Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Dziewczyna już stała wraz z rodzicami na peronie 9 i 3/4

 - Pamiętaj pisz do nas, dobrze?-zmartwiona Scarlett Mason schyliła się do córki i pocałowała ją w policzek- I uważaj na siebie.

 -Dobrze mamo, pamiętam-ostatni raz przytuliła swoich rodziców i wzięła bagaże.

- Znajdź sobie szybko jakiegoś przyjaciela, najlepiej czystej krwi-Joseph Mason spojrzał na dziewczynę zimnym wzrokiem dając do zrozumienia, że jest to dla niego ważne.

Jego żona spiorunowała go wzrokiem, uśmiechnęła się ponownie choć było widać, że to sztuczny uśmiech.

- No leć, bo jeszcze się spóźnisz-pogoniła Sarah dłonią. Dziewczyna posłusznie poszła w stronę pociągu.

Przemierzała już korytarz szukając wolnego przedziału gdy w końcu taki znalazła weszła i położyła kufer na podłodze nie umiejąc go dać na górną półkę. Usiadła przy oknie czekając gdy lokomotywa ruszy. Wpatrywała się w krajobraz za oknem gdy usłyszała pukanie do drzwi, odwróciła się i zobaczyła chłopaka o ciemnych włosach, otworzył lekko drzwi.

-  Jest wolne miejsce?

 -Jasne siadaj-chłopak tylko się uśmiechnął i usiadł na przeciwko jej.

 - Sarah Mason- dziewczyna podała mu dłoń na przywitanie którą on lekko uścisnął.

 - Regulus Black-odpowiedział chłopak, słysząc nazwisko czarnowłosego dziewczynie wydawało się, że kojarzy to nazwisko.

 -Masz brata?

 -Tak, Syriusza znasz go?

 -Nie, znaczy...  kojarzę go-gdy zobaczyła zdziwioną minę Regulusa od razu kontynuowała -Mój tata przyjaźni się z twoją mamą, czasami nas odwiedza.- Sarah źle wspomina przyjścia Walburgi do ich rodzinnego domu, narzekała na jej ubiór, minę, zachowanie. Na początku odwiedzała ich z Syriuszem którego widziała max 3 razy, po przydzieleniu go do Gryffindoru przestała go widzieć, ale nie słyszeć, był głównym tematem plotek w jej domu.

Szybko zmienili temat i zaczęli rozmawiać na różne tematy.

Pociąg wkrótce zatrzymał się i wszyscy uczniowie wyszli na zewnątrz. Nad ich głowami pojawiła się lampa i usłyszeli głos:

 -Pierwszoroczni ! Pierwszoroczni tutaj !-był to owłosiony wysoki mężczyzna. Gdy gromada dzieci zebrała się przed nim zawołał ponownie:

 -Pierwszoroczni za mną !patrzyć pod nogi!

Ruszyli za mężczyzną, było ciemno więc wyglądało jakby szli przez gęsty las, ścieżką którą podążali doprowadziła ich na brzeg tafli czarnego jeziora.

 -Po czterech do łodzi, ani jednego więcej!- zawołał ich przewodnik.

Sarah ostrożnie weszła do łódki a za nią Regulus ,dosiadła się do nich jeszcze dwie osoby.

 - No to NAPRZÓD!

Wszystkie łodzie popłynęły, nikt nawet nie zwrócił na to uwagi, bo każdy wpatrywał się na zamek którym miał spędzić najbliższe 7 lat. Gdy łódki dopłynęły na drugi brzeg wszyscy wysiedli. Wielkolud uderzył pięścią w bramę zamku, ona natychmiast się otworzyła ukazując starszą czarownice na schodach.

 -Pierwszoroczni, profesor McGonagall-oznajmił mężczyzna.

 -Dziękuję Hagridzie-gdy wspomniany opuścił szkołę kobieta zaczęła:

 -Witajcie w zamku Hogwart, zaprowadzę was do Wielkiej Sali gdzie zostaniecie przydzieleni do swoich domów. Zwą się : Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom ma swoją zaszczytną historię i z każdego wyszli w świat słynni czarodzieje i znakomite czarownice. Tu, w Hogwarcie, wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu, zyskując mu punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który przez was utraci część punktów. Dom, który osiągnie najwyższą liczbę punktów przy końcu roku, zdobędzie Puchar Domów, co jest wielkim zaszczytem. Jakieś pytania?

Każdy milczał więc profesor McGonagall obróciła się i ruszyła przed siebie. Wszyscy poszli w szeregu w milczeniu za nią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro