Rozdział 2
Uczniowie weszli do wielkiej sali ,wtedy dało się słychać szepty rozmów między nimi. Każdy rozglądał się w wszystkie strony. Podążyli za kobietą i się zatrzymali gdy profesor McGonagall weszła na schodek biorąc rolkę pergaminu.
-Kiedy wyczytam nazwisko i imię, dana osoba nakłada tiarę i siada na stołku. Night, Monica.- z tłumu wyszła drobna blondynka .
-Mhm... tak tak GRYFFINDOR!- krzyknęła tiara.
Monica poszła w stronę stołu i usiadła.
-Landfort, Chris .
-HUFFLEPUFF !-wrzasnęła tiara sekundę po nałożeniu jej na głowę.
-Black, Regulus-chłopak wyszedł z szeregu i usiadł na stołku.
Sarah spojrzała w tym momencie na stół Gryffindoru wyszukała wzrokiem Syriusza. Chłopak patrzył na brata z niechęcią a wraz z ciekawością.
Dziewczyna odwróciła głowę w kierunku jej nowo poznanego kolegi.
-Dobrze ... SLYTHERIN ! -Regulus posłał jej tylko słaby uśmiech i ruszył do swojego stołu .
-Mason, Sarah -nauczycielka zawołała.
Huncwoci obserwowali przydział nowych uczniów z ciekawością.
-Rodzice pewnie będą dumni z niego- dodał Syriusz przewracając oczami.
-Mason, Sarah- usłyszeli z tyłu głos McSztywnej.
-Kojarzę to nazwisko- obrócił się i znowu przewrócił westchną.-Pewnie Slytherin-pozostali chłopacy spojrzeli na niego z zdziwieniem.
-Ah moja matka przyjaźni się z jej ojcem, wszyscy w jej rodziny to ślizgoni i ona pewnie też.
-Oj żebyś się nie zdziwił-powiedział James wpatrując się ciągle w dziewczynę.
-RAVENLAW!.
-Że co?- zszokowany Syriusz szybko obrócił głowę w kierunku dobiegającego głosu.
- A niby mam "Nędzny" z wróżbiarstwa- powiedział James z uśmiechem na twarzy, chłopacy cicho się zaśmiali.
Dziewczyna wstała w szoku i powolnym krokiem udała się do stołu krukonów.
No to tata nie będzie zadowolony
. . .
Po uczcie udała się wraz z innymi pierwszorocznymi za prefektem. Zatrzymali się przed ogromnymi drzwiami .
-By wejść do pokoju wspólnego musicie rozwiązać zagadkę któ...
-Przecież to jest głupie, nie możemy mieć jak inni hasła?- Sarah bez zastanowienia przerwała wypowiedź prefekta.
-Nie ja to ustalałem, jeśli coś się nie podoba to proszę pisać do dyrektora, który raczej nic z tym nie zrobi... niestety-dodał po chwili.
-Przepraszam - wyszeptała speszona krukonka.
Reszta oprowadzania i tłumaczenia minęła spokojnie. Dormitorium dzieliła z czterema dziewczynami które na jej szczęście były bardzo miłe.
Cały wieczór rozmawiały o swoich rodzinach i znajomych aż w końcu trafiła kolej na nią by coś powiedziała.
-Mój tata raczej nie będzie zadowolony z mojego przydziału.
-Czemu?-zapytała Susan
-Każdy w rodzinie dosłownie każdy to ślizgon. Ja pochodzę z takiej rodziny w której liczą się takie rzeczy. Mojemu tacie bardzo zależało żebym była w Slytherinie.
-No to słabo, ale ślizgoni chyba tylko nie lubią Gryffindoru.
-Niby tak, ale mój tata uważa też, że puchoni potrafią być tylko mili i nie potrafią nic zrobić, a krukoni się wymądrzają i jedyne co umieją robić to się uczyć, nie są potrzebni w świecie czarodziejów.
-Współczuję ci-Rose posłała jej smutne spojrzenie.
-Ale na szczęście moja mama jest jego przeciwieństwem, jest jedynym moim wsparciem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro