19 września 2004, niedziela
Dzisiaj był u Tomka Piotrek. Nasz dawny kolega z klasy w podstawówce. Jest takim samym kujonem jak on, ale jeszcze dodatkowo jest chamski.
Grali w szachy.
Prawdziwa rozrywka dla kujonów.
Wyniosłam się na czas wizyty do salonu i rysowałam przy stole, bo w naszym pokoju zrobił się zbyt duży tłok.
W pewnym momencie jednak musiałam wejść po temperówkę, bo złamał mi się ołówek.
–O, Ada – powitał mnie Piotrek. –Może zagrasz z nami?
Spojrzałam na niego krytycznym wzrokiem. Ponieważ jest dosyć wredną osobą, od razu upatrywałam w tej propozycji podstępu.
Zamarłam w progu, zapominając zupełnie, po co przyszłam. To straszne, czuć się jak intruz we własnym domu.
–Zagraj z Piotrkiem, Ada – powiedział Tomek. –Ja ukroję ciasto.
Usiadłam koło niego na łóżku i spojrzałam podejrzliwie. Spokojnie układał szachy na planszy.
–Białe, czy czarne? – zapytał po chwili.
–Białe – wybrałam.
Uśmiechnął się.
–Panie przodem.
Spojrzałam na planszę. Prawda jest taka, że nie wiem za dużo o szachach. Wiem, jak poruszają się poszczególne pionki i co trzeba zrobić, żeby zakończyć grę.
Po tej partii okazało się jednak, że wiem jeszcze mniej, niż myślałam.
Tomek nie zdążył jeszcze wrócić z ciastem, kiedy gra dobiegła już końca.
–Szach mat – ogłosił Piotrek.
–No cóż... – powiedziałam. –Gratuluję wygranej.
–Widzisz, Adusia. Ta gra jest za bardzo skomplikowana. Niestety nie dla takich ptasich móżdżków jak ty.
Wstałam i zgarnęłam pierwszą lepszą książkę, która leżała w pobliżu.
–Ty idioto, jak możesz się tak do mnie zwracać!!!
Zaczęłam okładać go tą książką, a on śmiał się, osłaniając się przed moimi ciosami.
Po chwili wrócił mój brat.
–Tomek, ona jest agresywna! – zawołał. –Zobacz, jak traktuje waszych gości!
W końcu rzuciłam książkę w kąt.
–Idę stąd – powiedziałam.
–Miłego pisania pamiętniczka – rzucił. –Napisz coś o mnie, dobrze?
Nie doczekał się już odpowiedzi. Nie wróciłam do naszego pokoju, aż sobie poszedł.
Wrrrrr...!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro