siedzieliśmy u Tomka.
Niestety przez niego nie mogliśmy normalnie pogadać.
–Wkurzają mnie już te wasze tajemnice – powiedział w końcu zirytowany.
A mnie wkurza, że nie mogę się dowiedzieć, CZEMU Michał zerwał z Jaśminą i czy jest jeszcze jakaś możliwość, że jeszcze się zejdą. I czy ma on jakąś nową sympatię. Nie żebym zapytała go o to wprost, gdyby nie było Tomka... Ale miałabym większe szanse, by móc subtelnie i taktownie się o to podpytać.
Chociaż im dłużej dzisiaj na niego patrzyłam, tym bardziej myślałam, że to wszystko nie ma właściwie znaczenia. Że tak naprawdę wcale nie zależy mi na tym, żeby być jego nową sympatią. Jeżeli będziemy się przyjaźnić, w zupełności mi to wystarczy. Uwielbiam jego towarzystwo. Uwielbiam z nim rozmawiać. Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło.
Później odprowadziliśmy Michała kawałek do domu. Pogoda była zupełnie inna, niż wczoraj. Świeciło słońce. Było ciepło. Dzisiaj po raz pierwszy naprawdę poczułam, że przyszła wiosna.
To chyba moja ulubiona pora roku. Wszystko budzi się do życia... Dni są coraz dłuższe... Jest jasno, wokół zaczyna się robić zielono. Kwitną kwiaty. Ach...
Tak jak się zastanowić, to ja chyba lubię wszystkie pory roku. Każda z nich ma w sobie coś magicznego. Zwłaszcza, gdy Michał jest obok. I zwłaszcza, gdy jesteśmy w naszym pięknym, cudownym Tulipku.
–To miejsce jest takie piękne – westchnęłam, gdy szliśmy razem. –Tak strasznie się cieszę, że tu mieszkam...!
–To prawda – przyznał Michał. –Aż żal będzie się wyprowadzać.
Ja i Tomek zdziwiliśmy się.
–Jak to wyprowadzać się? – zapytał mój brat. –W sensie w przyszłości, jak będziemy starsi?
No właśnie, dodałam w myślach. O czym on mówi...?
Ale Michał wcale nie przytaknął.
Zamiast tego powiedział całkiem poważnie:
–Mamy się wyprowadzić z rodzicami w tym roku do Wrocławia.
Zamurowało mnie. On chyba żartuje?
–Chyba żartujesz? – wydukałam.
–Nie – zaprzeczył.
–Żarty sobie z nas robi – machnął ręką Tomek, śmiejąc się.
–Nie robię sobie z was żartów – zaprzeczył tamten, również się śmiejąc.
Chyba tylko mi jednej z naszej trójki nie było w tamtym momencie do śmiechu.
–Kiedy się przeprowadzasz? – zapytałam, czując się, jakby mnie tam nie było.
–Mam tu jeszcze skończyć pierwszą klasę, a w wakacje mamy się przeprowadzić. Drugą klasę mam już zacząć w gimnazjum we Wrocławiu.
Byłam w kompletnym szoku.
–Michał, poważnie mówisz? – dopytywałam jeszcze. –Musicie się przeprowadzać?
–Mój tata zmienia pracę – wyjaśnił. –To jest już postanowione.
–Ale my tu... My nie chcemy żebyś wyjeżdżał! – zawołałam.
–No, lipa trochę – przyznał mój brat.
Michał znowu się na to roześmiał.
–Ale ja nie wyprowadzam się jutro...! – pocieszał nas. –Zostało jeszcze kilka miesięcy! Eeej! – puknął ramieniem w moje ramię. –Głowa do góry!
Słońce cały czas świeciło, ale w mojej głowie nastąpiło całkowite zaćmienie.
***
Dzisiaj chyba po raz pierwszy w życiu tak naprawdę i dogłębnie zrozumiałam słowa starej, polskiej piosenki.
"Nic nie może przecież wiecznie trwać – co zesłał los, trzeba będzie stracić."
Anna Jantar
KONIEC CZĘŚCI 3
_______________________________________________________
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję tym, którzy doczytali aż do tego momentu i obejrzeli wszystkie dotychczasowe ilustracje! Jesteście SUPER :D :D :D!!!
Czas na część 4 – już ostatnią w "Pamiętniku Ady".
Przyznam, że jest to chyba moja ulubiona część – taka, do której najbardziej sama lubię wracać :D. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Do zobaczenia! ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro