19 grudnia 2004, niedziela
Michał był dzisiaj u nas. Marta też.
Siedzieliśmy sobie wszyscy razem z Tomkiem i gadaliśmy, kiedy Michał wziął do ręki leżącą na moim biurku szczotkę.
MOJĄ OSOBISTĄ SZCZOTKĘ DO WŁOSÓW.
Pobawił się nią trochę, a później... zaczął czesać nią włosy.
Pragnę podkreślić, że ma śliczne włosy.
Uśmiechnął się do mnie, a jego uśmiech został odwzajemniony.
Nie odłożył tej szczotki na miejsce, tylko dalej się nią bawił.
W pewnym momencie powiedział:
–Podobny kolor mają drzwi do mojego pokoju.
***
Gdy Michał wychodził, zapytał mnie:
–Czemu jesteś smutna?
Obchodzi go to, że jestem smutna...! Jednak jest empatyczny, mimo, że zachowuje się jak gówniarz.
Tomek nie dał mi nawet chwili na samodzielne wypowiedzenie się.
–Oj, bo Marta już poszła i ty też już idziesz! – wyjaśnił.
–No właśnie – przytaknęłam.
Oddałam mu płytę The Streets, którą pożyczył mi już jakiś czas temu.
–Dzięki – powiedziałam.
–Nie ma za co – odparł Michał, wkładając płytę do plecaka. –Jak będę miał jeszcze jakieś fajne płyty, to ci pożyczę.
Chwilę tak patrzyliśmy na siebie, po czym Tomek powiedział:
–Ej, masz rozpięty plecak.
Michał zapiął go, po czym znowu się do mnie uśmiechnął.
–Jak wyjdziemy, to coś ci powiem, ale masz nie mówić Adzie – zwrócił się do mojego brata.
–Czemu? – zdziwiłam się. –On mi powie na 100%!
–Powiesz? – zapytał Michał Tomka. –To jak powiesz, to nie.
Tomek patrzył na nas oboje z uśmiechem.
–Może powiem, może nie – oświadczył.
–Ja muszę się ciebie... o coś zapytać – powiedział Michał do mojego brata.
Pożegnaliśmy się, po czym oboje wyszli, a ja stałam tam kompletnie zdezorientowana.
Poszłam do pokoju, wzięłam do ręki moją szczotkę i przeczesałam nią włosy...
***
Przez cały wieczór starałam się wyciągnąć z Tomka, co to za wielka tajemnica, jaką mają niby z Michałem.
A więc. Michał ma zamiar mnie o coś zapytać. "Może jutro, może nigdy". Nie powiedział mi, o co. Nie rozmawiali długo, bo to "nie był temat do rozmawiania na ulicy". Podobno to takie głupie, że jak się dowiem, to zrobię wielkie oczy i zapytam z niedowierzaniem:
–I to była ta cała wasza wielka tajemnica?!
Tomek tak pokręcił, że wiem mniej, niż na początku.
–Skoro to taki głupie, to czemu mi nie możecie powiedzieć?! – denerwowałam się.
–Kolejny klucz... – zaczął znowu Tomek tym swoim wnerwiającym, tajemniczym tonem. –I kolejna kłódka...!
Po czym zaczął się śmiać jak głupek.
I co ja mam o tym myśleć? Nienawidzę, jak ma przede mną sekrety!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro