Rozdział 4
Wreszcie przyszła sobota z czym wiązał się dobry humor na korytarzach, w dormitoriach, na błoniach. Wszędzie.
Promienie słońca przenikały każde miejsce. Po szkole chodzili uczniowie najczęściej w grupkach rozmawiając i śmiejąc się. Sarah w przeciwieństwie do nich zmierzała wraz z jej przyjacielem do biblioteki gdzie mieli przygotować swój projekt na zajęcia z eliksirów. Niestety pewna dwójka osób musiała ich zaczepić i "porozmawiać".
- Witam mojego kochanego braciszka i panią prefekt.-Syriusz z sztucznym uśmiechem zabarykadował im drogę.
- O co chodzi ?-krukonka spytała z niechęcią wymalowaną na twarzy, spieszyło im się, chcieli mieć ten cały projekt z głowy.
- Chcieliśmy ci tylko podziękować za te godzinne męki.
- Nie ma za co, naprawdę nie musicie mi dziękować.
- A ty...- Black skierował wzrok na brata- Od kiedy zadajesz się z taki jak ona...przecież nie jest czystej krwi.- Nastała chwila ciszy którą po chwili przerwał James.
- Sarah możemy później porozmawiać?.
-...tak- Brunetka lekko przytaknęła głową.-Na błoniach, po obiedzie?
-Dobra, okej- Potter lekko się uśmiechnął.
- A ty nie odpowiedziałeś mi -Syriusz nie dawał za wygraną.
- Co ciebie to interesuję z kim się zadaję- Regulus złapał za rękę dziewczynę i wyminął chłopaka.-Żegnam.
* * *
Po obiedzie zgodnie z umową, Sarah spotkała się w zaplanowanym miejscu z Potterem.
- Chciałeś ze mną o czymś porozmawiać- brunetka powoli zaczęła spacerować.
-Tak...przyjaźnisz się z Lily, prawda?
-No tak, ale uprzedzam nie będę bawić się w te twoje podrywy.
-Nie o to mi chodzi, znaczy tak...ale- James zmarszczył brwi- ...co mam zrobić by mnie polubiła?
- Może na razie przystopuj? To trochę męczące jak za nią biegasz i wołasz:" Evans umówisz się ze mną?!"-na to James lekko się zaśmiał.- A potem zobaczysz.
- Dobra, może masz racje, dzięki.
Okej, szybko poszło...
* * *
3 dni później
Biblioteka ulubione miejsce brunetki. Cicho, spokojnie, często jest mało osób. Poprostu raj na Ziemi dla niej.
Właśnie czytała książkę w swoim kącie gdy zobaczyła, że ktoś się do niej dosiada.
-Hej, co tam? - na to rudowłosa słabo się uśmiechnęła.
-Wiesz trochę dziwnie, Potter przez trzy dni za mną nie biegał ani nie śledził, tylko co mówi to "Cześć Lily„, poprostu jestem w szoku.
-Eh, to trochę moja zasługa- Lily z zdziwienia spojrzała na przyjaciółkę. -James poprosił mnie o radę, co ma zrobić żebyś go polubiła, to powiedziałam mu żeby dał ci narazie spokój.
-Dzięki Ci - gryfonka przytuliła Sarah z całych sił.
-Dobra, dobra bo mnie zaraz udusisz.
* * *
W dormitorium huncwotów jak zawsze był bród. Naprawdę, jeśli jakiś nauczyciel by tam wszedł to by zemdlał i niewiadomo czy z zapachu czy z widoku jaki by tam zastał.
-Jimmi? Bo jeszcze się ciebie nie zapytałem-Łapą leżał do góry nogami na swoim łóżku.
-No?
-Po co ty chciałeś rozmawiać z tą krukonką?
-Chciałem się zapytać co mam zrobić w sprawie z Lily.
-Pomogło?
-Narazie dałem sobie spokój a potem zobaczymy, chyba Lily poprostu potrzebuję czasu żeby zobaczyć mój urok.
-Czasu? Ty się o nią starasz od kilku lat i nadal nie zauważyła tego twojego uroku.
-Niektórym to zajmuję dłużej.
Zapadła cisza którą po chwili przerwał Black.
-Evans nie wie z kim się przyjaźni.
-Co ty się tak jej uczepiłeś? Nie lubisz jej tylko dlatego że jest przyjaciółką twojego brata.
-Nieprawda.
-James ma rację - Remus spojrzał na Łapę. -Od początku za nią nie przepadałeś zanim wogóle się odezwała do ciebie - Chłopak mówił spokojnie, niechcąc się zacząć kłócić.
Syriusz tylko wstał i wyszedł z pomieszczenia.
-No to się obraził książę - powiedział James przewracają oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro