The Forest
Śniło mi się, że przenosiłam się między różnymi grami (w tym Wiedźmin, obóz Nilfgaardzki xd), aż w końcu trafiłam do The Forest, albo bardziej Sons of the Forest. I jednocześnie była to gra, bylam uwięziona w tej grze, ale miałam też rzeczy ze swojego świata i miałam tam wrócić. Wróciłam na jakąś moją starą bazę i postanowiłam ją dokończyć tak, jak miałam w planach, czyli z potrójnym ogrodzeniem, pomimo że wcześniej przeszkadzali mi kanibale i mutanty. No i zjawiły się mutanty, ale takie dziwne, wyglądały coś jak SCP "Nieśmiałek", tylko z szeroko otwartymi ustami, aż do ziemi, jak chyba jakieś potwory z Backrooms. Przyszły dwa i postanowiłam je zabić, walczyć z nimi. Skakałam wysoko na drzewa i z nich zadawałam ciosy siekierą tym potworom, które leżały na ziemi, pod moim niedokończonym ogrodzeniem (które wcześniej częściowo rozwalili), płascy jak kartki papieru. Pokonałam je, ale okazało się, że to dopiero pierwszy etap walki. I w ten sposób przeniosłam się do jakiegoś małego domku w lesie, coś jakby w innej rzeczywistości. Okazało się, że pokonując te potworki, pokonałam pierwsze wcielenie jakiegoś potężnego demona, i teraz czekało mnie ostateczne starcie. Próbowalam z nim walczyć siekierą, ale okazało się, że nie działa za bardzo, a jeśli on zabije mnie w tym jakby innym wymiarze, to zginę też w swoim świecie.
Wypchnęłam go z pomieszczenia, w którym do tej pory walczyliśmy. Przypominał on mój pokój w akademiku. Wtedy zaczęłam analizować wskazówkę co do pokonania demona. Bo zawsze, jak ten demon się zjawiał, to dostawało się wskazówkę, jak można go pokonać. Nie znam/nie pamiętam treści tej wskazówki, ale zrozumiałam, że trzeba zniszczyć coś ważnego, cennego, co jest ci potrzebne i zniszczenie tego mocno ci utrudni życie, i włożyłeś w to dużo pracy. Czyli trzeba zniszczyć swoje notatki i dokumenty, ale zwykle ludzie mają ich tyle, że nie nadążają tego zrobić. Próbowałam je zniszczyć siekierą, ale to długo trwało i trzeba było walnąć kilka razy, żeby je tak ostatecznie zniszczyć, a nie tylko np. przerwać w jednym miejscu. W międzyczasie demon oczywiście nie czekał. Próbował się z powrotem dostać do środka i wiedziałam, że mam niewiele czasu. Wyrzuciłam więc wszystkie notatki i dokumenty na podłogę i uznałam, że ucieknę przez okno, poszukać jakiejś benzyny, żeby wszystko spalić. Tak też zrobiłam.
Demon dostał się do środka i domyślił się, że uciekłam przed okno i jestem na gzymsie. Wyjrzał przez kilka okien i nasze spojrzenia się spotkały, ale w końcu udało mi się zacząć go unikać. Za demonem wszedł do pokoju żółty pies Jake z "Pory na przygodę". On był moim kumplem, nie pomagał demonowi, a demon go nie atakował, bo to nie on stał się jego celem poprzez spełnienie tych wszystkich warunków, które ja spełniłam (pokonanie tych potworków).
I tutaj mój sen rozbił się jakby na dwa, jakby... mój mózg zaserwował mi dwie różne wersje. W jednym pokazałam na kartce przez okno Jake'owi, że spotkamy się "w naszym miejscu", żeby demon, nawet jak zobaczy, nie dowie się gdzie. Ale tutaj albo zobaczył albo ostatecznie zauważył, że Jake gdzieś idzie i poszedł za nim, dlatego w drugiej wersji chciałam pokazać to Jake'owi tak, żeby demon tego na pewno nie zobaczyłam i martwiłam się oraz głowiłam, co będzie, jeśli demon zauważy wyjście Jake i pójdzie za nim. Dlatego myślałam nad jakimś sposobem ogarnięcia tego, ale wiedziałam też, że w razie czego Jake z pewnością pomoże mi swoimi magicznymi zdolnościami, a ja w międzyczasie jakoś ogarnę benzynę i to niszczenie dokumentów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro