Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V

Ta cisza była nie do zniesienia. Ale nikt się nie odzywał, zamyślony. Mamy pójść tam gdzie zniknęło tysiące ludzi??? Louice siedziała i przyglądała mi się. Wyraźnie czekała na moją odpowiedź. Ale co ja miałam powiedzieć? Przecież nawet nie wiem gdzie jestem! Ale, może jest szansa że wrócę do domu... Chociaż, czy ja chcę tam wracać? Nie, chyba nie. Z drugiej strony jest tu nawet ładnie. Ale ja się cholernie boję! Spróbuję się dowiedzieć czegoś więcej:

- Powiedz, Lou..., księżno - Zawahałam się, nie mam bladego pojęcia jak mam do niej mówić.

- Wystarczy Louice - odpowiedziała uśmiechając się do mnie serdecznie.

-Dobrze, Louice. O co ci chodziło z tym, że niby widze wszystko? Skąd wiesz że chodzi tu o mnie? - Czuję się tak, dziwnie. Nie wiem skąd. Moje życie wywróciło się do góry nogami, ale z jakiegoś powodu jej wierzę. Chcę jej pomóc, ale nie mogę. Nie dam rady.  - Ja...aa, nie mogę ci pomóc. - wyszeptałam - Nie mogę.
Loice wyraźnie się zdenerwowała
- Dlaczego?! To tobie mówi przepowiednia! Myślisz, że mamy jakiś wybór? Niedługo my też zginiemy! Musimy coś z tym zrobić! - zaczęła krzyczeć.- Ja..a wiem. Ale nie mogę. Po tamtym wydarzeniu nie mogę. Zaczęły mi łzy lecieć po twarzy.
-Ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłam jej prosto w twarz, i wybiegłam z jadalni. Usłyszałam jeszcze za sobą krzyk Leona. Wołał do mnie, ale ja biegłam dalej. Chce stąd uciec! Oni mnie nie rozumieją. Usłyszałam za sobą kroki, więc przyśpieszyłam. Wtedy ktoś złapał mnie za nadgarstek, i przyciągnął do siebie. To był Leon. Pachniał tak wspaniale. Jak róże. Wtuliłam się w niego, próbując się uspokoić. On głaskał mnie po włosach. Staliśmy tak razem, na środku korytarza. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. Cisze przerwał cichy głos Leona :
- Proszę się uspokoić panienko. - powiedział. Odchylił moją głowę i spojrzał mi w oczy. Były takie piękne, ciemne, głębokie. Można się było w nich utopić. Wtedy zrobik coś niespodziewanego. Pocałował mnie. Bardzo delikatnie. Odwajemniłam go. Było cudownie. Przyciągnął mnie do siebie. Jak skończyliśmy, odsunęłam się na pół kroczku, i przyglądałam się mu z lekkim uśmiechem. On chyba uświadomił sobie co zrobił. Ukłonił się przedemną cały czerwony:
-P-przepraszam panienko - wydukał
Podeszłam do niego, schyliłam się i wtszeptałam mu do ucha:
- Wystarczy Nikki.
Wyprostował się i uśmiechnął. Przytulił mnie ponownie, i tym razem on wyszeptał do mojego ucha:
- Powiedz mi proszę, Nikki, dlaczego płakałaś.
Naprawdę trudno było mi do tego wracać. Dał mi chwilę wytchnienia od rzeczywistości, a później sprowadził na ziemię. Ale opowiedziałam mu całą tamtą sytuację.

Jak skończyłam, przytulił mnie mocniej, i powiedział:
- Pamiętaj że zawsze będę przy tobie. Zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć.
Skinęłam głową. Może wygadanie się nie będzie wcale takim złym pomysłem. Może uwolnie się trochę od tego całego ciężaru.
- Tylko nie tutaj, proszę choćmy do mojej sypialni.

______________________________________
Cha cha cha. Jest polsat. Już się nauczyłam że to nie TVN :) I co? Wiem że nie umiem pisać takich scen.
Trza się w końcu zakochać, ale jak narazie moją jedyną miłością są schabowe z miodem i cytryną mojego wujka. (Mmmmm) A, i ten rozdział pisze z telefonu bo kuzynka zabrała ze sobą router, i nie mogę pisać na laptopie (Dzięki Aguś :*) To do następnego, moje arbuziki :p. Papa


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro