Prolog
7 luty 1961 r. godzina 22.16 cały dwór usłyszał płacz niemowlęcia. Na świat przyszła Sarah Mason.
7 lat później
- Mamo? - do pokoju weszła niepewnym krokiem dziewczynka. Była ona uważana przez bliskich za szczególnie ładną, brunetka z grzywką, brązowe tęczówki. Była bardzo podobna do matki, co cieszyło jej ojca który uważał, że z taką urodą szybko znajdzie jej męża.
- Co się stało kochanie? - pani Mason wstała z swojego fotela przy kominku.
- Bo... ja się boję pójść do Hogwartu - powiedziała dziewczynka podchodząc do swojej rodzicielki.
Matka Sarah usiadła z lekką ulgą na swoje miejsce, choć zdziwiło ją takie wyznanie z ust jej córki.
- Dlaczego? Nie musisz się niczego bać, zresztą do szkoły masz jeszcze 4 lata- Kobieta się lekko uśmiechnęła i pokazała żeby dziewczynka usiadła obok niej.
- Usłyszałam jak tata rozmawiał z swoimi kolegami o tym, że jest to pewne, że trafię do Slytherin'u.
-Kochanie nie przejmuj się tym co powiedział tata, nieważne do jakiego domu trafisz, zawsze będę Cię kochać taką jaką jesteś i nic tego nie zmieni.
- Ale...ja nie chcę przynieść rodzinie hańby, każdy z nich trafił do domu węża.
- Sarah, nigdy nie przyniesiesz nam hańby a jeżeli ktoś tak myśli niech przyjdzie do mnie -na ostatnie słowa dziewczynka zaśmiała się pod nosem.- Pamiętasz co Ci zawsze powtarzam? Jesteś mądra , jesteś miła, jesteś ważna.
Kobieta uśmiechnęła się do córki i mocno ją przytuliła. Nigdy nie popierała nie ludzkich wyznań męża oceniał ludzi po ich krwi. Tylko ślizgonów cenił, mówił że tylko oni mogą coś osiągnąć. Za wszelkie skarby chciała ochronić Sarah przed jego poglądami. Wierzyła że będzie kimś większym niż on i zamierzała ją zawsze wspierać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro