Rozdział 3
3 lata później
Dziewczyna przemierzała spokojnie po lekcjach korytarz mając patrol, życie prefekt. Przechodząc obok jednej z klas usłyszała głośny szelest.
-Cicho, ktoś tu idzie-krukonka stanęła przy drzwiach i nad słuchała.
-Ała! Nie bij mnie! To był twój pomysł.
Sarah bez wahania nacisnęła na klamkę otwierając drzwi.
-Co wy wyprawiacie?! Normalni jesteście?-dziewczyna szybkim krokiem podeszła do trójki chłopaków.
-Nie, nie jesteśmy, i nic nie robimy-odezwał się Syriusz, zamykając za nią drzwi.
-To po co tu jesteście?
-Nie musimy ci się tłumaczyć, jesteśmy od ciebie starsi-powiedział James chowając coś do torby.
-No tak jesteście, ale tylko o rok, i co to w ogóle za argument? Po drugie jestem prefektem, jakbyś nie wiedział.- na to chłopak uniósł brwi z zdziwienia.-I w każdej chwili mogę pójść po McGonagall ,co schowałeś?
-Nic- James widząc niedowierzający wzrok dziewczyny pokazał jej kilka kartek pergaminu.
-Naprawdę? Pergamin? Nie macie swojego? Specjalnie kradniecie go z klasy?
-Zadajesz za dużo pytań, jakbyś nie zauważyła-odezwał się Black.- Możemy iść ? Pergaminem raczej nie zapanujemy nad światem.
-Idźcie i nie myślcie, że nie wiem, że wzięliście coś jeszcze , ale wam odpuszczę dzisiaj mam słaby dzień.-krukonka skierowała się w kierunku drzwi.
-A nie powiesz McGonagall?- powiedział Peter otwierając drzwi.
-Nie, wystarczy, że powiem Remusowi, bo raczej nie wie, że kradniecie rzeczy z klasy, bo go z wami nie ma.
Wyszli na korytarz który był już pusty. Sarah skierowała się już w swoją stronę gdy usłyszała za sobą:
-Nie, tylko nie Remus- Syriusz podbiegł do dziewczyny.
-Wiem, że zrobi wam godzinne kazanie, no chyba, że macie dobrą wymówkę.
Sarah tylko im pomachała na pożegnanie i odeszła w stronę swojego dormitorium.
* * *
W pokoju wspólnym brunetka rzuciła się prosto na kanapę.
-O wróciłaś, jak tam patrol?-Stella, jej najlepsza przyjaciółka wstała i usiadła obok niej.
-Było nawet spokojnie, ale przed chwilą miałam pogawędkę z pewnymi gryfonami.
-Oh, było aż tak źle?
-No źle nie było, bo jeszcze żyjemy. Oczywiście Potter nie umiał zamknąć buzi.
-Jak zawsze, on i Black są dla siebie stworzeni-czarnowłosa posłała jej to samo spojrzenie kiedy tylko ta wspomina o huncwotach, pomieszanie rozbawienia i z zażenowania.
- A Syriusz no to ten był nawet cicho jak na niego, Regulus jest mi jak brat a on ...- Sarah nie umiała dokończyć zdania, szukała odpowiedniego słowa ale nie umiała znaleźć.
-Pewnie niej jest taki zły, tylko trzeba spędzić z nim więcej czasu, ale ja raczej bym tego nie wytrzymała. Z całej ich czwórki z Remusem można normalnie porozmawiać, jest miły i ...nie brzydki.
-Tak tak, tak sobie mów , ja wiem swoje, ale zgodzę się.
- Ubzdurałaś coś sobie i teraz na każdym kroku będziesz mi to wmawiać- Stella spojrzała na swój zegarek na nadgarstku i wstała, podeszła do wyjścia z dormitorium.-Chodź za niedługo będzie kolacja, będzie jeszcze czas na pogawędki.
-Nie chcę mi się.
-Chcesz czekać głodna do jutra? Ja ci nic nie przyniosę- czarnowłosa posłała jej ostatnie spojrzenie i wyszła.
-Dobra idę- krukonka szybko wyszła z pokoju i udała się za przyjaciółką.
* * *
Po kolacji Sarah wyłapała wzrokiem chłopaka którego szukała.
-Remus, poczekaj!- dziewczyna pobiegła za nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro