13 lutego 2005, niedziela
Urodzinki Marty były bardzo przyjemne i kameralne.
Jolka nie mogła przyjść, bo w końcu musiała jechać na jakieś zawody, czy coś.
Nie chcę być wredna, ale szczerze mówiąc, jak usłyszałam, że jej nie będzie, to się ucieszyłam.
Byłyśmy więc tylko ja, Marta, Marcelka i Sonia.
Rozmawiałyśmy o wrażeniach z seansu "Szkoły uczuć". Sonia jako jedyna z naszej grupy nie oglądała go w piątek, ani w ogóle nigdy, więc wszystko jej wyjaśniłyśmy (oczywiście nie zdradzając szczegółów, żeby nie psuć jej zabawy, jeśli miałaby ochotę to kiedyś obejrzeć). Marcela zdradziła nam, że płakała na końcu jak bóbr. Marcie też się łezka w oku zakręciła (w jej przypadku to poważna sprawa, bo ona nigdy nie płacze).
Przez ten film zaczęłyśmy trochę gadać o relacjach romantycznych i z tego co zrozumiałam, Sonia chyba ma chłopaka. Mówię "chyba", bo w sumie była taka tajemnicza, że tak właściwie to już się sama pogubiłam. W każdym razie to nikt z naszej szkoły. Rozumiem, że nie chciała się zupełnie przed nami otworzyć. Ja ją lubię, ale też nie chciałabym się zwierzać jej z tego, kto jest moją sympatią... (obecnie nikt nie jest, ale mówię to czysto teoretycznie). Coś takiego mogę powiedzieć tylko osobom, które są dla mnie wyjątkowe.
Gdy już poszła i zostałyśmy jeszcze trochę same z Martą i Marcelą, rozmawiałyśmy o zbliżających się Walentynkach.
Marta powiedziała, że ma wywalone.
–Nie spodziewam się od nikogo Walentynki i nie zamierzam żadnej wysyłać – rzuciła krótko, wzruszając ramionami.
Marcela powiedziała, że się waha.
–To jest w sumie idealny dzień na wyznanie swoich uczuć – zastanawiała się głośno. –Ale z drugiej strony jakbym się dowiedziała, że Patryk pokazał moją kartkę Błażejowi i robili sobie ze mnie z tego powodu jaja, to bym chyba skoczyła z mostu. Ale gdyby on mi wysłał kartkę, to by było spełnienie moich marzeń...
Zapytały, co ja zamierzam.
–Oczywiście nic – powiedziałam. –Ja już nie mam sympatii, więc nie mam komu wysłać.
Dziewczyny wyraziły zrozumienie.
Włączyłyśmy nową płytę Destiny's Child i zaczęłyśmy śpiewać "Cater 2 u".
Mimowolnie rozkleiłam się i dałam się ponieść marzeniom...
***
Popołudnie znowu spędziłam z mamą w szklarni. Teraz pooglądam z Tomkiem MTV. Przyda mi się trochę rozrywki, bo czuję, że jutro nie będzie mi do śmiechu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro