111. Zwolnijmy.
Kiedyś chciałem obudzić w sobie dobro, a skończyło się tak, że obudziłem w sobie wszystko co najgorsze. Kiedyś chciałem tylko się zakochać, dążyłem do tego za wszelką cenę, co skończyło się złamanym sercem wiele razy. Wiesz, tacy po prostu jesteśmy, każdy z nas czegoś pragnie i często idziemy po to z zamkniętymi oczami przez tor pełen przeszkód. Jesteśmy młodzi, jesteśmy tylko ludźmi, chcemy tylko szczęścia, a zamiast tego dostajemy cierpienie. Zwolnijmy trochę, nie biegnijmy tak po wszystko, starajmy się, ale poczekajmy też na to, co przyniesie nam czas. Być może wszystko czego szukamy jest bliżej niż nam się wydaje. Może wcale nie musimy tego szukać. Nie wiem, nie powiem ci jak jest naprawdę bo każdy przeżywa życie inaczej, ale w moim przypadku ten bieg za czymś zawsze kończył się tak samo, upadałem i trudno było się podnieść. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek z was przechodził przez to samo, chociaż czasem jest to konieczne. Po prostu stawiajmy kroki powoli w każdych sprawach. Marzenia, uczucia, przyjaźnie - nie śpieszmy się z tym. Nie będzie dziś fajerwerek w tym tekście i jakichś głębokich przemyśleń. Piszę to po drugiej w nocy i nie mam już siły na nic. Powolutku kochani, zacznijmy powolutku iść w stronę szczęścia, okej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro