Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[004]

— Igor! Czemu nie odbierałeś?!

— Dolor? Nie... Kim jesteś i czemu mam ciebie zapisanego jako on? — zorientował się szybko Igor.

— Myślę, że jeśli ci powiem to nie uwierzysz, ale sam chciałeś... Jestem tym, którego skazałeś na śmierć z ręki twoich przyjaciół... — próbował brzmieć tajemniczo, co nie zbyt mu wychodziło.

— A, to ty, zorientowaliśmy, ale i tak go zabiliśmy, nie musisz się martwić — odpowiedział na to bezuczuciowo starszy.

— Co? — nie dowierzał.

— A czemu nie dzwonisz ze swojego telefonu?

— Nie mam go.

— Aha, czyli to telefon tego twojego przyjaciela? Jak mu tam... Arek? Antek? — zgadywał morderca.

— Skąd go znasz? — zapytał niezadowolony.

— Wiem więcej niż myślisz, kochany — przedrzeźniał go.

— Nie zmieniłeś się ani trochę. Ale, wiesz, Tomaszu, nieładnie zabijać niewinnych ludzi, wiedząc, że to nie twój cel — oddał Igorowi tym samym.

— Wiem też, że bardzo ci zależy na, zmarłej niedawno, Julii. Ale przysięgam, że to nie ja! —zignorował wypowiedź chłopaka i kontynuował swoją.

— Jakoś mnie to nie przekonuje... Muszę kończyć, Tomaszu. — Kliknął przycisk „rozłącz".

Chłopak założył kurtkę, ciemne okulary, na głowę nałożył kaptur i wyszedł na pustkowie.

Wiatr wymieszany z białymi śnieżynkami wiał mu w twarz, a kiedy się odwrócił, długie blond włosy przysłaniały jego niebieskie oczy.

Przez chwilę spojrzał w stronę lasu i powoli, stąpając po śniegu, poszedł w stronę miasta.

~*~

— Czemu masz zawsze w szkole tego... Misia? — zapytała surowo nauczycielka, patrząc na przytulankę bez uszu.

Brązowowłosa nic nie odpowiedziała.

— Gosiu!

Cisza dalej wypełniała pomieszczenie po pytaniu nauczycielki.

Dziewczyna powoli wstała i powiedziała:

— Muszę iść do psychologa. Pozwoli mi pani? — zapytała lekko sarkastycznie.

— Mówisz do mnie gorzej niż do psa! Jeszcze trochę, a zamiast do psychologa, pójdziesz do dyrektora! Tak... Możesz. — Nauczycielka podeszła do drzwi i wyjrzała czy nikt nie idzie. Lekko skinęła głową w stronę Gosi, na co dziewczyna skierowała swoje kroki do drzwi i wyszła z pomieszczenia.

Szesnastolatka przeszła przez korytarz, skręciła w lewo i zapukała do drzwi sali piętnastej.

Otworzyła pani psycholog, jak zawsze w okularach.

— Co się stało, Gosiu? Masz łzy w oczach! Wchodź szybko, dam ci herbatkę jakąś!

~*~

Zegar na ścianie głośno tykał denerwując Alicję. Musiała się skupić, a ten szatański wynalazek był za głośny.

Wzięła laptopa ze sobą do pokoju obok i ponownie wzięła się do pisania kolejnego rozdziału.

Alicja była pisarką, właśnie pisała kryminał pod tytułem „Tajemnica Tajemniczej Tajemniczości". Chociaż tytuł brzmiał jak masło maślane, to mimo wszystko nie chciała go zmieniać.

Tą książką chciała przelać swój ból opisując śmierć jednej z bohaterek.

Za oknami padał śnieg i wtedy Julia wpadła na pomysł. Ucieszyłaby się, pomyślała.

Ubrała płaszcz, założyła buty, wzięła wieniec adwentowy i wyszła na cmentarz. Po drodze kupiła jeszcze kwiaty.

Kiedy doszła na miejsce, położyła wieniec oraz kwiaty na nagrobku. 

— Wesołych świąt — cichutko wyszeptała.

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
No to rozdzialiiiik

Taka ciekawostka, że tekst „mówisz do mnie gorzej niż do psa” usłyszałam na informatyce, kiedy tłumaczyłam się pani, że pokazałam jej pracę. Według niej mówiłam do niej z pretensją w głosie XD

~ZUS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro