Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Plotka

15.08.2003 Piątek

Rano obudziłam się z jasnym planem. Wysoka. Po odwiedzinach Anny, jej dziwnym zachowaniu, a moim mętlikiem w głowie stwierdziłam, że dłuższa przejażdżka powinna pomóc mi oczyścić umysł. Po drodze na dworzec weszłam jeszcze na hale, jako że moja grupa miała dziś trening. Przeprosiłam panią Rozalie, która zrozumiała to wszystko trochę opacznie, jakbym potrzebowała wrócić, bo tęsknię bardzo. Jest wprost przeciwnie, ale to nieważne. Ważne, że bez problemu mnie puściła.

– Jadę dziś do mnie do Wysokiej, będę ćwiczyć jutro i w niedzielę... – podbiegłam jeszcze do Igora I Destiny

– Ostatnio była tu twoja koleżanka – Destiny zmarszczyła brwi, wie o wszystkim i wyraźnie się zmartwiła, że chce wracać w to miejsce.

– Zawiozę cię – zaproponował Igor, już wstając, żeby wyjść ze mną.

– Nie, pojadę pociągiem.

– Nie pozwolę, byś tłukła się pociągami ileś godzin, jak samochodem raz-dwa załatwisz, co chcesz i wrócimy, poza tym bez partnerki ciężko ćwiczyć taniec towarzyski – brzmiał nieustępliwie. Wzruszyłam ramionami. Znam go już trochę i wiedziałam, że sprzeciw nie zadziała. Destiny chciała jechać z nami, ale wiem, jak ważne są dla niej i przede wszystkim Marka zawody, a mają jeszcze wiele do przećwiczenia. Nie mogę odbierać im szansy na wygraną. Uściskała mnie mocno I pożegnała ze smutną miną.

No i pojechaliśmy. Nie mówiłam o tym ani babci, ani Patrycji, ani nawet Alexowi.

Siedzę teraz w jego aucie i kątem oka patrzę, jak kieruję, chyba jestem totalną wariatką. Ale sposób, w jaki on kieruję tym cholernym autem, jest taki seksowny. Powinnam była jechać sama. Miałam poukładać myśli, które są wzburzone również przez niego, a w zamian jadę z nim. Jestem trochę nerwowa. Nie wiem czego się spodziewać, nie było mnie tam od tej nieszczęsnej nocy. Anna mówiła, że plotki ucichła, ale...

Im jestem bliżej, tym bardziej boli mnie brzuch...

16.08.2003 Sobota

Mam kaca, boli mnie głowa, brzuch i serce. Jestem totalnie rozbita. Czuje się, jakby ktoś zrzucił mnie z wieży prosto pod pociąg. Już nawet nie jestem smutna, zła, czy skłamana. Jestem po prostu rozbita w środku...

Ciotka i wujek ucieszyli się na mój widok, ale było to chwilowe, dopóki nie zobaczyli Igora i nie zrozumieli, że za kilka godzin wracam do babki.

Nie siedziałam tam długo. Pragnęłam jednak wytłumaczyć im tą całą sytuację z Darkiem. Oczywiście nie wierzyli w ani jedno moje słowo. Widziałam w ich oczach, że wierzą, że to z nim zrobiłam i pewnie nie tylko z nim, ale nie obchodzi mnie to. Dobra obchodzi. Bardzo! Po prostu to boli, że ludzie, którzy wychowują Cię prawie całe Twoje życie, w ogóle Cię nie znają.

Ostatecznie ucieszyłam się, że Igor pojechał ze mną. Widząc moje rozczarowanie, zaczął opowiadać im o Krakowie i moich postępach w tańcu, ale wujostwa to nie bardzo interesowało.

– Za miesiąc wracasz do domu kochana – wujek patrzył na mnie ostro, gdy wychodziłam.

– Wiem – odpowiedziałam smutno, czując ból w klatce. Po raz pierwszy poczułam, że naprawdę nie chce tam wracać.

– Nie chcemy, żeby babka wciągnęła cię w swój światek, a potem z niego wypluła – ciotka przytuliła mnie sztywno. – Wiesz ci ludzie, oni są pazerni, liczą się dla nich tylko pieniądze i...

– Nie będę tego słuchać! – przerwałam jej nieco zbyt agresywnie.

– Ana, twoja mama od tego uciekła – wujek ciągnął dalej.

– Nie uciekła od tego, uciekła dla ojca i co jej z tego przyszło, musiała harować dniami i nocami, żeby ledwo wiązać koniec z końcem, gdyby go nie kochała, mogłaby żyć.

– Co ty możesz wiedzieć, nawet jej nie pamiętasz – ciocia wypluła słowa. Prawda boli i to mocno.

– Może miałabym szansę pamiętać!

Wpadłam wściekła do samochodu. Trochę trwało, zanim emocje zaczęły popuszczać, ale Igor dał mi ten czas.

– Przepraszam za ich zachowanie... – spojrzałam na niego zażenowana.

– Nie tłumacz się to rodzina, rozumiem – wydawał się w ogóle niezdziwiony. – Macie tu jakąś kawiarnie?

– Tak, przy kościele.

Zjedliśmy po dwa ciastka z bitą śmietaną i dużą warstwą czekoladowej polewy i wypiliśmy kawę, gdy dopadła mnie Lucyna kumpela z klasy.

– Ana, myślałam, że już się nie pokażesz – uścisnęła mnie serdecznie, mierząc kilkukrotnie spojrzeniem od góry do dołu.

– Nie rozumiem.

– Nic po tobie nie widać, który to już miesiąc...

– To plotki nie jestem w ciąży – wywróciłam oczami, było mi wstyd przed Igorem.

– Anna mówiła, że... – zawahała się przez sekundę. Czułam, jakby ktoś mnie zasztyletował, ale szybko się opamiętałam, ponaglając ją – ... że byłaś pijana, przystawiałaś się do niego, wiesz, on jest facetem, a ty brzydka nie jesteś. Powiedziała, że jesteś w ciąży, ale że ci to nie przeszkadza.

– Co? – krew odpłynęła mi z twarzy. Patrzyłam tępo na Lucynę, składając powoli fakty.

–Ty nic nie wiesz? Anna i Darek spotykają się..., ale ty nie jesteś w ciąży? Poroniłaś? – Kiedyś naprawdę lubiłam tę dziewczynę, ale w tamtej chwili wydała mi się strasznie głupia.

– Nie jestem i nigdy nie byłam, nie spałam z nim! – krzyknęłam, Igor zostawił banknoty na stoliku, pozbierał nasze rzeczy i wciągnął mnie do samochodu. Skuliłam się na fotelu, próbując poukładać to, co przed chwilą usłyszałam, ale gdy po kilku razach wynik wyszedł taki sam, wściekłość prawie rozsadziła moje serce.

– O co chodzi? – przyglądał mi się badawczo.

– Zawieź mnie do niej...

– Ana? – Nie doczekał się odpowiedzi.

Pokierowałam go tuż przed drzwi jej domu. Obok stał samochód Darka. Wszystko szybko ułożyło się w całość. Jej dziwne zachowanie, plotki...

– Pójdę z tobą – zaproponował, widząc moją nerwowość.

– Nie, zaraz wrócę – starałam się opanować głos. Chociaż w środku krzyczałam.

Zapukałam. Otworzyła wesoła Anna, której mina zrzedła na mój widok.

– Ana? co ty...

– To prawda?! – nie siliłam się na miły ton.

– Ana... – Stała tam na ganku z tak niewinną i skruszoną miną.

– To ty rozpuściłaś plotkę, Ty, która gadałaś, że napuściłaś na niego swoich braci.

Ty puściłaś plotkę o mnie w ciąży, Ty, którą kryłam setki razy, jak puszczałaś się, z kim popadło, a teraz jeszcze z nim jesteś! Jak mogłaś!?

– Ja go kocham i on mnie – brzmiała smutno, ale w tamtej chwili nie robiło to na mnie wrażenia.

– Ja też cię kochałam od zawsze!

– Ana ja też cię kocham, ale on... – jąkała ze łzami w oczach – ty nie rozumiesz.

– Ana – W progu stanął Darek jak zwykle z uśmieszkiem cwaniaczka. – Miło cię widzieć trochę czasu minęło, odkąd się widzieliśmy...

Czułam, jak robi mi się niedobrze, wspomnienia tamtej nocy uderzały we mnie jedno po drugim.

– Jak ty możesz z nim być! – krzyknęłam na wpół łamiącym się głosem.

– Uspokój się. – Darek chwycił mnie za łokieć, ale szybko się wyrwałam. – Nie zapominaj się!

– Nie mówię z tobą dupku – plunęłam na jego buty. Nie wiem, co mnie poniosło. Dobra, kłamię, wiem bardzo dobrze. Typowi należało się dużo gorsze zachowanie.

– Wtedy w aucie nie byłaś tak zdecydowana! – ton jego głosu, wyraz jego twarzy to wszystko przyprawiało mnie o mdłości.

– Anno obudź się, on chciał mnie zgwałcić, naprawdę chcesz być z takim typem. Nie pamiętasz?!

– Nie było mnie tam z tobą. Poza tym byłaś pijana, skąd mam wiedzieć co było...

Krew odpłynęła mi z twarzy, nie mogłam tego słuchać. Z jednej strony chciałam ją przekonać, bo kocham ja całym sercem i boję się o nią, ale z drugiej strony pragnęłam, żeby oboje smażyli się w piekle.

– Gdyby mi się nie udało uciec, on by mnie zgwałcił! – Ostatnia moja próba.

– Ale nie zgwałcił Cię! – Krzyknęła wściekła. Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. On omotał ją sobie wokół palca.

– Ana co tu się dzieje? – Igor objął mnie ramieniem, nie wiem, jak długo przyglądał się tej scenie i ile zdążył usłyszeć.

– Kochana widzę, że znalazłaś już sobie zastępstwo za mnie ciekawe czy i z nim jesteś taka łatwa, czy też udajesz świętą dziewicę. – Darek śmiał się, ale nie trwało to długo, nim się obejrzałam Igor, skoczył na niego wściekły.

Zaczęli się bić. To ostatnie czego potrzebowałam w tamtej chwili. Obie z Anną zaczęłyśmy krzyczeć, próbując ich rozdzielić. Trochę to trwało, na szczęście ojciec Anny wybiegł nam na pomoc.

I w końcu udało mi się Igora odciągnąć do samochodu.

– Powinienem go mocniej zlać! – rzucił wściekle, odwracając się w jego kierunku, gdy szliśmy do samochodu. Miał rozerwane ubranie, krwawił z wargi, chciałam coś zrobić, ale nie mogłam, nie mogłam nawet na niego patrzeć, było mi tak bardzo wstyd. – Hej – chwycił mój podbródek. – Nie uciekaj. Czy on ci coś zrobił? – zapytał ostrożnie. Zaprzeczyłam. pokiwałam – Ale chciał? – Ciągnął dalej. Nie miałam siły zaprzeczyć. Skinęłam, starając się patrzeć wszędzie byle nie na niego. – Mógłbym go zabić.

– Nie warto... – prawie szepnęłam, chcąc zapaść się pod ziemię.

– Warto – patrzył na mnie intensywnie. Nie wiedziała, co powiedzieć, co zrobić o przytuliłam go, tak po prostu. Był chyba bardziej zaskoczony niż ja, ale i on objął mnie mocno. Staliśmy złączeni dość długo, dopóki nie zaczęłam się trząść. – Ty się śmiejesz? – zaskoczony uniósł brwi. Wzruszyłam ramionami.

–Ja... – zaczęłam się jąkać. – Nie mogę płakać, nie mogę oddychać – zaczęłam panikować. – Igor nienawidzę ich, chciałabym, tak bardzo chciałabym czegoś bardzo złego dla nich, chciałabym ... – głos mi się załamał. To był śmiech przez łzy. – Potrzebuje się napić.

-Napić się? – był zaskoczony. – Mam wodę. – Kręciłam głową, do czasu aż zaczął kapować, o co mi chodzi. – Napić się, napić? Upić? – Nie wiem, czy chciał się śmiać, czy zwiać ode mnie jak najszybciej, nie obchodziło mnie to za bardzo w tamtej chwili.

– Tak winem, wódką czymkolwiek są wakacje, a ja chcę się upić.

– Mam ci kupić alkohol? – Skinęłam głową.

Zajechaliśmy pod supermarket, kupili tanie wino, chipsy i trochę żelek. Później niewiele już pamiętam, wiem, że szybko wypiłam prawie pół butelki i urwał mi się film.

– Na boga co ona zrobiła. – Babka stała nade mną z rozłożonymi rękoma. A ja śmiałam się lekko, bezwładnie wisząc na rękach Igora.

– Miała ciężki dzień – Igor próbował mnie wyratować z sytuacji.

– Jutro będzie miała gorszy, mógłbyś zanieść ją do łóżka? – Zaniósł i położył mnie w łóżku, otulił kołdrą i ucałował w czoło.

Nie dostałam szlabanu, ani nawet porządnego ochrzanu babka była wniebowziętą rycerskością Igora, wolałam jej nie wspominać, że to on kupił mi wino. Oczywiście musiałam jej wytłumaczyć, dlaczego to wszystko zaszło, dlaczego schlałam się jak świnia, dlaczego moje serce rozpadło się na milion kawałków, dlaczego trochę jakby umarłam w środku. Wysłuchała mnie, przytuliła i jednogłośnie stwierdziłyśmy, że dorosłość jest przereklamowana. Babka już kolejny raz prosiła mnie, bym rozważyła przeniesienie się na ostatni rok szkoły do Krakowa. Szczerze coraz poważniej nad tym rozmyślam. Nie mam tam do czego wracać.

Późny wieczór

– Jak się czujesz? – Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu przed chwilą wpadł Igor.

– Trochę boli mnie głowa... – odpowiedziałam, unikając jego wzroku. Wstyd mi za wszystko, wolałabym, żeby o tym nie wiedział, a w dodatku nie wiele pamiętam z wczorajszej drogi powrotnej. Pewnie gadałam głupoty, może to i lepiej, że nie pamiętam.

– Nie pytam o to...

– Dobrze – skłamałam, chcąc zakończyć temat.

– Chcesz o tym pogadać? – Igor ciągnął jak zawsze nieustępliwy.

– Nie musisz mi współczuć to nie tak, że mnie zgwałcił i to nie tak, że byłam całkiem bez winy. Byłam pijana, poszłam z nim do auta, pozwoliłam...

– Nie bierz na siebie jego winy to dupek i tyle powinienem...

– Przepraszam, ale trochę dziwnie mówić mi o tym akurat z Tobą, sam byłeś oskarżony o gwałt, a ja ... – westchnęłam, wiedziałam, że go zraniłam, ale chyba taki był mój zamiar. Po prostu chciałam się go pozbyć. – Dziękuję za wczoraj, ale jesteś ostatnią osobą, której chcę się z tego zwierzać. Obiecuję, że w poniedziałek wrócę na trening.

Nie wiem, czy był wkurzony, zły czy zawiedziony. Nałożył swoją zimną maskę i bez słowa pożegnania wyszedł. Z jednej strony czuję się głupio, w końcu pomógł mi, zaopiekował się mną, chciał dobrze, ale z drugiej strony po prostu rozmowa z nim na ten temat to za dużo. Już i tak czuję się okropnie zawstydzoną naiwną idiotką.

17.08.2003 Niedziela

Zasnęłam z Alexem u boku na łyżeczkę. Pierwszy raz spałam tak z facetem. To naprawdę dziwnie, przyjemne uczucie. Nie wiedziałam, jakim cudem doszło do tego pod dachem babki, ale po naszej krótkiej rozmowie przy obiedzie wywnioskowałam, że nawet o tym nie wiedziała. I dla własnego dobra pozostawiłam ją w niewiedzy. Alex przyszedł do mnie wczoraj krótko po odejściu Igora. Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo, ale nie wyrzuciłam go. Tym bardziej po wszystkim, co mi powiedział.

Przyszedł z czekoladkami i skruszonym uśmiechem przepraszając. Po tej całej wczorajszej sytuacji zupełnie zapomniałam o naszej kłótni.

– Wiem, że zachowuję się jak dupek, wiem o tym, ale jestem przyzwyczajony, że dziewczyny zwykle mnie olewają, gdy poznają Igora, wiem, że razem tańczycie i wiem, że nie jesteś jak inne dziewczyny. Po prostu ja za Tobą szaleje jesteś mądra, piękna, seksowna i gdy on cię dotyka i tańczy z tobą w taki sposób, mam ochotę mu przywalić.

– Możesz... – próbowałam być zabawna.

– Pozwól mi dokończyć. Wiem, że to wszystko dzieje się szybko i wiem, że za trzy tygodnie wyjeżdżasz, ale ja zakochuję się w Tobie...

– To faktycznie szybkie tempo. – Tak właśnie tak zareagowałam na jego wyznanie (ale w sumie nie powiedział, że mnie kocha, tylko że się zakochuje, a od zakochania do miłości daleka droga).

Leżeliśmy i gadali, głównie gadali, tylko troszkę się tuląc i nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam. Czuję się głupio, że nic mu nie odpowiedziałam na jego słowa, ale nie chciałam mówić tylko by mówić, chcę być pewna czegoś, co powiem. Teraz wiem, że go lubię naprawdę, ale czy się w nim zakochuje?

Nie, nie zakochuję się w nim. Chciałabym bardzo, ale nie...

19.08.2003 Wtorek

Przeraża mnie, jak ten czas szybko leci. Większość wolnych chwil spędzam na próbach i naprawdę nie mam czasu, by spotkać się z kimkolwiek i gdziekolwiek. Zresztą odnoszę wrażenie, że wszyscy zaczęli żyć na wyższym biegu.

Patrycja załapała się na jakiś letni kurs i też nie ma dla mnie zbyt wiele czasu. Babci kończy się sezon (nie wiem jaki, ale tak odpowiedziała mi na pytanie „Dlaczego w kółko gdzieś biegasz?" „Ana kończy się sezon!" spojrzała na mnie, jakby odpowiedź na moje pytanie była czymś oczywistym. Nie dostałam satysfakcjonującego wyjaśnienia, ale z uwagi na roztargnienie babki wolałam zakończyć temat. Rodzice Destiny zjechali do Polski i ta każdą wolną chwilę stara się spędzić z nimi, Alex ma jakieś szkolenie przygotowawcze do matury...

Nawet Igor jest tak zajęty swoją narzeczoną, że ma problem pojawić się na treningu zarówno naszym wspólnym, jak i grupowym.

Na szczęście dla mnie Marlena też jest zajęta (nie wiem czym, w sumie nie interesuje mnie to), ale dzięki temu Adam ma czas dla mnie. A jak już pisałam nie raz taniec z Adamem to czysta przyjemność. Żadnej presji tylko nauka i zabawa.

21.08.2003 Czwartek

Dzisiaj większość ma wolne tzn. grupa nie ma zajęć. Ponieważ pani Rozalia ma pilne sprawy i nie będzie jej do wtorku, wszyscy się cieszą, w końcu są wakacje. Ja czasami naprawdę podziwiam tych ludzi. Dla mnie to coś nowego wakacyjna przygoda, ale dla nich to chleb powszedni. Tańczą od kilku, kilkunastu lat i, mimo że teraz wszyscy mają wakacje (te studenckie czy normalne oni regularnie ćwiczą). Wiem, że konkurs się zbliża. Dla niektórych z nich tak jak na przykład Igora jest to ostatnia szansa spełnienia swojego wielkoletniego marzenia, mimo wszystko podziwiam i zazdroszczę im takiej pasji.

– Co dzisiaj ćwiczymy? – Adam tak jak ja pojawił się na sali, pomimo braku prób. Jeśli nie w tym roku to ma jeszcze szansę w przyszłym wygrać. Mimo wszystko fakt, że nie udało mu się to już kilkukrotnie, z jednej strony demotywuje, a z drugiej wprost przeciwnie mega motywuje, by stać się coraz lepszym i w końcu dostać tak zwany złotą kartę do szkoły w Londynie.

– Ja... nie chcę ci przeszkadzać pewnie i tak masz sporo pracy z Marleną. Macie już wymyślony układ?

– To Ty nie wiesz? Marlena jest w szpitalu, nie wiadomo co z tego będzie...

– Przykro mi co jej jest?

– Nie wiem, ale prawdopodobnie nie uniknie operacji, a to znaczy kilka miesięcy rehabilitacji, a to znaczy koniec dla niej i dla mnie. – Starał się brzmieć obojętnie, ale widziałam, że jest tym podłamany.

– Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i nadal będziecie tańczyć. Marlena jest naprawdę świetna.

– Ty też – szturchnął mnie ramieniem. – Co ty tam wiecznie skrobiesz?

– Tu zapisuję naszą rozmowę w razie, gdybym musiała składać zeznania, mam słabą pamięć.

Adam bawi się tańcem, nie nadaje mu niepotrzebnej ważności, jeśli nie jest to konieczne. Ale teraz tańcząc z nim dłużej, poznałam jego drugą stronę. Jest profesjonalistą w tańcu, zwraca uwagę na szczegóły podobnie jak Igor, tyle że Igor czasami się zatraca i ja przy nim też gubię rytm, tracę postawę i mylę kroki, a z Adamem to nie możliwe z nim wszystko jest na swoim miejscu, są emocje, ale za ścianą by nie przeszkadzały. A może po prostu nasze stosunki są inne, bardziej przyjacielskie mniej napięte nie ma nam co przeszkadzać.

– Walc powiadasz ma pani. – Ukłonił się nisko rozbawiony.

– Tak panie – dygnęłam, próbując powstrzymać rozbawienie. – Walc angielski poproszę.

– Twe życzenie jest dla mnie rozkazem – oboje parsknęliśmy.

Cieszę się, że poznałam tu tak cudownych ludzi, jak Destiny i Adam, to przywraca mi wiarę w człowieka.

22.08.2003 Piątek

Sama biegam, sama jadam, sama tańczę. Igor napisał mi wczoraj dość późnym wieczorem, że w tym tygodniu nie da już rady pojawić się na treningu i mam sobie zrobić wolne. Nie posłuchałam. Wydaje mi się, że z takim jego podejściem nie wygramy, ale to nie przeze mnie. Dlatego też mimo wszystko ćwiczę dość często sama czy z Adamem, by nie mieć sobie nic do zarzucenia, i by on nie miał mi nic do zarzucenia.

– Zastanawiałem się, czy tu będziesz. – Adam wszedł na salę, rzucając torbę w kąt. Złapał mnie w ramiona i dalej tańczyliśmy rumbę. Nie znoszę tego tańca.

– Jestem tu od dziewiątej rano.

– I cały czas sama tańczysz rumbę? To chyba najgorszy taniec do samotnych prób. – Nie wiem, jak on to robi, że zwykłe rozmowy zawsze u niego mają wydźwięk flirtujący.

– No nie powiem, żeby było łatwo, ale mój partner jest...zajęty zapomina o mnie.

– Zazdrosna o Sarę? – wyzywająco uniósł brwi.

– Nie – zaprzeczyłam zbyt gwałtownie. – Tylko samej ciężko się tańczy.

– Spotykasz się jeszcze z jego bratem? – prowadził małe śledztwo. Potwierdziłam jego pytanie.

– Szkoda – westchnął niby smutno. –Twoja strata, zamówiłbym nam obiad, a tak...

– Ej, ale ja umieram z głodu.

Wieczorem poszliśmy razem z Alexem do klubu Igora z nadzieją nienatknięcia się na niego. Obiecałam Alexowi, że będę tańczyć tylko z nim i tańczyłam pomimo wszystko, tańczyłam z nim i choć jego talent jest zadziwiająco znikomy, to jakoś dałam radę, mimo iż było to tylko prawa lewa, prawa lewa czasami obrót.

– Ćwiczyłaś dzisiaj ? – Przy barze znalazł nas Igor z uwieszona u boku Sarą.

– Tak z Adamem – odpowiedziałam lekko. Alex spojrzał na mnie niezadowolony z tego faktu.

– Ile razy mam ci gadać, że masz nim nie ćwiczyć! – Igor wybuchnął.

– Kochanie nie rób scen. – Sara swoim anielskim głosikiem próbowała załagodzić sytuację.

– Z kimś muszę ćwiczyć. – Wzruszyłam ramionami obojętnie, chociaż w środku cieszyłam się, że udało mi się go sprowokować.

– Nie możesz wybrać kogoś innego, on cię nie uczy tańczyć, po prostu na ciebie leci.

– Ciebie to nie powinno obchodzić – stwierdziłam, spoglądając na niego wyzywająco. – Daj mi spokój, po prostu racz przychodzić na treningi albo, jako że Marlena prawdopodobnie nie zatańczy. Chętnie ją zastąpię!

– Możemy teraz poćwiczyć. – Wyciągnął ku mnie ręce, był dość mocno pijany. Szczerze nie mogłam sobie przypomnieć, bym kiedykolwiek widziała, go w takim stanie.

– Nie mam ochoty tańczyć z Tobą. – Chciał coś powiedzieć, ale jego narzeczona coś szepnęła mu na ucho i dał za wygraną.

Wieczór spędziłam w ramionach Alexa, ale obserwowałam przez chwilę kątem oka Igora I Sarę. Złapałam ich spojrzenia więc i oni mnie obserwowali. Wydają się idealną parą. Niczym z żurnala. Nieziemsko piękni, bogaci z tym samym pogardliwym spojrzeniem na innych. Ta noc I ten ich widok, spędzających tam razem czas, wśród ich znajomych, pijących, śmiejących się, całujących to było mi potrzebne. To był dla mnie jak kubeł zimnej wody. Dziś wiem już, że Igor to nie moja bajka i że choć może lekko się w nim zadurzyłam, to chyba normalne. Spędzamy razem dużo czasu, jesteśmy blisko fizycznie tyle godzin, a on ma swój urok. Więc nie wstydzę się tego napisać. Byłam w nim troszkę zadurzona, ale ...to nie moja bajka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro