Rozdział 17: Klejnot
Billy, Paige, Luna, Garfield i Marcus podążali szkolnymi korytarzami za Cosimem, który nawet nie odrywał nosa od podłogi. Klejnot musiał być blisko. Musieli zaufać kotu, bo tylko on był w stanie go wyczuć. W pewnym momencie zatrzymał się przed biblioteką.
- Musi być tutaj - powiedział kocur.
Ludzie tam weszli. Paige zawróciła, schyliła się i naszykowała torbę do której wskoczył. Mruknął z wdzięcznością. W tym czasie pozostali przeszukiwali bibliotekę w poszukiwaniu tajemniczego klejnotu.
Biblioteka. Cichy zakątek pełen ogromnych regałów z książkami różnego rodzaju. Było ich tyle, że w ogóle nie widać ścian. Za gigantycznych rozmiarów kontuarem widniała postać starszej, pomarszczonej pani w okularach. Mimo to wyglądała na sympatyczną z włosami, zwiniętymi w koczek, ufarbowanymi na brązowo.
Garfield zauważył w kącie swoją koleżankę z klasy, Rachel. Westchnął. Ona go szczerze nie znosiła, ale może coś widziała. Podszedł do niej. Kiedy dziewczyna go zauważyła w pierwszym momencie chciała zebrać książki i odejść, ale coś ją zatrzymało.
- Przepraszam - powiedziała. Posłał jej pytające spojrzenie.
- Za co? - zapytał.
- Zawsze byłam dla ciebie nie miła i w ogóle. Praktycznie bez powodu. Głupio mi z teraz.
- Luzik. Nie ty pierwsza i nie ostatnia. Nie każdy musi każdego lubić.
- Nie powiedziałam, że cię nie lubię. Po prostu drażni mnie twój optymizm.
Wyciągnął do niej rękę. Uścisnęła ją. Cosimo skoczył na stół i zasyczał.
- Cosimo - powiedział Gar. - Co ty robisz? Zły kot.
Chciał go ściągnąć ze stołu, ale ten się uparł. Wystraszona dziewczyna błyskawicznie wstała od stołu, porzuciła nieodrobioną pracę domową i chciała uciec, ale Billy zaszedł jej drogę.
- Co wy robicie? - zapytała spanikowana.
- No właśnie - dodał skołowany chłopak.
- To ją Cosimo wyczuł - odpowiedziała Paige. - To ona jest klejnotem.
- Zostawcie mnie, błagam - poprosiła Rachel. Na darmo.
- Co z nią zrobimy? - zapytał Marcus. Później, jakby dostał olśnienia. Podszedł do niej i władczym tonem rozkazał: - Zdejmij klątwę ze strażników. Spraw, aby przestali być tacy... tacy.
- Nie mogę - wyszeptała. W jej oczach było widać lekki strach.
- Jak to nie mogie?! - rzuciła Luna. Większość z trudem powstrzymała śmiech. Ten akcent. - Zrób żeby mój brat był normalny! - Bibliotekarka skarciła ją wzrokiem za hałasowanie.
- Nie potrafię. Nie ja ich kontroluję.
Rozległ się wybuch. Wszyscy wybiegli z pomieszczenia. Billy pilnował Rachel, żeby nie uciekła. Luna przeklinała po francusku.
Ściana szkoły była w kompletnej rozsypce, a za nią stali... strażnicy. Kate w niebieskiej zbroi uśmiechała się szyderczo, za nią Rose w zielonej, Fiona w białej, Ace w złotej, a Agnes w czerwonej. Wszyscy stali i jakby czekali na rozkaz.
Nauczycielka fizyki, pani Morgan schowała się za filarem z nie bardzo zadowoloną miną. Uczniowie, którzy akurat byli na korytarzu rozbiegli się po całej szkole w panice.
Na korytarzu została garstka uczniów tępo wpatrująca się w dziewczyny i Ace'a. Była tam Valentine, Natasha, Fauna i jej brat, Danny oraz jeszcze kilku innych uczniów. Garfield na swoim telefonie wysłał sygnał SOS do reszty Zespołu. Musiał ich jakoś powstrzymać. Był chyba jedynym z zebranych, który miał jakiekolwiek szkolenie, ale wiedział, że i tak ma marne szanse. Na wszelki wypadek powiadomił też Megan. Ona na pewno będzie wiedziała co robić.
Rozgonił, tych, którzy zostali, a następnie zdjął zegarek i w momencie zzieleniał. Na szczęście pod ubraniem miał kostium. Wyszedł przed szereg. Agnes popatrzyła na niego kpiąco.
- Dziecko, myślisz, że masz z nami jakieś szanse? - zapytała z drwiną w głosie.
- Sama mnie uczyłaś, żeby się nie poddawać, nawet jeśli nie ma się najmniejszych szans.
- W tej chwili nie masz najmniejszych szans.
Podeszła do niego z pogardą w oczach. Przerażała go bardziej niż na treningach, ale się nie wycofał. Zaatakowała. Zrobił szybki unik. Zmienił się w węża i podpełznął do niej, próbując owinąć się wokół niej i ewentualnie ją ugryźć i otruć, ale stanęła w płomieniach, jednocześnie go parząc. Upadł na ziemię już w swojej małpio-ludzkiej postaci i czerwonym kostiumie bohatera. Gdzieniegdzie miał oparzenia. Oczy strażniczki płonęły, jak całe jej ciało.
Reszta stała i patrzyła na chłopaka zdezorientowana.
- Wiedział ktoś, że on jest... - zaczął Billy, ale nie dokończył, bo nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. Wszyscy pokręcili przecząco głowami.
- Widzieć go pierwszy raz w życie! - krzyknęła Luna. Z nerwów przestała dbać o poprawność gramatyczną. Albo w ogóle wyleciała jej z głowy.
Na nieszczęście zebranych, pozostali strażnicy nie zamierzali stać bezczynnie. Ruszyli w stronę klejnotu i jej obrońców.
- Kto jest za oddaniem tej laski po dobroci? - zapytał Marcus. Billy chwycił Rachel za ramiona i skierował ją w przeciwnym kierunku, jednocześnie uciekając. Wiedział, że nie może od tak odpuścić. Fiona ruchem ręki skierowała na nich silny podmuch powietrza, który przyszpilił ich do szafki.
Paige wzięła Cosima na ręce i próbowała uciekać, ale jej siostra zagrodziła jej drogę ucieczki.
- Co jest siostrzyczko? Odchodzisz bez pożegnania?
- Żegnam - odpowiedział i próbowała ją wyminąć, ale Kate wykorzystała wodę z czujników przeciwpożarowych, uruchomionych przez Agnes.
Woda z głośnym pluskiem wyskoczyła nich na całym korytarzu i zgromadziła się za plecami swojej strażniczki, tworząc olbrzymią falę. Posłała ją w kierunku uciekinierów.
Marcus, chcący ratować swoją skórę, uciekał w popłochu, ale ziemia dokoła niego nagle uniosła się w powietrze! Spojrzał w górę. Na ogromnej, lewitującej skale stała jego siostra, Rose.
- Nie masz przypadkiem lęku wysokości? - zapytał.
- Gwarantuję, że po tym twój lęk będzie większy - rzuciła i opuściła rękę, która podtrzymywała jego skałę.
Luna chciała przemówić bratu do rozsądku, ale ten był jak w transie. Atakował ją piorunami, jakby była dla niego kimś obcym!
Nagle przed poobijanym już Bestią pojawiła się niebieska tarcza. Niebieski Żuk złapał rannego przyjaciela. Zielony chłopak miał liczne siniaki, prawdopodobnie złamaną nogę, a z kąciku ust sączyła mu się krew. Mały Flash podbiegł do przyjaciela i zabrał go do najbliższego szpitala. Superboy rzucił się na przyjaciółkę. Oboje z Niebieskim Żukiem próbowali ją powstrzymać.
Duszącemu się Billy'emu pomogła Rachel. Kiedy Fiona owinęła powietrze dookoła jego głowy, wywiewając tlen z jego płuc, brunetka użyła swoich mocy. Jej dłonie stały się czarne, a z nich wydobył się promień, który trafił Fionę, wytrącając ją z równowagi. W tym momencie pojawiła się Wonder Girl, która rzuciła swoim lassem w strażniczkę wiatru i rzuciła nią o ziemię. Billy łapczywie nabierał powietrze do płuc.
Przemoczona już do suchej nitki Paige próbowała się odczołgać od Kate. Cosimo był już nieprzytomny. Kolejna fala była już skierowana na ledwo żywą dziewczynę, ale w ostatniej chwili Wodnik, wykorzystując swoją kontrolę nad wodą, ochronił ją przed utonięciem. Obok niego pojawiła się zielono-skóra dziewczyna, która również przejęła kontrolę nad wodą. Zbliżyli się do niej, a wtedy dziewczyna jednym, sprawnym ciosem powaliła ją na ziemię.
Marcus spadał co raz szybciej, ale wtedy skała zatrzymała się w powietrzu. Kiedy otworzył oczy zobaczył tą dziwną dziewczynę, Tamarę. Jej oczy lśniły żółtym światłem. Skała spokojnie opadła na ziemię. Rose została zaatakowana przez... kogoś z mocą nie widzialności? Nie. Dokoła niej latała Trzmielica, skurczona, tak aby nie mogła jej zobaczyć. Rozpraszała ją, uniemożliwiając atak. Podlatywała w różne miejsca i strzelała w nią swoimi promieniami. Sytuację wykorzystała Tamara i rzuciła w nią kamieniem, zrzucając ją z jej lewitującej skały. Uratowały ją w ostatniej chwili. Marcus uciekł. Był tylko wystraszony.
Ace walczył ze Statikiem. Nie było łatwo stoczyć walkę z kimś, kto również miał kontrolę nad elektrycznością. Static do obrony wykorzystywał pokrywę od kosza na śmieci. Luna walczyła z Robinem, powtarzając jak mantrę, żeby nie zrobili krzywdy jej bratu. Miała łzy w oczach. Robin rzucił w Ace'a birdarangiem, kiedy ten był zajęty kolejnym atakiem na Statica. Strażnik elektryczności stracił przytomność, a jego siostra rzuciła się na niego, żeby sprawdzić, czy żyje.
Po zakończonych walkach, związali strażników lassem Wonder Girl. Drużyna bohaterów zebrała się dokoła nich. Większość była poobijana. Szczególnie oberwali Niebieski Żuk i Superboy. Ten drugi na widok Marsjanki, zmieszał się. Ona jednak rozejrzała się nerwowo szukając kogoś. Zwróciła się do przyjaciół:
- Widział ktoś Bestię?
- Był ranny, więc odniosłem go do szpitala - odpowiedział Mały Flash.
Billy, Paige, Luna, Marcus i Tamara zdawali relację Wodnikowi. Reszta ruszyła w stronę szpitala. Za zgodą ich przełożonego. Rachel nieśmiało ruszyła za nimi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro