Powiedz mi dlaczego to wszystko jest takie pojebane? Dlaczego sprawiamy, że ludzie się od nas odsuwają? Dlaczego niszczymy innych, żeby lepiej się poczuć? Dlaczego sprawiamy, że inni wpadają w kompleksy? Po co ciągniemy niewinnych ze sobą na dno? Dlaczego nie rozumiemy innych? Dlaczego nie potrafimy spojrzeć na świat ich oczami? Co nam daje obrażanie kogoś, bo jest homo? Dlaczego nie reagujemy, gdy widzimy, że ktoś cierpi? Dlaczego w ogóle ludzie cierpią? Czemu jest tyle samobójstw i zbyt szybkich śmierci? Po co to wszystko skoro tylko garstka żyje dobrze? Gdzie jest granica? Kiedy ją przekroczymy i sami się zniszczymy?