Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Jesteś pewna?"

-Matko, Tord, dziękuję Ci za to co zrobiłeś... To było... było... J-ja nie wiem co powiedzieć...
-Ciii. Nic nie mów-chłopak przyłożył mi palec do ust. Zrobiłam się cała czerwona, jak jego bluza. Zauważył to i wykorzystał, szybko mnie obejmując... Wtedy poczułam coś... Coś, tak jakby... Nie umiem określić... Po prostu poczułam, że łączy nas jakaś silna więź, mimo to, że znamy się tylko ten 1 dzień (dop. Aut. Moja wyobraźnia... co ja robię ze swoim życiem?)... Chwilę po tym, poszliśmy szukać Matta. Było tylko jedno miejsce, do którego by się udał...
-Sklep z lustrami-powiedziałam na głos.
-Hm? Co?
-Mówię, że Matt będzie w sklepie z lustrami.
-Aha. Chodźmy.

~~~~

Po dość krótkim czasie dotarliśmy do owego miejsca. Oczywiście Matt stał przy kasie, z... sama nie wiem... około 20 sztukami luster.
-Matko, gdzie on to wszystko trzyma?-spytałam zdziwiona.
-Heh, sam nie wiem...-odparł Tord-Ale jedno jest pewne, nie u mnie.-dodał uśmiechając się.
-O, hej! Tutaj! [T/I], Tord!-wydarł się Matt, machając do nas. Widocznie w tym czasie, kiedy ja i rogacz się z niego nabijaliśmy, on zdążył kupić już lustra i wyjść z tymi rupieciami.
-Jak ty to dajesz radę unieść?!
-Nie wiem, ale od tego mamy Torda-odpowiedział Matt i podał rogaczowi torby. Ten je tylko dźwignął i poszedł w stronę wyjścia, mówiąc przy tym, że on idzie do auta, a my mamy kupić mi jeszcze buty, i tym razem płaci "rudy". Po tych słowach wyszedł z centrum, a Matt pociągnął mnie do jakiegoś "genialnego" sklepu z "ekstrawanckimi" butami. Chciał mi kupić, jakieś droższe buty, np. Pumy, ale ja nie lubię firmowych butów, więc wzięłam czarno-białe trampki. Modniś tylko westchnął, i znalazł mi jeszcze czerwone szpilki, informując mnie, że jutro jest impreza. Tylko ja o tym nie wiedziałam, bo to miała być niespodzianka... Podszedł do kasy, zapłacił, zawołał mnie i skierował się w stronę jeszcze jednego sklepu, z ubraniami.
-Hej, ale czy my nie mieliśmy mi kupić tylko tych butów?
-A Tord Ci kupił coś ładnego na imprę?
-No, nie...
-Właśnie!-oparł z uśmiechem triumfu.
Wszedł do sklepu i wybrał około 15 sukienek w różnych kolorach. Najbardziej spodobała mi się ta czerwono-czarna do kolan, z falbankami i dziurami na ramionach. Jedymi słowy, była śliczna! Nawet Mattowi się spodobała. Po zakupie sukienki, rudzielec poszedł jeszcze do pasmanterii i kupił mi tonę kosmetyków. Kiedy się zapytałam, ile za to dał, powiedział: " Tylko 400 złotych". Ciekawe czyj miał portfel. Stawiam, że Edda.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po wejściu do auta, Tord pojechał pod dom. Edd i Tom jeszcze nie wrócili. Jest już 18:30!

~~~

Ruszyłam w stronę drzwi od domu, za mną Tord z moimi walizkami, a jeszcze za nim Matt. Otworzyłam i przytrzymałam drzwi rogaczowi i rudemu. Kiedy wchodzili zauważyłam jakiegoś chłopaka w domu obok. Był dość podobny do Edda, ale miał zarost i miał bardziej Hiszpańską urodę.
-Heej-powiedział z uśmiechem diabła na twarzy.
-Cześć...
-Jak się nazywasz, boska istotko?
-Hehe... [T/I]...
-Piękne masz imię, ja jestem Eduardo-powiedział i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Podałam mu moją, a on ją ścisnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov Edd

-Jest już 18:48...Ciekawe co u [T/I] i chłopaków... Jeszcze chwila Tom. Zaraz idziemy.
-Ile jeszcze tych dokumentów masz podpisać?
-Jeszcze tylko 2... Ale nie te długie. Chodzi mi o te z samym podpisem i tyle.
-Nyah. Mam już dość, zbieraj się, to trwa wieczność!
-Nie Tom, już idą-powiedziałem, wskazując na urzędników z dokumentami.
-Proszę podpisać tu, tu i tu-rzekł jeden z nich pokazując mi miejsca na podpis...

~~~~~~

Pov [T/I]

-Tord!
-H-hę? Co jest gwiazdeczko?-zapytał zdezorientowany moim krzykiem rogacz.
-Jest już 19:36, nie ma ich, Edd nie odbiera, a Tom nie wziął telefonu...
-Nie martw się. Idź się umyć, to pooglądamy coś.
-OkOk-odpowiedziałam, i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Wzięłam białą luźną bluzkę z krótkim rękawkiem, na której widniał napis: "Zero ideas", do tego majtki i tyle. Poszłam do łazienki, rozebrałam się, i weszłam pod prysznic. Po chwili wyszłam, czysta i umyta, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Jeszcze umyłam zęby... Skierowałam się w stronę schodów, kiedy znowu usłyszałam płacz i zawodzenie Matta. Udałam się do jego pokoju i po raz kolejny zobaczyłam, jak klęczy nad potłuczonym lustrem. Szybko wybiegłam z jego pokoju i zeszłam po schodach. Usiadłam na kanapie i czekałam na Torda. Rogacz przyszedł po kilku minutach, też umyty, z poduszką i filmem w ręce. Włożył płytę do czytnika i usiadł koło mnie podając mi poduszkę i posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam. Kiedy uruchomił film, zobaczyłam że to horror, który był dla mnie niestety, ale dość straszny... Oparłam się o Torda i oglądałam razem z nim. Po około 25 minutach pojawił się pierwszy straszny moment. Oczywiści odruchowo wtuliłam się w chłopaka,a jemu to widocznie sprawiło przyjemność. Obją mnie ramieniem i oglądaliśmy dalej. Zauważyłam, że kiedy były jakieś makabryczne sceny rogacz bardzo się pobudzał i oglądał z większym zainteresowaniem... Nah, ja też lubię takie rzeczy... Z upływem czasu film stawał się coraz bardziej straszny, a ja bardziej się bałam.
-T-tord?
-Tak gwiazdeczko?-zapytał zatroskany chłopak.
-Boję się...
-Jesteś pewna?-zażartował. Ja tylko mocniej się do niego przytuliłam. Robiłam się coraz bardziej senna, Tord też. Sama nie wiem kiedy usnęłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się w łóżku Torda... była dopiero 6 rano, więc zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~

*Pstryk*
-H-hę? C-co jest?-zapytałam w półśnie.
-Hahahahah! Od teraz was shipuje!-usłyszałam Edda.
-C-co?! O co chodzi?
-Zobacz!
Właśnie wtedy poczułam, że ktoś koło mnie leży, i obejmuje mnie ręką.
-Tord!-pisnęłam, cała zarumieniona, i przykryłam usta. Za Eddem akurat przechodził Matt. Kiedy nas zauważył stanął jak wryty i tylko patrzył. Po upływie chwili pobiegł po Toma. Kiedy go przyprowadził Tord spał obejmując mnie jeszcze nogami. Nie wiedziałam co zrobić... Tom widoczne się wkurzył, bo stał cały czerwony w drzwiach. Po chwili obudził się rogacz, który był równie zdezorientowany jak ja, nie wiedząc jak znalazł się obok mnie... Szybko wstał i wyprowadził innych z pokoju. Kiedy to zrobił zamknął drzwi na klucz, i podszedł do szafy, żeby wziąć ubrania.
-Hej gwiazdeczko, jak się spało?-zapytał.
-Lepiej niż dobrze-odparłam i skierowałam się w jego stronę. On tylko wyciągnął mi [u/k] bluzkę, i granatowe spodenki. Ja to zabrałam, wzięłam bieliznę i poszłam do łazienki, by się ubrać. Kiedy z niej wyszłam, poszłam na dół zrobić sobie i chłopakom śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty. Każdy miał takie same- z masłem, serem i ketchupem. Postawiłam na stole i zaczęłam jeść w samotności. Wtedy przyszedł Tom.
-Heja [T/I]. Jak się spało?-zapytał widocznie zdenerwowany dzisiejszą sytuacją. Ja w odpowiedzi przysunęłam mu tosty i wskazałam na krzesło. On usiadł i zaczął jeść.
-Tom, co udało wam się załatwić?-zapytałam.
-Nah, nic, tylko to żebyś z nami mieszkała prawnie, i żeby zamknęli ten sierociniec-odrzekł Tom z uśmiechem na twarzy. Na te słowa wstałam, podbiegłam do niego i dałam mu buziaka w policzek. Ten się tylko zarumienił i jadł dalej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro