Zemsta jest słodka
Szłam korytarzem wraz z Blaisem i nie wiem dlaczego ale iałam wrażenie,że chłopak chyba niezbyt wiedział gdzie jesteśmy. Dopiero po kolejnym zakręcie dowiedzieliśmy sie gdzie jesteśmy.
-Blaise! Dlaczego znów jesteśmy pod komnatą prefektów?!- chłopak chyba nie wiedząc jak wyjaśnić czemu kręcimy się w kółko rzucił tylko;
- No bo ta mapa nie działa! Nie mam pojęcia jak ona działa!
-Jaka mapa ? O czym ty człowieku pieprzysz?!-nie ukrywając, robiło się już trochę gorąco.
-No ta- Wyciągnął zgnieciony kawałek pergaminu.- Zabrałem ją Weasleyom jak wracaliśmy z uczty. Powiedzieli coś tak...- przerwałam mu bo miałam już dosć nie wytłumaczonych rzeczy.
- Czemu im to zabrałeś skoro nie wiesz jak to działa?- próbowałam się uspokoić lecz na próżno. Temperatura mojego ciała wciąż wzrastała, a ja czułam się jak Wezuwiusz, który za chwile miał wybuchnąć.
- Serio?
Pokiwałam przecząco głowa na znak, że wciąz nie mam pojęcia o co chodzi chlopakowi.
-No dobra widzę, że musze wiele rzeczy ci opowiedzieć.- westchął mój ciemnoskóry kolega.- Ale nie będe tego opowiadał na korytarzu gdzie kręci się Filnch, jego kotka i Irytek.- kolejna nieznana mi osoba. Chcialam już zadać pytanie, ale Blaise mnie wyprzedził.- Irytek to poltergeist- taki duch. Uwielbia robic sobie nieśmieszne żarty.
Chłopak chwycil mnie za ręke i pociągnąl w strone schodów prowadzących do lochów. Przez dobre pięć minut nie odzywaliśmy sie do siebie słowem. Dopiero gdy Blaise stwierdził, że teren jest czysty przeszliśmy do pokoju wspólnego ślizgonów. Nagle zza drzwi wyszedł wysoki mężczyzna ubrany w czarne szaty z równie czarnymi włosami, tyle że były one tłuste. Z tego co pamietam to sieedział przy stole nauczycielskim podczas uczty. Pamiętam też, że świdrował mnie wzrokiem gdy miałam Tiare Przydziału na głowie.
-Blaise, kto to jest? boje sie troche...-wyszeptałam chłopakowi najciszej jak potrafiłam.
- Panie Zabini i Panno...?
-Selwyn-szybko powiedziałam swoje nazwisko.
- Tak, dziękuje. Czy mogę wiedzieć dlaczego nie ma Panienki w swoim dormitorium tylko szwęda się Panienka po zamku?- jego głos był tak nasycony jadem i złośliwością, że aż zapomniałam jak sie uzywa jezyka.
- Bo widzi Pan..
- NIE PRZERYWAJ MI!!! To, że jest Panienka prefektem nie oznacza, że możesz chodzić beztrosko po zamku podczas gdy ta zepsuta do szpiku kości rozzuchwalona różowa ropucha ma kontrole nad tym co sie dzieje w zamku i bez skrupułów może Panienke wyrzucić. - przełknęłam cicho ślinę.- A Pan panie Zabini? Dlaczego Pana nie ma u siebie w dormitorium?
- Prosze Pana Profesora byłbym tam, gdyby nie fakt iż drugi prefekt zapomniał przekazać Lucille hasła do komnaty. - widać było, że na twarzy chłopaka maluje sie przerażenie, które niestety nieskutecznie próbował zakryć.
-Ma Pan swój mózg czy Malfoy go Panu odebrał?! Nie wydaje mi się żebym na takiego śłizgona cię wychował. Nie chce mieć w domu węża półgłówków!! Na przyszłość przyprowadź Panne Selwyn do mnie, zamiat szwedania sie po szkole w środku nocy. A teraz marsz do siebie!!!Odejmuje Slytherinowi pięć punktów Panna Selwyn i dodaje 10 Panie Zabini. Żegnam.
Kiedy już odszedł wystarczjąco daleko, ruszyliśmy w stronę czarnych kanap stojących na środku wielkiego pokoju.
- Kim był ten człowiek??- to była pierwsza rzecz jaka cisnęła mi sie na usta.
- To był Snape, stary nietoperz, opiekuje sie domem węża czyli Slytherinem. Spoko koleś, ale próbuje udawać takiego surowego przy nowych i Gryfonach. apropos Gryfonów! Na pewno kiedyś słyszałas o Harrym Potterze- jego usta ociekały jadem, gdy wypowiadał to imię.- To jest wybraniec bo on jeden przeżył. Znasz dalszą część histori, nie musze Ci opowiadać o jego "ciężkim, smutnym życiu"?
Pokiwałam głową na znak, że nie znam historii tego chłopaka na co usłyszałam donośny jęk z ust ciemnoskórego.
-Skąd ty sie dziewczyno urwałaś? Serio? Starzy Cię w piwnicy chowali?
-W szambie! Glupi jesteś wiesz?- zaczełam się śmiać, a chwile później Blaise zaczał sie śmiać.
- A tak na serio to wywodzę się z królewskiej rodziny, a tam nas nie obchodzi jakiś chłopiec, który jest sławny na siłe. , bo przezył zaklęcie uśmiercające. Mamy ważniejsze rzeczy na głowie.- chłopak spojrzał na mnie jak na idiotke i wcale mu sie nie dziwie. Sama bym sie tak na siebie patrzyła.
- To już wiadomo dlaczego Smok tak na nią patrzy...- powiedział pod nosem, mimo to i tak usłyszałam.
-Ekhem, ja tu jestem i słysze co mowisz pod nosem. Jeszcze nie padło mi na słuch.- chłopak był lekko zakłopotany, ale póżńiej wybuchnął niekontrolowanym smiechem.
Spędziliśmy całą noc na opowiadaniach o Hogwarcie, o tym że nienawidzimy gryfonów, o quiditchu i o wszystkim o czym tylko się da. Całe szczęście, że był piątek bo nie przeżyłabym lekcji.
Zasneliśmy na kanapie, a właściwie Blaise spał na kanapie, a ja siedziałam zwinietą w kłebek wpatrując sie w tańczące płomienie w kominku.
Siedząc tak pochłonięta swoimi myślami nie zauważyłam nawet, że d o pokoju wszedł Draco. Chyba przeszedł jakimś tajnym przejściem bo był tylko w spodenkach od piżamy. Nie ukrywając zawiesiłam przez chwile oko na nim. O tę jedną chwile za długo.
- Selwyn nie rozbieraj mnie wzrokiem. i tak jestem już zbyt roznegliżowany.- oczywiście dodał ten swój głupawy uśmieszek.
-Pfff....że niby rozbieram cię wzrokiem Tak? - z niechęcią wstałam i podeszłam powoli do chłopaka. Oparłam ręce na jego klatce. a co tam podrażnię się z nim troszeczkę.- Wiesz może jednak wybaczę Ci ten eliksir słodkiego snu w moim soku i to, że obściskiwałeś moją przyjaciółkę?- chciałam mówic jak najbardziej seksownym głosem na jaki było mnie stać.- To co? Zgoda?-spojrzałam na jego usta. Miały taki piękny kolor, aż chciało sie je całować. Zarzuciłam Draconowi ręce na szyje, a on położył ręce na mojej talii.
-Zgo...-nie zdążył odpowiedzieć bo złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku. Poczułam motyle w brzuchu, ale zignorowałam to uczucie. Po chwili odkleiliśmy się od siebie, uwolniłam się z objęć ślizgona i pobiegłam przed siebie. Wiedziałam, że musze wracać do pokoju prefektów, ale nie wiedziałam jak tam dojść, a on wiedział. Więc krzyknęłam do niego.
- Nie pójdę spać dopóki mnie nie złapiesz!!
-A co będę z tego miał?
- Mnie w pokoju prefektów!!- nie miałam pomysłu na lepszą odpowiedź. Mam nadzieję, że nie pomyślał sobie że od teraz będę jego kolejną dziwką.
***
Biegłam ile sił w nogach. W oddali zauwazyłam ciemną sylwetkę woźnego i jego kotki. Byli coraz bliżej. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek i ciągnął gdzieś w kąt. Nie widziałam tej osoby, ale poczułam na sobie jej usta. Draco.
Okazało się, że było tam ukryte przejście do łazienki prefektów, a przez nią można było przejść do pokoju.
-Złapałem cię- powiedział przerywając pocałunek.-Jesteś moja.- nie mogłam oprzeć sie jego głosowi, ale jednak coś w środku mnie krzyczało, żebym sie nie zgadzała.
-Była umowa...-powiedziałam zrezygnowana.
-Wydaje mi się, że to niesprawiedliwe, że biegam pół nagi po szkole, a ty jesteś ubrana. Mam rację? To co, ręce do góry Lucy.- zaczął mi podciągać koszulke, a ja mu pomogłam. Po chwili nie miałam już koszulki.
- Jak już sie rozbieramy to ściagaj spodnie królewiczu. Musze sie wykapać po tych bieganinach. Ty zresztą też.- nie miałam pojęcia co ja wyprawiam, ale czułam sie z tym dobrze.
-Dobra, a ty ściągaj spódniczkę. Inaczej nic nie zrobię.
Ściągnęłam dół mojego mundurka, a chłopak ściągnął spodnie od piżamy. Na moje szczęście miał bokserki! Gdyby moja mama widziała co tu sie dzieje, to bym pewnie miała rozmowe o tym, że jestem nielojalna wobec mojego przyszłego męża. nie mam pojęcia kim on jest. Ale na chwilę obecna nie chce wiedzieć.
- Kto by pomyślał, że ksieżniczka ślizgonów się przedemną rozbiera?- wkurzył mnie tym troche, ale chyba mi to schlebialo.
-Oj nie gadaj tyle tylko wskakuj do wody albo cie tam wrzucę!
- A buzi?- zrobił oczka szczeniaczka. Wyglądało to śmiesznie
- Buzi to ty sobie w dupe wsadź, a teraz do wody!
Plusk! wrzuciłam Malfoya do wielkiego basenu, a sama skoczyłam do wody na bombę. Kiedy się wynurzyłam złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Kto by przypuszczał, że spędzę prawie dwie godziny z Malfoyem w samej bieliźnie.
***
Siedziałam już w swoim pokoju i i chciałam ubrać sie w piżame kiedy Draco wszedł.
- Selwyn nie chcesz sie ze mną przespać?- chyba sie przesłyszałam. Znów wrócił ten kretyn co dziś rano.
- W twoich jebanych snach! Poza tym moje królewskie maniery mi na to nie pozwalają! Więc byś...- nie mogłam skończyć bo ten żabojad wszedł mi w słowo.
- Te twoje królewskie maniery nie pomieszały ci się czasem z kurewskimi?- jak on śmiał!
-A co to ma do rzeczy? - cisza- Nic! A teraz żegnam księcia Slytherinu! Koszmarnych snów!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro